„Córka całkiem przestała ufać mężczyznom, gdy jej tata od nas odszedł. Mój nowy facet wpadł jednak na genialny pomysł”

mama z córką fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY
„Nie pamiętał nawet o urodzinach córeczki. Podobno związał się z inną kobietą i stworzył nową rodzinę. Skoro tatuś okazał się niegodziwcem, to czemu reszta mężczyzn miałaby być inna? Przez długi czas byłam nieufna w relacjach z facetami. Aż w końcu los połączył mnie z Pawłem”.
/ 11.08.2024 08:30
mama z córką fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY

Darzyła tatę ogromnym uczuciem, lecz on opuścił rodzinę i wyjechał do Danii. Od tamtej pory nie kontaktował się z bliskimi. Zupełnie jakby zapomniał, że ma dziecko.

Nie pamiętał nawet o urodzinach córeczki. Podobno związał się z inną kobietą i stworzył nową rodzinę. Skoro tatuś okazał się niegodziwcem, to czemu reszta mężczyzn miałaby być inna? Przez długi czas byłam nieufna w relacjach z facetami. Aż w końcu los połączył mnie z Pawłem.

Tata dziewczynki przepadł jak kamień w wodę

Energicznie mieszałam w garnku gotujący się sos do makaronu. Czułam zdenerwowanie porównywalne do tego, które towarzyszyło mi podczas niedawnej rozmowy kwalifikacyjnej. Tamto spotkanie okazało się totalną klapą. Miałam nadzieję, że dziś będzie inaczej. Zerknęłam w stronę stołu. Wyglądał świetnie, a wszystko za sprawą tortu bezowego, który dumnie prezentował się na środku. Nie bez powodu postawiłam na takie dania. Spaghetti i beza to ukochane połączenie mojej córeczki Jagody. Liczyłam, że te smakowite pyszności wprawią ją w dobry nastrój.

Stanęłam przy oknie i spojrzałam na ulicę. Moja pociecha właśnie opuściła auto naszej sąsiadki, która tego dnia wcieliła się w rolę szofera. Jagoda szła w stronę domu, wskakując w każdą napotkaną po drodze kałużę. Poruszała się niczym mały urwis. Nic nie było w stanie jej przestraszyć, a o swoje zawsze potrafiła zawalczyć. Uwielbiałam w niej tę charakterystyczną cechę, chociaż czasami z taką małą zadziorą bywało niełatwo.

Gdy usłyszałam skrzypnięcie uchylanych drzwi, zaczerpnęłam sporo powietrza. Moja córka wbiegła do środka i cisnęła tornister na ziemię. Nie zrobiłam jej z tego powodu awantury. Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i wychyliłam się zza framugi kuchennych drzwi.

– Hejka skarbie! Co tam słychać, jak dzień minął?

– Witaj. Dzień był kiepski, bo Kamila stwierdziła, że w czasie wycieczki autobusowej będzie siedziała razem z Agatą, zamiast ze mną – odpowiedziała z ponurą twarzą.

– Przecież możesz usiąść obok kogoś innego.

– Niby kogo masz na myśli? – odparła buntowniczo.

– Cóż… – w pośpiechu przejrzałam w głowie uaktualnioną listę jej najbliższych kumpeli. – A może Paulina?

Jagoda przez chwilę zastanawiała się nad tym, co jej powiedziałam.

– Super! Wspólna jazda z Pauliną może być mega. Ona zawsze ma przy sobie mnóstwo słodkości, gdy wybiera się gdziekolwiek.

Bardzo się starałam, ale...

Trochę mnie zaniepokoiło to, co usłyszałam o cukierkach, ale pomyślałam, że poruszanie tematu dbania o zęby zostawię na inną okazję. Teraz nie pora na to.

– Idź umyć ręce. Na obiad mamy dzisiaj twoje ukochane spaghetti.

– Bleee!

– Co jest nie tak? – zdziwiłam się, widząc minę córki.

– Od dziś przechodzę na wegetarianizm! Nauczycielka plastyki to wegetarianinka. Czyli taka osoba, która…

– Nie spożywa produktów mięsnych, jasne. Ale poprawnie mówimy wegetarianka – zerknęłam na garnek pełen apetycznie pachnącego sosu. – Wiesz co, może tę bezmięsną dietę rozpoczniemy od jutra, a na dziś do makaronu dorzucę ci podwójną porcję tartego sera, zgoda?

