„Było mi wstyd przed obcymi, jak traktuje mnie matka. Uważała mój największy talent za zwyczajne dziwactwo”

smutna dziewczyna fot. Adobe Stock, zigres
„Wprowadzałam mamę w błąd odnośnie do tego, skąd mam pieniądze. Mówiłam jej, że opiekuję się dzieciakami, żeby dorobić. Jakoś nie miałam odwagi powiedzieć jej, jak jest naprawdę. Obawiałam się, że ją zawiodę i straci do mnie szacunek”.
/ 15.09.2024 08:30
smutna dziewczyna fot. Adobe Stock, zigres

– Spójrz tylko na to, co ta głupia baba zrobiła z moją fryzurą! – przyjaciółka mojej mamy aż kipiała ze złości.

Prawdę mówiąc, musiałam się z nią zgodzić, fryzura wyglądała koszmarnie. Grzywka zdecydowanie za mocno przycięta, a z tyłu włosy pozostawione o wiele za długie… Przez to jej i tak dosyć okrągła buzia sprawiała wrażenie jeszcze bardziej pucołowatej.

– Cóż, trudno, stało się! – pani Hela była załamana. – Jak ta fryzjerka skończyła mnie strzyc, to siedziałam na krześle jak skamieniała. Ale strach było ją prosić, żeby jeszcze coś poprawiała, bo mogłoby być jeszcze gorzej

– Nic to, odrosną… – pocieszyła ją moja mama, parząc herbatę.

Strzygłam siebie i koleżanki

– Ja bym chyba spróbowała trochę podciąć… – wtrąciłam niepewnie.

– Daj już spokój, Aśka! – mama od razu mnie zgasiła.

Pani Hela popatrzyła na mnie przeszywającym wzrokiem.

– Powiedz mi szczerze, co możemy tutaj ulepszyć, skarbie? Zrobię, co tylko w mojej mocy, żeby prezentować się choć odrobinę atrakcyjniej. Twoje włosy zawsze wyglądają tak pięknie i gustownie. Kiedy na ciebie spoglądam, żałuję, że wcześniej nie spytałam, do jakiego salonu chodzisz. Twój fryzjer na pewno nie spartaczyłby roboty tak jak ta… – urwała, zaciskając wargi.

– Córka nie odwiedza żadnego salonu fryzjerskiego! – parsknęła śmiechem moja rodzicielka. – Ona po prostu obcina sobie włosy samodzielnie!

– Samodzielnie? – oczy pani Heleny zrobiły się wielkie jak spodki. – I dopiero teraz wspominasz mi o tym, że masz tak utalentowaną córkę? Asieńko, w takim razie tym bardziej musisz mi powiedzieć, skarbie, czy da radę coś jeszcze zdziałać z tą moją czupryną.

– Gdybyśmy jeszcze mocniej podcięły włosy na karku, to pasma okalające twarz będą sprawiać wrażenie dłuższych. W ten sposób cała fryzurka zyska lepszy kształt – zaproponowałam.

– Nie do końca rozumiem, co masz na myśli, ale ci ufam! Ścinaj śmiało! – zdecydowała pani Hela.

Wzięłam z mojego pokoju profesjonalne nożyczki do włosów, które kiedyś sobie sprawiłam. Poprosiłam panią Helenę, aby usiadła na krzesełku w kuchni, zarzuciłam jej na plecy ręcznik i od razu ruszyłam z akcją strzyżenia. Kwadrans później przyjaciółka mamy z uśmiechem od ucha do ucha podziwiała swoją nową fryzurę przed lustrem.

– Pani córa ma niesamowity dar! – zwróciła się do mojej mamy. – Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że z mojej czupryny da się jeszcze wyczarować coś tak fajnego. Mała, skąd ty to umiesz?

– W sumie to… znikąd – przyznałam. – Tak naprawdę to do tej pory strzygłam tylko siebie, no i od czasu do czasu koleżanki…

Było mi trochę wstyd

– Ewa, a ciebie nie obcina? – pani Hela spojrzała ze zdziwieniem na moją mamę.

Wykrzywiłam usta w grymasie.

– Mama od lat chodzi do tej samej pani, która ją strzyże – wyjaśniłam szybko, bo trochę wstyd mi było przed obcą osobą, że mama traktuje to moje zainteresowanie fryzjerstwem jako dziwactwo i po cichu liczy na to, że wybiorę studiowanie pedagogiki.

