„Bratowa trzęsie całą rodziną, rozstawia wszystkich po kątach jak przedszkolaków. Nie pozwolę jej sobą rządzić”

zamyślona kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Myślałam, że kupiła sobie identycznego robota kuchennego jak ten, który daliśmy w prezencie naszej mamie. – Słuchaj, szczerze mówiąc, to mama mi go podarowała – oznajmiła z lekkim zmieszaniem. – Zrobiłyśmy zamianę”.
/ 06.06.2024 19:00
zamyślona kobieta fot. Getty Images, Westend61

No i znowu ta wkurzająca pora płacenia rachunków, która przychodzi co miesiąc. Musiałam uregulować czynsz za mieszkanie, spłacić część kredytu na dom, zapłacić za zajęcia z pilatesu, a do tego jeszcze została mi jedna rata do uregulowania za robota kuchennego, który daliśmy mamie pod choinkę.

Wcale nie należał do najtańszych. Wręcz przeciwnie – zdecydowałam się na jeden z najlepszych sprzętów dostępnych w sklepach. Byłam przekonana, że to rewelacyjny prezent.

To był pomysł mojego męża

Akurat tuż przed świętami zepsuł się ten, którego używała mama. Totalnie spanikowana, zadzwoniła nawet do mnie i żony brata, błagając o pożyczenie naszych urządzeń. No ale przecież my również miałyśmy mnóstwo rzeczy do przygotowania w kuchni. Ostatecznie to mój mąż zdecydował, co zrobić w tej sytuacji.

– Wiesz co, twoja mama zasługuje na jakiś porządny prezent – stwierdził Miłosz. – Zafundowała nam nowe meble do kuchni. Myślę, że powinniśmy jej sprawić tego robota kuchennego choćby na raty.

Wpłacał należność co drugą ratę, tak abyśmy się po równo składali, bo ten gadżet kosztował nas grubo ponad dwa tysiące złotych. Ale nie mieliśmy o to pretensji, bo mama cieszyła się jak dziecko, a później tak poszalała z gotowaniem różnych specjałów, że zajadaliśmy się nimi aż do sylwestra.

Zrobiła z brata pantoflarza

Z okazji pierwszej rocznicy małżeństwa mojego brata i jego żony, gdzieś w okolicach połowy maja, zostaliśmy zaproszeni na kameralną kolację w gronie najbliższych. Wybraliśmy się tam z butelką dobrego wina i przepięknie wyszytym obrusem, który mieliśmy zamiar podarować młodej parze. Marika to sympatyczna osoba, ale mimo to podchodziłam do niej z pewną rezerwą.

Kiedy odwiedzaliśmy ich dom, odnosiłam wrażenie, że mój brat jest całkowicie podporządkowany swojej partnerce, a ona z chęcią próbowałaby rządzić również mną i moim mężem. Podczas naszych wizyt Marika często zwracała się do mnie z prośbami o pomoc, czy to w sprzątaniu ze stołu, czy przynoszeniu czegoś z tarasu.

Nie miałam nic przeciwko byciu pomocną. Osobiście jednak nigdy nie wpadłabym na pomysł, by w ten sposób obchodzić się z osobą, którą gościmy u siebie.

To było podejrzane

Ale teraz Marika jakoś nie chciała, żebym przebywała w kuchni. Wspomniałam, że bardziej pasowałaby mi woda bez bąbelków i sama mogę sobie nalać z kranu, bo na stół trafiła tylko gazowana. Wtedy moja bratowa gwałtownie wstała i powiedziała stanowczo, żebym nigdzie się nie ruszała, a ona zaraz dostarczy mi to, co chcę.

Gdy w końcu udało mi się dostać do kuchni, żeby przynieść cytrynę albo cokolwiek innego, zrozumiałam, czemu moja bratowa tak bardzo nie chciała mnie tam wpuścić. A może raczej się domyśliłam.

Gdyby nie spojrzała na mnie z wyrazem twarzy mówiącym coś w stylu „wiesz, to w gruncie rzeczy nic wielkiego”, to pewnie uznałabym po prostu, że kupiła sobie identycznego robota kuchennego jak ten, który daliśmy w prezencie naszej mamie.

Byłam wściekła

– Słuchaj, szczerze mówiąc, to mama mi go podarowała – oznajmiła z lekkim zmieszaniem. – Jakoś w rozmowie wyszło, że ten model jest dla niej zbyt duży i ma za dużo opcji, a mój był akurat dla niej odpowiedni, więc zrobiłyśmy zamianę.

– Słucham? – byłam totalnie zaskoczona. – Mama dała ci robot, który dostała ode mnie?

– Nie do końca tak było. Po prostu się wymieniłyśmy – zaznaczyła. – Jak chcesz, to ją zapytaj.

Postanowiłam tak zrobić. Podeszłam do stołu, przy którym siedzieli wszyscy domownicy i usadowiłam się na wolnym miejscu tuż obok mamy.

