„Córka traktowała męża jak śmiecia, a on jej na to pozwalał. Nie wiedziałam, że to kara za to, co zrobił”

zaniepokojona kobieta fot. iStock by Getty Images, Hiya Images/Corbis/VCG
„Jednak z czasem zauważyłam, że jej komentarze stały się ostrzejsze, a jej ton bardziej oschły. Zamiast serdeczności i ciepła, w jej głosie pojawiła się pogarda. A Paweł jakby nie zauważał, co się dzieje. Zawsze cierpliwie znosił te uwagi, zawsze w milczeniu. Z każdym kolejnym spotkaniem czułam się coraz bardziej nieswojo”.
/ 20.10.2024 20:00
zaniepokojona kobieta fot. iStock by Getty Images, Hiya Images/Corbis/VCG

Nie wiem, kiedy dokładnie to się zaczęło. Może to była kwestia kilku miesięcy po ich ślubie, a może wcześniej, ale po prostu nie zwróciłam na to uwagi. Faktem jest, że kiedy spojrzałam na to z perspektywy czasu, nie mogłam uwierzyć, jak mogłam niczego nie widzieć.

Żyłam w błogiej nieświadomości, zachwycona moim zięciem Pawłem, pewna, że znalazł się dla mojej córki, Anity, ktoś naprawdę wyjątkowy. Byłam tak dumna, że córka ma w życiu kogoś takiego jak on – szarmanckiego, troskliwego, odpowiedzialnego. Zawsze miły, zawsze gotów pomóc, zawsze z uśmiechem.

Wydawał mi się idealny

Pamiętam dzień ich ślubu, jakby to było wczoraj. Anita wyglądała jak z bajki w tej swojej koronkowej sukni, a Paweł nie mógł oderwać od niej oczu. Wydawali się tacy szczęśliwi, tacy zakochani. "To jest to", myślałam wtedy.

Cieszyłam się ich szczęściem, bo każdy rodzic marzy o tym, by jego dziecko znalazło miłość, stabilność, spokój. Paweł zdawał się być gwarantem tego wszystkiego. W końcu miał stałą pracę, głowę na karku, i, co najważniejsze, naprawdę kochał moją córkęAle jak się później okazało, nie wszystko było takie, jak mi się wydawało.

Córka była uszczypliwa

Zaczęło się niewinnie, może od paru komentarzy Anity. Z początku uznałam to za drobne docinki, nic groźnego. Małżeństwo to przecież nie tylko kwiaty i romantyczne kolacje. Czasem pojawia się złość, zmęczenie, napięcia, szczególnie gdy pracuje się dużo, a życie codzienne stawia przed tobą wyzwania. Anita zawsze była osobą wybuchową, więc myślałam, że to tylko kwestia jej temperamentu. Czasem rzucała jakiś gorzki żart pod adresem Pawła, coś na kształt "Gdybyś zrobił to dobrze, nie musiałabym poprawiać!" albo "Mój ojciec by tego nie spartaczył". Ale zawsze kończyło się to uśmiechem albo lekkim klepnięciem w ramię, więc nie przejmowałam się tym.

Jednak z czasem zauważyłam, że jej komentarze stały się ostrzejsze, a jej ton bardziej oschły. Zamiast serdeczności i ciepła, w jej głosie pojawiła się pogarda. A Paweł jakby nie zauważał, co się dzieje. Zawsze cierpliwie znosił te uwagi, zawsze w milczeniu. Z każdym kolejnym spotkaniem czułam się coraz bardziej nieswojo, widząc, jak moja córka odnosi się do swojego męża.

Nie podobało mi się jej zachowanie

Kiedyś, podczas kolacji u nich w domu, Anita skrytykowała Pawła za to, jak kroił warzywa do sałatki. Powiedziała to tak, jakby miał dwie lewe ręce, a przecież... to tylko warzywa. Paweł spuścił głowę i zaczął kroić po jej myśli, a ona odwróciła się do mnie z uśmiechem, jakby nic się nie stało. Po tamtym wieczorze zaczęłam się zastanawiać. Coś nie dawało mi spokoju. "Dlaczego ona tak się zachowuje?", pytałam siebie w myślach. Przecież Paweł jest dobrym człowiekiem, zawsze dbał o nią, wspierał ją.

Co się zmieniło? Może to stres w pracy, może jakieś problemy, o których nie wiedziałam? W końcu każda para przechodzi przez trudne chwile, to normalne. Ale to, co widziałam, wydawało mi się czymś więcej niż zwykłą frustracją.

Kiedyś, przy herbacie, odważyłam się porozmawiać z Anitą o jej małżeństwie.

– Kochanie, czy wszystko u was w porządku? – spytałam, starając się brzmieć jak najdelikatniej.

– Tak, mamo, wszystko ok – odparła szybko, jakby nie chciała drążyć tematu.

– Wiesz... czasem mam wrażenie, że jesteś dla Pawła trochę... surowa – próbowałam dalej, czując, że to może być drażliwy temat.

Anita westchnęła i przewróciła oczami, jakby mówiła do dziecka, które czegoś nie rozumie.

– Mamo, Paweł jest dorosły. Może to wygląda tak z boku, ale ja po prostu mówię, co myślę. Nic wielkiego.

– Ale on... zdaje się to brać do siebie. Wydaje mi się, że jest smutny, gdy tak do niego mówisz.

– Och, mamo, nie przesadzaj – przerwała mi, jakby temat ją nudził. – On wie, że to żarty. Poza tym, to facet, poradzi sobie.

