„Córka zazdrości koleżance życia. Nie wie, że za granicą uwiodła bogatego dziadka dla kasy i dostała bilet w jedną stronę”

przyjaciółki fot. iStock by Getty Images, Tim Robberts
„– Długo masz zamiar tak kłamać? – zapytałam. – Tyle, ile się da. Może Mark już nie pożyje długo. Nikt nie może się dowiedzieć, bo będę pośmiewiskiem. A tak jestem kimś – powiedziała szczerze. Żal mi tej dziewczyny”.
/ 26.06.2024 08:30
przyjaciółki fot. iStock by Getty Images, Tim Robberts

– Mamo, Iga przyjechała – krzyknęła Ala, gdy tylko wpadła do domu.

Szybko zniknęła w łazience, żeby się wyszykować, bo Iga miała ją odwiedzić. Nie chciała czuć się gorsza niż koleżanka, której tak się w życiu udało.

Iga uciekła za granicę

Iga była naszą lokalną gwiazdą, a prywatnie koleżanką córki z liceum. Odkąd 4 lata temu, tuż po maturze, wyjechała do Niemiec, stała się obiektem zainteresowania całej wsi. Na początku wszystkich interesowało, ile euro zarabia, ale potem ludzie wzięli ją na języki z innego powodu.

Któregoś razu Iga wrócił do Polski z wiadomością, że wyszła za mąż za Niemca, który dosłownie śpi na kasie i ona odtąd nie będzie musiała pracować. Później za każdym razem obiecywała, że w końcu go przywiezie, ale jakoś zawsze ten mąż był bardzo zajęty i nie miał czasu na wycieczki do Polski.

Córka była naiwna

Dla mnie to było trochę dziwne, że nawet jej rodzice go nie poznali, ale to nie była moja sprawa. Ala za to za każdym razem była pod wrażeniem opowieści o bogatym życiu koleżanki. Szczególnie, gdy ta przywoziła jej zagraniczne kosmetyki, drogie perfumy i ciuchy, które u nas na wsi nawet nie było gdzie ubrać. Wisiały więc w szafie.

– Wezmę je ze sobą do Niemiec, jak Iga mnie zaprosi – łudziła się córka.

Tylko to zaproszenie jakoś się nie pojawiało. Ja to miałam nawet swoją bardzo prostą teorię – Iga musi coś ukrywać. Niby wiarygodnie opowiadała o swoim życiu, pokazywała zdjęcia okazałej willi, urlopu w Alpach itd., ale czasem miałam wrażenie, że to jakaś maska.

Wieczorem rzeczywiście Iga się u nas pojawiła. Wyglądała jak z czasopisma. Pachniała drogimi perfumami i chyba zrobiła coś  z ustami, ale nie chciałam pytać. Jakoś głupio mi było.

Coś mi tu nie pasowało

– Dzień dobry, Iguś! – wyściskałam ją na powitanie. – Siadaj i opowiedz nam, jak ci się żyje w wielkim świecie. Jak się ma twój mąż? Hans, prawda?

– Tak, tak. W porządku. Jak zawsze ma dużo pracy.

– A masz jakieś jego zdjęcie? Pochwal się tym przystojniakiem, o którym tak opowiadasz.

Myślałam, że będzie się wykręcać, ale o dziwo szybko wyciągnęła telefon z torebki. Po chwili przesuwała zdjęcie za zdjęciem z różnych miejsc. Na większości był jej rzekomy mąż Hans i drugi starszy mężczyzna.

– A to kto? – zapytałam.

To Mark, mój teść. On i Hans są niemal nierozłączni

– Aha - przytaknęłam,

Wszystkie fotografie były jakieś takie sztuczne. Starszy pan uśmiechał się na nich od ucha do ucha. Hans często miał skwaszoną minę, albo patrzył gdzieś w dal. A Iga była gdzieś pomiędzy nimi. Nie widziałam na tych zdjęciach żadnych uczuć. Nie było czułych objęć, spojrzeń. Kompletnie nic.

