„Brat utknął w toksycznym związku. Żona zrobiła z niego pantoflarza i sponsora, a nas traktuje jak śmieci”

zaniepokojona kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Przesadziła, kiedy kazała mi założyć jednorazowy fartuch, zanim wzięłam małą w ramiona. – Masz pełno bakterii na ubraniach – wyjaśniła Jola. – Może ty sobie z tego nie zdajesz sprawy, ale ja wiem, co jest najlepsze dla mojego dziecka – powiedziała z poczuciem wyższości”.
/ 05.10.2024 13:15
zaniepokojona kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61

Gdy Wojtek przedstawił nam Jolę po raz pierwszy, wszystko wskazywało na to, że przypadniemy sobie do gustu. Sprawiała wrażenie przyjaznej, pogodnej i nie rzucała się w oczy strojem. Pomyślałam, że to naprawdę fajna kobieta, może niekoniecznie ktoś, z kim od razu zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami, ale na pewno osoba, którą z przyjemnością będę widywać na rodzinnych imprezach u staruszków.

Brat w końcu znalazł normalną dziewczynę

Każdy z nas zdawał sobie sprawę, że sprawa musi być poważna – do tej pory Wojtek nie pokazywał się w domu z żadną panną, mimo że w jego życiu przewinęło się ich całkiem sporo. W czasach mediów społecznościowych niewiele da się zataić, a partnerki mojego brata z reguły zaliczały się do tych pań, które chętnie wrzucają swoje fotki do sieci. Z tego względu byłam zadowolona, gdy na horyzoncie pojawiła się Jola.

Nowa wybranka Wojtka sprawiała wrażenie rozsądnej i zrównoważonej, a co więcej, była aktywna zawodowo, co wcale nie było takie częste wśród jego poprzednich partnerek. Nieraz zdarzało się, że dziewczyny żyły na jego koszt, dopóki mój brat w końcu nie zauważył, że jest przez nie wykorzystywany.

– Moja ciocia jest urzędniczką, więc pomogła mi otrzymać posadę w archiwum – relacjonowała podczas tego pierwszego oficjalnego obiadu. – Zrezygnowałam ze studiów, ale mam stabilne i spokojne zatrudnienie…

Robił, co chciała

Wojtek wpatrywał się w nią jak urzeczony, mimo że nieustannie powtarzał, że jego żoną zostanie jedynie dziewczyna podzielająca jego pasje –  jazdę na motorze i górskie wędrówki. Jola nie miała z tym nic wspólnego, ale Wojtka najwyraźniej to nie obchodziło. Ze względu na nią jeździł nad Bałtyk i godzinami wylegiwał się na piasku, dla niej spędzał wolne dni na parkiecie, choć wcześniej za nic nie dałby się namówić na takie rozrywki...

– No cóż, najwyraźniej uczucie rzeczywiście potrafi odmienić człowieka – stwierdziłam wzruszona, spoglądając na mojego brata.

Gdy układał rzeczy do podróży, szykował się na wyprawę. Wcale nie planował wycieczki w Tatry, tylko do jakiegoś luksusowego ośrodka odnowy biologicznej.

To mu nie wyjdzie na zdrowie – skomentował mój mąż. – Pozwolił sobą pomiatać, jeszcze zanim stanęli na ślubnym kobiercu. A co będzie później?

– Przestań, Bartek – parsknęłam śmiechem. – Mój brat na bank nie da sobą pomiatać, najzwyczajniej w świecie chce sprawić Joli radość, ot co!

Od razu rzuciła pracę

Kiedy wyszło na jaw, że mają zostać rodzicami i w ekspresowym tempie muszą organizować wesele, dotarło do mnie, że Bartek nie był całkiem w błędzie. Jola z dnia na dzień rzuciła robotę.

– Sądziłam, że tylko zajmujesz się tam dokumentami – zaskoczył mnie ten fakt. – Przecież nie pracujesz przy komputerze, nie dźwigasz ciężarów…

– Tak naprawdę przez cały dzień okropnie się czuję, nie mogę ryzykować! – oburzyła się. – A ten kurz? Są go tam stosy! Jak to wpłynie na maleństwo?!

– Ale to tak nie działa – chciałam oponować, ale nie dała mi dojść do słowa.