Nie poruszałam tego więcej, bo widziałam, że nie chce o tym rozmawiać. Ale w głębi duszy czułam, że coś jest nie tak.

Byłam w szoku

Przez kolejne miesiące było tylko gorzej. Czasem, gdy odwiedzałam ich niespodziewanie, widziałam, jak Anita traktuje Pawła. Była opryskliwa, wyniosła, jakby nim gardziła. On natomiast zamykał się w sobie, nie mówił zbyt wiele, czasem tylko pod nosem coś wymamrotał, ale nigdy nie stawiał oporu. Było to dla mnie niezrozumiałe. Zaczęłam zastanawiać się, czy Paweł coś zrobił, czy może kryje się za tym coś więcej, ale nie miałam odwagi zapytać.

Któregoś dnia, gdy Paweł wyszedł do pracy, a ja zostałam sama z Anitą, coś we mnie pękło.

– Anita, proszę, powiedz mi, co się dzieje. Nie mogę patrzeć, jak traktujesz Pawła. Co on ci zrobił?

Moja córka spojrzała na mnie, jakby coś w niej się złamało. Przez chwilę milczała, ale widziałam, że walczy ze sobą. W końcu usiadła naprzeciwko mnie, spuściła głowę i zaczęła cicho mówić.

Zdradził mnie, mamo – powiedziała, a jej głos drżał. – Zdradził mnie jakieś pół roku po ślubie.

Aż wydałam z siebie głuchy okrzyk. Nie wiedziałam, co powiedzieć.

Jak to możliwe? Paweł, ten Paweł, którego znałam, miał zdradzić moją córkę? To wydawało się nierealne, absurdalne. Ale patrzyłam na Anitę, jej zaciśnięte pięści, łzy, które próbowała powstrzymać, i zrozumiałam, że to prawda.

– Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? – wyszeptałam.

Wszystko stałe się jasne

Anita otarła łzy rękawem i spojrzała na mnie z rozpaczą.

– Nie chciałam cię martwić. Nie chciałam, żebyś go znienawidziła. Po prostu... nie potrafię mu tego wybaczyć, ale też nie mogę od niego odejść. Nie wiem, co robić, mamo. Czasem czuję, że go nienawidzę, a innym razem... nie potrafię bez niego żyć.

Siedziałyśmy w milczeniu. Moje serce biło szybko, a myśli kotłowały się w mojej głowie. Z jednej strony rozumiałam ból Anity. Każda kobieta, która dowiaduje się o zdradzie, czuje się na pewno potwornie. Z drugiej strony nie mogłam pojąć, jak Paweł mógł to zrobić. Przecież byli tacy szczęśliwi... W tym momencie zrozumiałam, dlaczego Anita zataiła przede mną swoje problemy. W sekundę poczułam do zięcia niechęć, byłam zażenowana jego zachowaniem.

– Mamo, co mam zrobić? – zapytała nagle Anita, przerywając ciszę.

Muszą się z tym uporać

Patrzyłam na nią z bólem serca. Widziałam, że cierpi, że po jej policzkach płyną łzy, że jest w potrzasku i nie wie, jak postąpić właściwie.

– Nie wiem, kochanie – odpowiedziałam szczerze. – To jest coś, co musisz przemyśleć sama. Czy możesz mu wybaczyć? Czy naprawdę chcesz z nim być, pomimo tego, co się stało?

Anita głęboko westchnęła, po czym spojrzała zamyślonym wzrokiem za szybę.

– Nie wiem... Nie wiem, czy potrafię. On się stara, naprawdę, ale... w mojej głowie ciągle jest ten obraz. Ciągle myślę o tym, jak mnie oszukał.

Czułam się bezradna. Chciałam jej pomóc, ale wiedziałam, że to nie jest coś, co mogę naprawić. To nie było proste nieporozumienie, które można było załagodzić rozmową. To była rana, która mogła się zagoić albo pozostać na zawsze.

Minęło kilka miesięcy, a ja obserwowałam, jak Anita i Paweł próbują ułożyć swoje życie na nowo. Choć ich relacja była daleka od ideału, zauważyłam, że coś się zmieniło. Paweł nadal znosił cierpliwie jej złośliwości, ale ona jakby rzadziej je wypowiadała. Wydawało mi się, że oboje walczą – z przeszłością, ze sobą nawzajem, z bólem, który sobie zadawali.

Czasami życie rzuca nam takie wyzwania, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Zdrada, ból, złość – to wszystko może nas złamać, ale też zmienić. Anita i Paweł nie byli już tą samą parą, którą kiedyś widziałam na ich ślubie. Ale może... może właśnie w tej trudnej drodze odkrywali, kim naprawdę są i czego chcą od siebie nawzajem.

Nie wiedziałam, jak to wszystko się skończy. Ale wiedziałam jedno: każdy musi znaleźć swoją drogę. Nawet jeśli jest to droga przez ból.

Teresa,  61 lat

Czytaj także: „Teściowa to niezła manipulatorka. Wmawiała moim dzieciom, że niedługo umrze, żeby ją częściej odwiedzały”
„Wyrzuciłem syna z domu, bo przypominał mi zmarłą żonę. Po latach dał mi taką nauczkę, że popamiętam do końca życia”
„Żona zamiast zbierać grzyby, flirtowała z moim bratem. Myśleli, że nie widziałem, po co zniknęli za drzewami”

 

 

 

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA