„Chciałam, by mąż pomógł mi w domu. Gdy kazałam mu prać swoje gacie, stwierdził, że go poniżam”

pokłócona para fot. Adobe Stock, Krakenimages.com
„– Nie nalegam już na nic. Nie chcesz prać, nie pierz. Ale ja nie zamierzam cię w tym wyręczać. Teraz dokładnie się zastanów, co jest dla ciebie bardziej poniżające. Prace domowe czy chodzenie w brudnych gaciach i cuchnących skarpetach?”.
/ 10.05.2024 22:00
pokłócona para fot. Adobe Stock, Krakenimages.com

Gdy jako dziewczynka wyobrażałam sobie swój ślub, nie myślałam, że wypowiadając sakramentalne „tak”, zgodzę się zostać służącą swojego męża.

Stefan wychodzi z założenia, że obowiązki mężczyzny kończą się na zarabianiu pieniędzy, a czas po pracy może poświęcać na odpoczynek przed telewizorem. Nie bierze pod uwagę, że ja też pracuję, a oprócz tego mam na głowie cały dom. Nie mogę wiecznie urabiać sobie rąk po łokcie. Gdy odmówił mi pomocy, postanowiłam zafundować mu małą terapię wstrząsową.

Nie mam wolnego czasu

Każdy mój dzień wygląda mniej więcej tak samo. Wstaję skoro świt, przygotowuję śniadanie dla rodziny, parzę kawę i herbatę, a potem w pośpiechu szykuję się do pracy. Po powrocie zaczynam przygotowywać obiad. Gdy wszystkie brzuchy są już pełne, biorę się za zmywanie i porządki, a kilka razy w tygodniu muszę jeszcze zrobić pranie.

Gdy kończę, zastaje mnie wieczór, a wtedy nie mam już siły na nic. Słowo daję, czasami trudno jest mi nawet utrzymać książkę w rękach, a jeżeli już znajdę chęć i energię na czytanie, zwykle zasypiam po kilku stronach. Doskonale zdaję sobie sprawę, że w takiej samej sytuacji jest pewnie 80 procent Polek, ale będę całkowicie szczera – w żaden sposób mnie to nie pociesza.

Córka pomaga mi, ile może, a mąż ani trochę

Nie jest tak, że nie mam żadnej pomocy. Magda, moja szesnastoletnia córka, doskonale rozumie, że dziewczyna w jej wieku musi mieć jakieś obowiązki, ale nie wymagam od niej zbyt wiele. Dla mnie najważniejsze jest, by przynosiła ze szkoły dobre oceny. Nie zawodzi moich oczekiwań, bo uczy się wzorowo, a do tego chętnie angażuje się w zajęcia pozaszkolne. Ma dodatkowe lekcje angielskiego, w swojej szkole jest przewodniczącą kółka informatycznego. Nie ma zbyt wiele czasu na domowe obowiązki, a mimo to stara się być pomocna, na tyle, na ile może.

Z kolei Stefan, mój mąż, to książkowy przykład lenia pierwszej wody. Nie mogę mu zarzucić, że nie jest pracowity, bo w całym swoim życiu chyba tylko dwa razy korzystał ze zwolnienia lekarskiego. W pracy jest sumienny i obowiązkowy, ale w domu... szkoda gadać!

Gdy wraca, pierwsze kroki kieruje w stronę lodówki, gdzie zawsze czeka na niego butelka schłodzonego piwa. Później usadawia się wygodnie w swoim ulubionym fotelu, włącza telewizor, bierze do ręki gazetę i tak spędza całe popołudnie. W sobotę wychodzi z kolegami do pubu, a w niedzielę odsypia, więc w weekendy też żaden z niego pożytek.

Okłamałam koleżankę

Niedawno zadzwoniła do mnie Irena, moja koleżanka z czasów studenckich.

– Lidka, wspaniała wiadomość! – ekscytowała się do słuchawki. – Mnie i Marcie udało się skrzyknąć całą naszą paczkę z roku. Organizujemy spotkanie po latach i wszyscy liczymy, że ciebie też nie zabraknie.

– Wspaniała wiadomość! – ucieszyłam się. – Kiedy i gdzie?

– I tu właśnie jest pies pogrzebany. Nikt nie chciał deklarować żadnego odległego terminu, ale większość osób, do których się dodzwoniłam, zgodziła się na piątkowe popołudnie.

– Który piątek masz na myśli?

– Najbliższy, kochana. Najbliższy.

– Więc chyba będę musiała was rozczarować.

– Proszę cię, nawet tak nie mów. Dlaczego?

– Na piątek zaplanowałam sprzątanie kuchni.

– Więc po prostu przełóż to.

– Chciałabym, ale to byłaby chyba trzecia zmiana planów w tym temacie.

– A mąż nie może cię wyręczyć? – nie odpuszczała.

– Pewnie by mógł, ale w piątek zostaje dłużej w pracy – skłamałam, bo było mi wstyd przyznać się, że Stefan w pracach domowych nie poczuwa się do żadnych obowiązków.

– Szkoda, ale jeżeli zmienisz zdanie, od osiemnastej będziemy w tej greckiej restauracji na Małachowskiego. Kojarzysz?

– No jasne, mają tam wyśmienitą kuchnię. Jeżeli uda mi się wygospodarować trochę czasu, na pewno dam znać.

Miałam już dosyć 

Naprawdę miałam ochotę na to spotkanie, ale wiedziałam, że jeżeli odłożę sprzątanie, nie wygrzebię się z tego przez kilka tygodni. Z drugiej strony Irena miała rację. Dlaczego Stefan miałby mi nie pomóc. „Do diabła, jestem jego żoną, nie służącą” – pomyślałam i poszłam do salonu, gdzie jak zwykle siedział w swoim ulubionym fotelu.