– Mamo, błagam cię… Tylko nie to! – zawołała zrozpaczona. – Nie zmuszaj mnie do jedzenia mięsa!

Wypuściłam powietrze z płuc i otworzyłam lodówkę.

– No to zrobię ci brokuły.

Na twarzy Jagody pojawiło się przerażenie, a jej oczy przybrały rozmiar talerzy.

– Oj, mamo, daj spokój! Brokuły są okropne. A ten tort, to wszystko dla mnie? – pokazała ręką na ciasto.

„No dobra, czas ruszać z kopyta” – przeszło mi przez myśl.

– Ciasto jest dla ciebie, dla mnie i… dla Pawła. Wiesz, mówiłam ci o nim, pracujemy razem. Bardzo chciałabym was sobie przedstawić.

Poznaliśmy się w pracy

Prowadziłam niewielką firmę reklamową. Zatrudniłam w niej Pawła do opracowania jednego z projektów graficznych. Między nami od razu coś zaiskrzyło. Na dodatek nie przestraszył się, kiedy mu powiedziałam, że sama wychowuję dziecko i córeczka zawsze będzie dla mnie najważniejsza na świecie. Wtedy zdecydowałam, że warto spróbować stworzyć związek. Pod warunkiem, że Jagódka zaakceptuje obecność obcego faceta u mojego boku.

– Wspominałam, że wpadnie do nas z wizytą. Kojarzysz?

Jagoda momentalnie zjeżyła się jak kotek.

– No ale dlaczego on przychodzi? Przecież nie zapraszasz do domu każdego faceta z pracy. Z jakiego powodu ma się tu zjawić?

– Ponieważ bardzo go lubię. Jest fajny, moglibyście się zakumplować.

– Nie mam ochoty – wymamrotała pod nosem.

Nikt nie mówił, że to będzie bułka z masłem.

Córka przestała ufać mężczyznom

Od momentu, gdy dwa lata temu tata Jagódki postanowił od nas odejść, dziewczynka przestała wierzyć facetom. Darzyła go ogromną miłością, a on ją zostawił samą. Wyjechał do Danii i zapadł się pod ziemię. Nawet w dniu urodzin córeczki nie raczył zadzwonić.

Zupełnie jakby mała przestała dla niego istnieć. Podobno ma już nową rodzinę. Nie mam nic przeciwko temu, ale dlaczego swoje świeże szczęście buduje kosztem naszego dziecka? Tego w życiu nie pojmę i mu nie daruję.

Jagodzie też ta sytuacja wydawała się niezrozumiała. Miała poczucie, jakby ktoś wbił jej nóż w plecy. Od tego momentu zaczęła podchodzić z rezerwą do wszystkich mężczyzn, na wszelki wypadek obdarzając ich niechęcią.

Skoro ojciec okazał się takim palantem, dlaczego inni faceci mieliby być uczciwsi? Ciężko było mi ją za to potępiać. Ja również przez długi czas byłam wyjątkowo ostrożna w relacjach z płcią przeciwną. Aż do momentu, gdy na mojej drodze pojawił się Paweł.

Była nastawiona do niego bojowo

Jagódka postanowiła skonsumować wyłącznie bezy, które są całkowicie wolne od mięsa. Przyzwoliłam na to, odsuwając gdzieś w zakamarki umysłu przekonanie, że takie podejście jest dalekie od wychowawczego ideału. Gdy tylko rozbrzmiał dźwięk domofonu, moja córka momentalnie przyjęła gotową do walki postawę.

– I jak z małą? – zwrócił się do mnie przyciszonym głosem Paweł, kiedy przebywaliśmy w korytarzu.

Mój chłopak nie obcował na co dzień z dziećmi w tym wieku, dlatego podziwiałam jego śmiałość.

– Bywało lepiej – odpowiedziałam mu. – Ale we dwójkę powinniśmy sobie poradzić, taką mam nadzieję.

Przekroczyliśmy próg pokoju dziennego, napotykając niechętne spojrzenie wielkich oczu ośmiolatki.

– Siemka, Jagódka. Mam na imię Paweł – przedstawił się pretendent do miana mojego oficjalnego chłopaka.

Poprosiłam, aby usiadł przy stole i nałożyłam mu na talerz spory fragment ciasta. Taka kaloryczna, pełna cukru pomoc z pewnością mu się przyda. Jagoda zerknęła na nietypową fryzurę Pawła.