Porozmawiałyśmy trochę, a potem dziewczyny wyszły na spotkanie w większym gronie.

To mnie zaskoczyło

Kolejnego dnia wybrałam się do sklepu i spotkałam Marysię, siostrę Igi.

– Jak tam Marysiu? Pewnie cieszycie się, że Iga znów przyjechała w odwiedziny? – zapytałam.

– Jak dla mnie może od razu wracać – warknęła Marysia.

Zrobiło mi się głupio.

– Przepraszam – zreflektowała się po chwili. – Po prostu wszyscy myślą, że jak ona siedzi za granicą, to my żyjemy lepiej. A wcale tak nie jest? Myśli pani, że ona nam euro przywozi? W życiu. Rzuci kilka szmat i kosmetyków i tyle. Ostatnio to ja je sprzedałam, żeby mamie leki wykupić.

– Co ty mówisz?

– Taka jest prawda o naszej gwieździe. Nie będziemy się prosić o kasę, jeśli ona sama nie widzi, żeby wypadałoby sypnąć groszem, a nie tylko gadać o pieniądzach.

Zrobiło mi się żal tej dziewczyny. W jej słowach było bardzo dużo żalu. Czy Iga mogła się aż tak zmienić? Kiedyś była z niej naprawdę dobra i pomocna dziewczyna.

Podzieliłam się tymi informacjami z córką, ale powiedziała, że nie wierzy w ani jedno słowo Maryśki. Jest tak zapatrzona w Igę, że złego słowa nie da na nią powiedzieć.

Poznałam prawdę

Kolejnego dnia Iga znów zawitała do nas. Chciała rozmienić pieniądze, bo w sklepie nie mieli wydać. Gdy otworzyła portfel, ujrzałam twarz znanego ze zdjęć starszego pana i zdębiałam. Nosi zdjęcie teścia przy sobie? Zobaczyła, że je zauważyłam i wyraźnie się zmieszała. Wtedy mnie olśniło.

Chyba już się pani domyśliła... – powiedziała cicho.

A potem usłyszałam prawdę. Była opiekunką tego staruszka, a potem tak go omotała, że się jej oświadczył. Wiadomo, że szczęśliwa to z nim nie jest i wie, że popełniła błąd.

To zaborczy i skąpy dziad – mówiła. – Traktuje mnie jak służącą, choć jestem jego żoną. A jego syn cały czas mi wypomina, że wyszłam za jego ojca dla kasy.

– I chyba ma rację, prawda? – spytałam.

Przytaknęła.

– Czemu więc się nie rozwiedziesz? Nie wrócisz tutaj do nas?

– Do tej biedy? W życiu. Wolę znosić te upokorzenia, ale przynajmniej mieć kasę.

– Długo masz zamiar tak kłamać? – zapytałam.

– Tyle, ile się da. Może Mark już nie pożyje długo. Nikt nie może się dowiedzieć, bo będę pośmiewiskiem. A tak jestem kimś.

Powierzyła mi swoją tajemnicę, a ja obiecałam, że nikomu jej nie zdradzę, nawet własnej córce. Żal mi tej dziewczyny, bo w pogoni za kasą zrobiła głupstwo.

Anita, 55 lat

Czytaj także: „Nowi sąsiedzi ożywili senną atmosferę w bloku. Gdy mój mąż zaczął się wymykać z domu, zwęszyłam, że coś jest nie tak”
„Po śmierci żony znalazłem nową partnerkę. Myślałem, że to wielka miłość, a ona wyprowadziła mi całą kasę z portfela”
„Sąsiedzi wypowiedzieli nam wojnę, bo przeszkadzało im granie naszej córki. Wolą słuchać disco polo niż etiud Chopina”


 

Redakcja poleca

REKLAMA