Przez cały czas próbowałam jej wytłumaczyć, że to są tylko jej pragnienia, a nie moje marzenia. Posada w przedszkolu, którą zdobyła dla mnie przez swoje kontakty, gdy skończyłam szkołę średnią i szukałam jakiegokolwiek zajęcia, tak naprawdę zupełnie mi nie odpowiadała. Marzyło mi się raczej sprawdzenie swoich umiejętności w jakimś zakładzie fryzjerskim…

Muszę przyznać, że mama miała rację w jednej kwestii. Gdybym nawet dostała pracę w takim salonie fryzjerskim, to i tak wykonywałabym jedynie podstawowe, mało ambitne zadania. Kazaliby mi sprzątać, podawać różne rzeczy i tym podobne drobnostki. Za taką pracę dostałabym psie pieniądze, grosze! Nikt przy zdrowych zmysłach nie da nożyczek do ręki dziewczynie bez żadnego doświadczenia i nie pozwoli jej strzyc klientek. To po prostu niemożliwe!

– Wiem o fryzjerce twojej mamy… Chodzi o tę panią, która od dwóch dekad robi jej niezmiennie tę samą fryzurę! – pani Hela mrugnęła do mnie porozumiewawczo. – Wiesz co, moja droga? Uważam, że masz niesamowity dar i chyba sprawia ci przyjemność bawienie się włosami, mam rację?

– Ogromną! – moja twarz ponownie rozjaśnił uśmiech, ponieważ była to szczera prawda.

Odniosłam pierwszy sukces

Już od najmłodszych lat uwielbiałam tworzyć przeróżne fryzury moim przyjaciółkom. W pamięci utkwiła mi również historia, gdy przy końcu szkoły podstawowej ścięłam koleżance włosy na krótko. Ada skarżyła się wtedy, że rodzice nie pozwalają jej obciąć długich pasm i odmówili dania pieniędzy na wizytę u fryzjera.

– Jaką fryzurę chciałabyś mieć? – zainteresowałam się, a kiedy zobaczyłam wskazaną przez nią fotografię w czasopiśmie, odparłam bez wahania, że to żaden kłopot.

Adzie bardzo spodobał się efekt i, co zaskakujące, jej starzy też polubili jej odmieniony wygląd. Odniosłam wtedy pierwszy triumf, a później robiłam nowe cięcia sporej grupie dziewczyn z mojego otoczenia, a nawet systematycznie ścinałam włosy dwóm mamom moich koleżanek.

Moja mama jako jedyna nie pozwalała mi nigdy bawić się jej fryzurą. To było dla mnie przykre, ponieważ tak jak pani Hela sądziłam, że wygląd mamy jest odrobinę przestarzały. Podejrzewałam jednak, że w ten sposób chce mi przekazać, że nie pochwala mojego zamiłowania do stylizacji włosów.

Natomiast pani Helena wprost promieniała z zachwytu nad swoją nową fryzurą i nie omieszkała wspomnieć o mnie znajomym. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie ze sprawą:

– Moja kuzynka jest teraz u mnie w gościach i jest totalnie oczarowana moją nową fryzurą. Wspomniałam jej, że spytam cię, czy nie zrobiłabyś jej czegoś podobnego – usłyszałam w słuchawce.

– Trudno mi powiedzieć, nie widząc jej włosów… – odparłam z pewną rezerwą, ale chciałam być z nią szczera. Wiadomo, że ta sama fryzura na różnych typach włosów często prezentuje się zgoła odmiennie. – Ale jasne, możemy spróbować.

Szukała kogoś na staż

Pani Renata sprawiała wrażenie niezwykle sympatycznej starszej pani. Moim zdaniem jej fryzura prezentowała się świetnie i wystarczyło ją jedynie odrobinę przyciąć, o czym zresztą wspomniałam.

– Nie zmieniałabym tego uczesania, doskonale pasuje do rysów pani twarzy – podkreśliłam.

– Masz rację, skarbie, w takim razie tylko trochę je skróć – odparła.

Tak też uczyniłam.

– Hela wiedziała, co mówi! Jesteś utalentowana – usłyszałam chwilę później. – Wiesz co, może chciałabyś odbyć u mnie praktykę? – spytała pani Renata. – Prowadzę mały zakład fryzjerski i akurat szukam kogoś na staż.

Nożyczki prawie wysunęły mi się z dłoni, tak bardzo mnie to zaskoczyło

– Trudno powiedzieć... – odparłam niepewnie.

Praktyki i szkolenia zapewne byłyby bezpłatne. Nie wypadało mi oczekiwać od mamy, żeby łożyła na moje utrzymanie!

– Jestem zatrudniona w przedszkolu... – podkreśliłam.

– W porządku. Może na początku przychodziłabyś wyłącznie w soboty? Przekonasz się, czy przypadnie ci to do gustu...

Czy przypadnie mi to do gustu?! Co do tego nie miałam wątpliwości!

– Cudownie! Umowa stoi! – wykrzyczałam entuzjastycznie.

Byłam pod wrażeniem

Zaczęłam regularnie odwiedzać salon pani Renaty. Choć nie był on zbyt obszerny, prezentował się naprawdę elegancko. Jedna ze ścian przyciągała wzrok mnogością certyfikatów zdobytych podczas rozmaitych branżowych szkoleń. Byłam pod wrażeniem jej imponujących umiejętności!

Dzięki jej fachowej opiece krok po kroku odkrywałam sekrety tej profesji. Często zostawałam w salonie po godzinach i gdy ostatnia klientka opuściła lokal, pani Renata z anielską cierpliwością odpowiadała na moje liczne pytania odnośnie do technik strzyżenia, sposobów koloryzacji czy wykonywania trwałej.

Już po kilku tygodniach pozwoliła mi na obsłużenie klientki i było widać, że bardzo ją ucieszyło, iż pani wyszła z salonu w świetnym nastroju.

– No i masz za sobą swój pierwszy prawdziwy sprawdzian! – powiedziała do mnie.

Następnie pani Renata wręczyła mi pieniądze, które otrzymała od tamtej klientki.

– To dla ciebie. Zapracowałaś na nie uczciwie! – dodała z naciskiem.

Pędziłam do mieszkania, jakbym miała skrzydła u ramion, jednocześnie czując ogromny żal, że nie mogę od razu podzielić się tą nowiną z moją mamą. Wciąż ukrywałam przed nią fakt, że odbywam praktyki, bo nie chciałam, żeby się zamartwiała o moją przyszłość.

W międzyczasie pani Renata dawała mi pod opiekę coraz to nowych klientów, aż w pewnym momencie osoby dzwoniące do salonu fryzjerskiego zaczęły od razu dopytywać się o mnie.

Dostałam stałą pensję

– Wygląda na to, że zgromadziłaś już tak dużo lojalnych klientek, że prawdopodobnie czeka cię praca również w niedzielę! – pewnego dnia rzuciła do mnie szefowa z uśmiechem na twarzy.

– W porządku – odparłam bez wahania.

– No a kiedy zamierzasz odpoczywać? – lekko ją to zaskoczyło.

– Praca w salonie fryzjerskim sama w sobie jest dla mnie relaksem – nie ukrywałam swojego zapału.

Ucieszyła się.

– W porządku, w takim wypadku nie mam nic przeciwko! Te weekendy będą oczywiście wliczone w etat, czyli dostaniesz stałą pensję – oznajmiła.

Byłam przeszczęśliwa! Nie twierdzę, że praca w przedszkolu nie dawała mi satysfakcji, bo ją lubiłam, to fakt, ale dopiero w soboty i niedziele zajmowałam się tym, co naprawdę uwielbiam.

Jednak miałam zmartwienie, które nie dawało mi spokoju – okłamywałam moją mamę, mówiąc, że dorabiam, opiekując się dziećmi. W jakiś sposób obawiałam się wyjawić jej prawdę, nie chciałam jej rozczarować. Wyobrażałam sobie, jak mówi mi, że jestem uparta i nie widzę, że praca fryzjerki nie da mi perspektyw na przyszłość. Ja się z tym nie zgadzałam... Ale zdanie mamy było dla mnie ważne.

Kiedy więc pani Renata zasugerowała, żebym zaczęła pracować u niej na pełny etat, miałam wątpliwości.

– Hmmm, nie jestem pewna...

– Daj sobie czas do namysłu. W mojej firmie masz szansę na lepsze zarobki niż w tym przedszkolu! – namawiała mnie.

Zdawałam sobie z tego sprawę, mimo to zwlekałam z decyzją. Miałam przeczucie, że moja postawa niepokoi panią Renatę i wprawia ją w konsternację.

Od zawsze o tym marzyłam

Kiedyś rzuciła do mnie:

– Wiesz co, Asia? W stolicy będą organizować mistrzostwa fryzur. Może byś się przejechała razem ze mną, co?

– Jasne, z ogromną przyjemnością! – byłam wprost podekscytowana tym pomysłem.

Od zawsze marzyłam, żeby pooglądać, jak najlepsi styliści walczą o tytuł mistrza.

Budynek, gdzie miała się odbyć cała impreza, zwalił mnie z nóg. Po prostu szał – luksus, wygoda i te sprawy. W tłumie gości nagle wypatrzyłam faceta, którego kojarzę z telewizora.

– On jest w komisji konkursowej! – pani Renia wyszeptała mi do ucha.

Początek był tuż–tuż, a prowadzący apelowali przez głośniki, żeby uczestnicy podchodzili do stanowisk.

– Śmiało, ruszaj – pani Renia popchnęła mnie lekko do przodu.

– Że niby ja?! – przestraszyłam się nie na żarty.

– Chyba nie myślałaś, że to ja wystąpię z tymi moimi drżącymi ze starości dłońmi! – parsknęła śmiechem. – No jasne, że ty! To ciebie zgłosiłam do udziału.