– Czy to dredy? – spytała.

– Owszem – potwierdził ruchem głowy. – Podoba ci się taka fryzura?

– Nie za bardzo.

– Ale przecież wokalista, którego tak uwielbiasz, również ma dredy – zwróciłam uwagę. – Twierdziłaś, że wyglądają świetnie.

Wielu muzyków i artystów nosi takie włosy – uzupełnił Paweł.

– A, wspominałam ci, że Paweł to taki artysta.

– Czyli często rozrabiasz? – spytała Jagoda, robiąc niewinną minę.

– Słucham? – Paweł był zaskoczony.

– No bo jak ja zaczynam rozrabiać, to mama zawsze powtarza, że jestem niezłą artystką.

Paweł parsknął śmiechem. Był naprawdę ekstra gościem. Dowcipnym, utalentowanym, nie brakowało mu dystansu i cierpliwości do nadąsanych, podejrzliwych ośmioletnich dziewczynek.

– Zajmuję się malarstwem. Tworzę ogromne obrazy – powiedział, szeroko rozkładając ramiona. – Mówimy na nie murale. Za dwa dni jadę do Łodzi, żeby stworzyć taki mural, ale totalnie nie mam na niego żadnego pomysłu. Może coś mi doradzisz? To co, zróbmy tak: namaluję wszystko, co tylko zechcesz, ale pod warunkiem, że wymyślisz coś naprawdę fajnego – zasugerował Paweł, wyczekująco spoglądając na moją córeczkę.

Paweł wpadł na genialny pomysł

Jagoda pogrążyła się w zadumie. Poczułam niepokój, gdyż byłam świadoma, jak szalone rzeczy potrafi wymyślić moja pociecha, jednak Paweł gestem dał mi znak, że panuje nad sytuacją.

– Chciałabym, żebyś namalował różowego jednorożca – wyznała mała.

Paweł przymrużył powieki, przez moment nic nie mówił, zupełnie jakby tworzył to malowidło w głowie, a następnie rzekł radosnym głosem:

– Się robi, namaluję różowego jednorożca. Wspaniały pomysł, mi by to nie przyszło do głowy.

Klamka zapadła. Wiele razy dopytywałam się Pawła, czy jest pewien swoich decyzji. Niepokoiłam się, że gdyby się rozmyślił, Jagoda w życiu by mu nie odpuściła. Pomyślałaby, że następny facet ją okłamał. Złożył obietnicę i jej nie spełnił. Ojciec również jej przyrzekał, gdy wyjeżdżał, że na zawsze pozostanie jego promyczkiem.

Jakieś 14 dni po tym podjechałyśmy autem do pewnej kamienicy w Łodzi, która z zewnątrz nie wyróżniała się niczym specjalnym. Dopiero gdy podeszłyśmy od boku, naszym oczom ukazał się niesamowity widok, który wprawił mnie w osłupienie. Na ścianie widniał ogromny, bajkowy mural przedstawiający różowego jak guma balonowa jednorożca. Ten malunek prezentował się jak… prawdziwe arcydzieło.

– Co sądzisz o tym obrazie? – Paweł zwrócił się do mojej pociechy, zerkając na nią z zaciekawieniem.

– To po prostu arcydzieło, coś niesamowitego – wyszeptała ledwo słyszalnie.

– Cieszę się, że ci się podoba – odparł, po czym pokazał palcem na dół płótna.

– Spójrz, namalowałem go specjalnie dla ciebie.

Widniał tam napis: „Dla księżniczki Jagody od jej nadwornego malarza Pawła”.

Tamtego dnia moja córeczka otrzymała wymarzony portret jednorożca od faceta, o jakim zawsze marzyłam. Czy można chcieć więcej…

Agata, 37 lat

Czytaj także:
„Narzeczona syna jest prawie moją rówieśnicą. Nie pozwolę, żeby moje dziecko zniszczyło sobie życie z tą szatrapą”
„Na weselu brata to ja przeżywałem noc poślubną. Bratowa pokazała mi, jak smakuje zakazany owoc”
„Ukochany miał czas, by zrobić mi 2 dzieci, ale żeby rozwieść się z żoną już nie. Powoli tracę cierpliwość”

Redakcja poleca

REKLAMA