Musiało być idealnie

Ostatecznie to ona zostanie mamą i wie, co dla niej najlepsze. Nie chciałam się wtrącać, ale i tak uważałam za dość osobliwe, że pomimo wszystko znajdowała jeszcze energię na wielogodzinne ćwiczenie pierwszego tańca na weselu… Jola bowiem zdecydowała, że uroczystość, mimo ciąży, będzie iście królewska – z prawie 200 gośćmi, przepychem, lampionami rodem z Chin, regionalnym jadłem i diabli wiedzą, czym jeszcze.

Ech, a co dopiero powiedzieć o tym nieszczęsnym pierwszym tańcu... Wojtek za nic w świecie nie potrafił opanować choćby podstawowego kroku, ale wcale się temu nie dziwię, bo sama mam dwie lewe nogi. A Jola uparła się, żeby nauczył się jakiegoś kosmicznego układu! Ile się chłopina namęczył, to chyba tylko ja jestem w stanie zrozumieć. Ćwiczył do późna w nocy – a dzień przed weselem o mały włos nie upił się z rozpaczy. Nie dlatego, że było mu żal wolności, on po prostu bał się, że się zbłaźni!

–  Dlaczego nie powiesz Joli jak jest? –  spytałam. –  Na pewno to zrozumie, pokołyszecie się trochę do taktu i tyle!

–  Nie, ona tak bardzo się cieszy –  pokręcił głową. –  Muszę dać radę. Nie mogę jej rozczarować...

Bratowa mówiła, co myślała

Kiedy oglądaliśmy później nagranie z wesela, widać na nim, jak Wojtek z ogromnym wysiłkiem próbuje sobie przypomnieć kolejność kroków w układzie tanecznym. Goście świetnie się bawili, ale i tak nikt tego nie zapamiętał, bo Jola przyćmiła go swoim występem.

Zaprosiła na ślub wszystkie swoje koleżanki – a miała ich naprawdę sporo. Jedna z nich zachowała się dość nietaktownie, przyznaję. Przyszła w długiej, jasnej koronkowej sukience. Może i nikt by jej nie wziął za pannę młodą, bo dodatkowo miała na sobie czerwone szpile i żakiet, ale Joli i tak się to nie spodobało. Wygarnęła biedaczce, co o tym myśli tak, że tamtej w pięty poszło!

– Słuchaj, nie masz pojęcia, że tylko panna młoda może nosić takie barwy? – warknęła na nią, gdy spotkała ją w kiblu. – Masz zamiar zepsuć mi najcudowniejszy moment w życiu?! Jakby tego było mało, że jestem przy nadziei i przypominam orkę, to na dokładkę ty!

Dziewczyna szybko się ulotniła, a plotka o popisie Joli, którą podsłuchała ciotka Krystyna, lotem błyskawicy obiegła całą rodzinę. Nim nastał czas oczepinowego obrzędu, wszyscy krewni już wiedzieli, że Wojtek będzie miał przerąbane.

– To przez te hormony – próbowała wstawić się za synową nasza mama. – Dobrze wiecie, co one potrafią zrobić z człowiekiem, a do tego dochodzi jeszcze ta cała ślubna otoczka, wesele, stres...

Zmieniła się nie do poznania

Niestety, sytuacja po ślubie niewiele się poprawiła. Jola kompletnie się przeobraziła albo dopiero teraz ujawniła, jaka jest naprawdę. Godzinami przesiadywała z komputerem na kolanach, przeglądając niezliczone strony internetowe dla świeżo upieczonych mam, wypatrując kolejnych sprzętów, bez których maluch podobno nie może się obejść.

– Elektroniczna niania, spacerówka, kojec, nosidło. Maluszka nic nie ominie – podsumowałam, kiedy wpadłam w odwiedziny do rodzicielki.

– Bez dwóch zdań – przytaknęła, prezentując mi kolejne zakupy.

– Ale dlaczego bobas potrzebuje aż trzech misiów z usypiającymi melodyjkami? – zdumiałam się. – Jeden by nie wystarczył? I co to za huśtawka do integracji zmysłów? Pierwsze słyszę...

– Daj im się nacieszyć, kiedyś tego nie mieliśmy – uspokajała mamusia. – Jola sama w końcu zrozumie, że to zbędne i wróci na ziemię...

Współczułam bratu

Przyznam szczerze, że podchodziłam do tego z dużym sceptycyzmem, ale w tamtej chwili mogłam jedynie współczuć bratu, widząc jak martwi się powiększającym się niedoborem w budżecie. Przecież Jolka nie zadowoli się byle czym, a on niezbyt potrafił postawić na swoim.

– No i co, nie mówiłem? – Bartek nie krył satysfakcji. – Tak go trzyma pod butem, że koleś nawet głębiej nie odetchnie, jeśli ona na to nie pozwoli!

Było mi przykro z powodu mojego brata, zwłaszcza że od zawsze byliśmy ze sobą bardzo zżyci, a on już ogłosił, że to ja zostanę matką chrzestną dziecka. Jola pewnie wolałaby, żeby tę rolę pełniła któraś z jej przyjaciółek, ale tym razem Wojtek się uparł i Jola musiała ustąpić.

Próbowała rządzić wszystkimi

Ich córeczkę zobaczyłam dopiero po tym, jak wrócili do domu, bo wcześniej Jola nie chciała, żeby ktokolwiek ją odwiedzał. Mogłam ją zrozumieć – w końcu tuż po porodzie żadna kobieta nie czuje się i nie wygląda najlepiej. Ale przesadziła moim zdaniem, kiedy kazała mi założyć jednorazowy fartuch, zanim wzięłam małą w ramiona.

– Masz pełno bakterii na ubraniach – wyjaśniła Jola. – Może ty sobie z tego nie zdajesz sprawy, ale ja wiem, co jest najlepsze dla mojego dziecka – powiedziała z poczuciem wyższości.

Super, że na zaproszeniach na chrzest nie było wzmianki, żeby przyjść w fartuchu... I tak bym tego nie zrobiła, bo od czasu swojej Pierwszej Komunii wreszcie naszła mnie chęć, żeby ubrać się w sukienkę. Nawet na ślubie mojego brata miałam na sobie kombinezon, bo jakoś nie przepadam za pokazywaniem nóg. Ale z okazji chrzcin mojej malutkiej chrześnicy postanowiłam to przełamać.

Zabrania mi kontaktów z chrześnicą

Zaszalałam i wydałam masę kasy na sukienkę, wizytę u kosmetyczki i fryzjera – jak już wariować, to porządnie! Bartek był pod wrażeniem mojej nowej stylówy, a i krewni zasypali mnie komplementami.

– Hej, w końcu prezentujesz się kobieco – stwierdziły zgodnie ciocie, a wujek aż zagwizdał, gdy mnie zobaczył.

Cieszyłam się z tych pochwał, dopóki nie dopadła mnie Jola.

Akurat dzisiaj musiałaś się tak wystroić? – warknęła, niemalże wyrywając mi z rąk małą Nikolę. – To najważniejszy moment w życiu małej, a ty skupiasz na sobie całą uwagę, zamiast na niej! Nie masz za grosz wstydu! Nie myśl sobie, że będę przymykać oko na takie postępowanie...

Na początku sądziłam, że to jakiś sen lub Jola sobie ze mnie żartuje, ale wszystko wskazywało na to, że jest całkowicie poważna! Starałam się rozładować napięcie, rzucając luźno, że na komunię założę worek po kartoflach, ale nic to nie dało.

Wojtuś stara się stanąć po mojej stronie, lecz Jola jest nieugięta – nie wolno mi spotykać się z siostrzenicą, bo ponoć nie mam pojęcia, jak obchodzić się z maluchami. Zastanawiam się, jak długo jeszcze będzie można zwalać jej zachowanie na ciążę, połóg i karmienie piersią? Mama twierdzi, że to przez hormony, ale obawiam się, że to dopiero początek wyczynów mojej bratowej rodem z piekła. I tylko szkoda mi tego dzieciaka…

Beata, 32 lata

Czytaj także: „Marzyłam o dziecku, ale nie o niańczeniu faceta. Postawiłam na numerek z nieznajomym i nie żałuję swojej decyzji”
„35-letni syn ciągle u nas mieszka. Mamuśka pierze jego rzeczy, gotuje, daje pieniądze, a on palcem nie kiwnie w domu”
„Zawróciłam byłego faceta sprzed ołtarza w ostatnim momencie. Przecież to mnie obiecywał białą suknię i welon”

Redakcja poleca

REKLAMA