Myślałam, że zemdleję, jak to usłyszałam!

– No już, do dzieła! Na pewno świetnie ci pójdzie! – motywowała mnie pani Renia.

Zdecydowałam się na start, ponieważ nie było innego wyjścia. Bardziej od przegranej przerażała mnie myśl, że zawiodę moją panią profesor. Udało mi się jakoś przejść przez eliminacje, a w finale otrzymałam wyróżnienie.

Byłam totalnie zaskoczona, gdy podczas wręczania mi dyplomu popularny stylista fryzur stwierdził, że jego zdaniem zasłużyłam nawet na miejsce na podium!

– Świetnie ci poszło! – usłyszałam od niego słowa uznania.

Odwiedziła mnie mama

– Ten sukces to pani zasługa, wszystkiego mnie pani nauczyła – zwróciłam się później do pani Renaty, która podczas uroczystości ze łzami w oczach machała mi z widowni.

– Sama na niego zapracowałaś! Ja tylko pomogłam ci odkryć twoje zdolności i nadałam im prawdziwy blask – odparła.

Z wielką radością jechałam do domu, jednak z każdym przebytym kilometrem mój zapał nieco przygasał. Uświadomiłam sobie, że w końcu będę musiała oznajmić mamie, że postanowiłam zupełnie odmienić swoje życie.

– Zajmę się tym po weekendzie – zadecydowałam, ponieważ potrzebowałam odpoczynku po wyczerpującym konkursie. Jednak w sobotę z samego rana zerwałam się na równe nogi. – O matko, kompletnie wyleciało mi z głowy, że na dziesiątą umówiłam klientkę! – wymamrotałam z jękiem.

Zdołałam wpaść do salonu w ostatniej chwili. Właśnie kończyłam przygotowywać narzędzia, kiedy dobiegł mnie dźwięk dzwonka przy drzwiach, znak, że ktoś wchodzi do środka.

– Witam serdecznie, proszę się rozebrać, wieszak znajduje się przy wejściu – rzuciłam, będąc jeszcze odwrócona do klientki plecami, a następnie obróciłam się i… zaniemówiłam.

Nagle zobaczyłam, że to moja mama! Nastała krępująca cisza.

– Helenka mi wspomniała, że tu pracujesz – odezwała się pierwsza. – Więc stwierdziłam, że wpadnę zobaczyć co i jak. – Jej wzrok padł na wiszący na ścianie mój dyplom z konkursu. – Jak widzę, radzisz sobie całkiem nieźle...

Siedziała nieruchomo przez godzinę

Nerwowo przełknęłam ślinę. Byłam przekonana, że za chwilę usłyszę kazanie o tym, jak zmarnowałam swoje życie, ale ku mojemu zdziwieniu mama zapytała:

– To co powiesz na to, żebyś mi zrobiła nową fryzurę? Ta obecna już mi trochę obrzydła.

– No pewnie! – odpowiedziałam, nadal nie do końca przekonana i zaprosiłam mamę, aby usiadła na fotelu.

Mama siedziała nieruchomo przez dobre 60 minut. Kiedy skończyłam, dałam jej lusterko, żeby mogła obejrzeć efekt również z tyłu głowy.

Masz prawdziwy dar! Od dawna zdawałam sobie z tego sprawę, ale jakoś nie byłam w stanie w pełni zaakceptować, że praca w salonie fryzjerskim może dać ci szczęście. Byłam w błędzie, kochanie… – oznajmiła mama.

Słuchałam ze zdumieniem tego, co mówi

– Czyli uważasz, że powinnam porzucić pracę w przedszkolu i odpuścić sobie plany związane ze studiami? – chciałam wiedzieć.

– Przecież to nie jest twoje prawdziwe pragnienie, czyż nie? – odpowiedziała pytaniem.

Kolejnego ranka podjęłam decyzję o rezygnacji z pracy w przedszkolu. Kierowniczka placówki nie stwarzała żadnych problemów.

Od tego momentu upłynęło już pięć lat. Pani Renata zdecydowała się zakończyć swoją karierę zawodową i przejść na zasłużoną emeryturę. Ostatnio zwróciła się do mnie z propozycją, żebym dołączyła do niej jako wspólniczka i kontynuowała prowadzenie jej zakładu. Bez wahania przystałam na tę ofertę.

Joanna, 25 lat

Czytaj także:
„Chciałam uciec z miasta na wieś, ale nie umiałam postawić się matce. Była dumna, że bryluję w branży finansów”
„Moi rodzice sprzedali dom i nie pomyśleli, by mi coś odpalić. A ja miałam już plany co do tej dodatkowej gotówki”
„Moja 22-letnia pasierbica to leniwa buła, która nie chce się uczyć ani pracować. Teraz jeszcze muszę spłacać jej długi”

Redakcja poleca

REKLAMA