– Stefek, przycisz na chwilę telewizor – poleciłam. – Musimy o czymś porozmawiać.

– Akurat teraz? Mecz kończy się za pół godziny. Tyle chyba możesz poczekać – odpowiedział lekceważąco.

– Nie, nie mogę – stwierdziłam, po czym podniosłam pilota i wyłączyłam odbiornik.

– Ej! Dlaczego to zrobiłaś?

– Bo chcę, żebyś mnie posłuchał. Musisz zacząć pomagać mi w pracach domowych.

– Przecież sama świetnie sobie radzisz.

– Radzę sobie, bo nie mam innego wyjścia, ale powoli zaczyna brakować mi sił. Ja też chciałabym odpocząć przed telewizorem. Też chciałabym czasami wyjść gdzieś na miasto. Ale nie mogę, bo z pracy wracam do drugiej pracy. Stefek, tak dłużej być nie może. Przecież korona ci z głowy nie spadnie, jeżeli pozmywasz po obiedzie albo odkurzysz dywany. W tej chwili, tak dla przykładu, w łazience zalega sterta brudów. Mógłbyś się ruszyć i wyprać przynajmniej swoje gacie. Już byłoby mi trochę lżej.

Mąż mnie wyśmiał

– Lidzia, ty to jednak jesteś zabawna babka – powiedział i zaczął się chichrać.

– A co w tym niby takiego zabawnego?

– Przecież to obowiązek kobiety. Chcesz żebym nastawiał pranie i latał po domu z odkurzaczem? Może jeszcze każesz mi założyć fartuszek albo podomkę?

– Niezły pomysł, bo gdybyś choć raz w życiu zrobił coś w domu, wiedziałbyś, że można się przy tym nieźle pobrudzić.

– Nie wygłupiaj się – powiedział i sięgnął po pilota. Ja jednak nie zamierzałam odpuszczać.

Wyciągnęłam wtyczkę z kontaktu i w tym momencie ekran telewizora znowu zalała czerń.

– Ja mówię poważnie – powiedziałam stanowczo. – Idź zrobić pranie.

– Co ja ci takiego strasznego zrobiłem, że chcesz mnie poniżyć?

– Poniżyć? Pomaganie żonie w domu jest dla ciebie poniżające?

– A żebyś wiedziała. Mój ojciec nigdy nie brał się za sprzątanie. Jak myślisz, dlaczego? Bo to nie jest męskie zajęcie. Matka doskonale to rozumiała i nigdy nawet nie spróbowała upokorzyć go, jak ty próbujesz teraz.

Nic nie wskórałam

Potwierdziło się stare powiedzenie, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Może w rodzinnym domu Stefana mężczyźni nie musieli „poniżać się” pracami domowymi, ale do jasnej ciasnej, mamy XXI wiek. Czas pogrzebać szowinistyczne ideały.

Mogłabym w ramach protestu rzucić wszystko i mieć w nosie porządki, ale tak naprawdę sobie najbardziej zrobiłabym na złość. Musiałam pogodzić się, że nie pójdę na spotkanie ze starymi znajomymi. „Trudno, będzie inna okazja. A wtedy na pewno będę mieć pod dostatkiem czasu” – pomyślałam.

Zbuntowałam się

Stefan nie chciał pomagać mi po dobroci, więc musiałam go zmusić. Przestałam szykować mu śniadania do pracy. Obiad gotowałam tylko dla siebie i córki. Nie prałam już jego rzeczy. Początkowo zbywał to śmiechem.

„Lidka, ty to jesteś niepoważna. Przecież zawsze mogę sobie coś zamówić, więc daj sobie już spokój”. Tutaj miał rację, ale w naszej małej mieścinie nie ma ani jednej pralni chemicznej. Jeśli chciał chodzić w czystej bieliźnie i ubraniach, musiał w końcu sam sobie wyprać. Wiedziałam, że szybko przybiegnie z podkulonym ogonem i nie pomyliłam się.

– Kiedy wreszcie zrobisz pranie? – zapytał. – Z szuflady wyciągnąłem już ostatnie czyste slipki i skarpetki.

– Robiłam wczoraj – odpowiedziałam z uśmieszkiem wyrażającym zadowolenie.

– I dlaczego nie uprałaś moich rzeczy?

Sam możesz sobie wyprać. Przecież masz dwie ręce.

– Już rozmawialiśmy na ten temat.

– Pamiętam. Powiedziałeś wtedy, że próbuję cię poniżyć.

– No właśnie!

– I dlatego nie nalegam już na nic. Nie chcesz prać, nie pierz. Ale ja nie zamierzam cię w tym wyręczać. Teraz dokładnie się zastanów, co jest dla ciebie bardziej poniżające. Prace domowe czy chodzenie w brudnych gaciach i cuchnących skarpetach?

Nie odpowiedział, ale jeszcze tego samego dnia nastawił pralkę, a nawet pozmywał po kolacji. Czasami nie ma innego wyjścia, jak tylko wstrząsnąć facetem. Od tamtej pory Stefan pomaga mi w pracach domowych. Może nie jest zbyt dokładny, ale to zawsze jakaś pomoc.

Lidka, 46 lat

Czytaj także: „Mąż rzucił mnie po 25 wspólnych latach dla jakiejś małolaty. Po rozwodzie pocieszenie znalazłam w ramionach jego brata”
„Gdyby nie ja, moja rodzina żyłaby w chlewie i zarosła brudem. Od rana do nocy latam na miotle i nikt tego nie docenia”
„Druga babcia moich wnuków jest zimna jak głaz. Pazernie zgarnęłam całe ich uczucie dla siebie”

 

Redakcja poleca

REKLAMA