Tata wraz z Miłoszem i Jaśkiem byli całkowicie pochłonięci oglądaniem skoków narciarskich w telewizji. Wykorzystałam tę chwilę i szeptem zapytałam:

– Mamo, a tak w ogóle to skąd się wziął w kuchni u Mariki ten prezent  ode mnie i Miłosza?

Mina mamy zrobiła się niepewna, zupełnie jak u Mariki chwilę temu.

– Wymieniłyśmy się – wyjaśniła. 

– Ale z jakiego powodu? – dociekałam. – Co ci w nim nie pasowało?

Mama błagalnym tonem zasugerowała, abyśmy zmieniły temat naszej pogawędki. Zapewniłam ją zatem, że odwiedzę ją jutro.

Zmanipulowała mamę

Następnego dnia, gdy przekroczyłam próg domu, dostrzegłam na parapecie zakurzonego, wysłużonego robota, tego samego, który kiedyś był własnością Mariki.

Dało się zauważyć, że to urządzenie ma swoje lata i sporo przeszło. Brakowało paru części, a sam sprzęt pamiętał chyba czasy babci. Nie było opcji, żeby rodzicielka z własnej nieprzymuszonej woli oddała ten skarb od nas, który umiał wyrabiać ciasto, blendować składniki i robić piankę.

Usłyszałam od mamy, co wyrabiała żona mojego brata. Ledwo zobaczyła nowy sprzęt, a już zaczęła narzekać i wytykać wszelkie jego możliwe wady. Stwierdziła, że taki duży robot musi żreć prąd jak oszalały i zajmuje mnóstwo miejsca w kuchni. Próbowała wmawiać jej, że lepiej by zrobiła, kupując jakiś mniejszy i łatwiejszy w obsłudze model. 

– Później dołączył do nas Janek i zaoferował, że sam wszystko ogarnie. Jednego weźmie, innego przywiezie… I tak się stało. Zdaję sobie sprawę, że podarunków się nie zwraca, ale ona była taka przekonująca. Do tego jeszcze zapewniła, że sama zrobi ciasto na pierogi, zamrozi je i przywiezie…

To był szczyt bezczelności

No nie, ależ ona jest bezczelna! Chce napiec ciast, pozamrażać i przywlec tutaj? Kto to widział, taką dobrodziejkę! To już przeszło wszelkie granice! Przecież to ja spłacałam urządzenie, które podarowałam matce, a którym teraz bawi się ta przebiegła żmija?!

A on jeszcze w tym uczestniczył?! Nic z tego! Wykręciłam numer do brata i oświadczyłam, że to, co odwalił razem ze swoją żoną, jest obrzydliwe i ma natychmiast zwrócić tego robota kuchennego.

Wymusiliście to na mamie! – krzyknęłam, gdy próbował mi wmówić, że mama wcale nie wykorzystywała wszystkich funkcji urządzenia. – Skoro mama nie ma ochoty go użytkować, to ja go wezmę. Wyobraź sobie, że wciąż go spłacam! 

– Daj spokój, siostrzyczko, już wystarczy…

Powinien się za nią wstydzić

Cała sytuacja zakończyła się tym, że mocno zirytowany Jasiek oddał mamie sprzęt ode mnie, a w zamian wziął zdezelowanego robota żony. Niestety, zarówno on, jak i Marika wciąż są przekonani, że jestem drobiazgowa i pamiętliwa, bo w końcu „jaka to dla mnie różnica, gdzie znajduje się ten cholerny robot”.

Moja matka obawia się, że jej kochany synek może czuć się dotknięty tym, co zaszło, ale przekonuję ją, że w końcu mu przejdzie. Na razie zapewne musi zmagać się z fochem swojej Mariki. Mam nadzieję, że jednak prędzej czy później dotrze do niego, że jego żona zdecydowanie przegięła. Ta jędza nadal sądzi, że kieruje mną zawziętość i małostkowość.

Mama jest zadowolona

Razem z Miłoszem nadal reguluję należności za sprzęt, ale absolutnie tego nie żałuję, ponieważ widzę, że mama opanowała wszystkie opcje tego urządzenia i rozwija swoje kulinarne zainteresowania. Całkiem niedawno przygotowała nawet własnoręcznie makaron z ciasta wyrobionego przez ten nowy nabytek. Wyszło jej całkiem sporo, więc zapytałam, co planuje z nim zrobić.

– Zamrożę i zawiozę Jaśkowi i Marice – odparła z poważnym wyrazem twarzy, a następnie puściła do mnie oko i obie wybuchnęłyśmy gromkim śmiechem.

Małgorzata, 35 lat

Czytaj także:
„Teściowa mnie szantażuje. Jeżeli jej nie zapłacę 10 tysięcy, wszyscy dowiedzą się o naszej tajemnicy”
„Żona była oziębła i traktowała mnie jak służącego. Gdy odszedłem, błagała mnie o powrót i drugą szansę”
„Lubię duże pieniądze, więc nie pogardziłam premią od szefa. Tylko że on chciał czegoś w zamian”

Redakcja poleca

REKLAMA