„Brat dla kasy sprzedał rodzinną pamiątkę do lombardu. Doniosłem ojcu, by jego pupil w końcu dostał nauczkę”

zmartwiony mężczyzna fot. Getty Images, Halfpoint Images
„– Odkupiłem ją w lombardzie, bo Jacek od razu ją sprzedał. Nic dla niego nie znaczyła – wyrzuciłem z siebie. – To absurd! Kłamiesz jak z nut! Jacek w życiu by czegoś takiego nie zrobił! Może nie jest kryształowy, ale nie posunąłby się do takiego czynu! – tata aż zadrżał z oburzenia”.
/ 18.05.2024 07:15
zmartwiony mężczyzna fot. Getty Images, Halfpoint Images

W naszym domu od pokoleń przekazywana była srebrna papierośnica. Przechodziła z rąk do rąk, od ojca do syna, i traktowano ją niemalże jak świętość. Najpierw używał jej mój pradziadek, później dziadek, aż w końcu tata. On z kolei przekazał ją mojemu bratu, Jackowi.

Poczułem wtedy ogromne rozczarowanie, bo liczyłem, że to ja ją otrzymam. Zgodnie bowiem z naszą rodzinną tradycją, gdy synów było więcej niż jeden, papierośnicę dostawał ten, który osiągnął w życiu najwięcej i najlepiej zasłużył się dla rodziny.

Brat robił, co chciał

Mój brat, który był kilka lat starszy ode mnie, nie zdołał ukończyć liceum, a swoim zachowaniem sprawiał, że bliscy ciągle martwili się o niego. Nie miał pracy, obracał się w dziwnym towarzystwie. Rodzina kompletnie go nie obchodziła. Dzwonił do naszego taty praktycznie wyłącznie w sytuacjach, gdy wpadał w tarapaty albo brakowało mu kasy. Ojciec za każdym razem pomagał mu wyjść na prostą. Kiedy jednak Jackowi układało się w miarę dobrze, przepadał jak kamień w wodę i nikt nie miał pojęcia, co się z nim dzieje.

No więc sytuacja wygląda tak, że ja już dawno uporałem się ze studiami, udało mi się też znaleźć dobrą pracę i w zasadzie jestem na każde skinienie taty. Fakt faktem, nie mieszkamy razem, ale jak tylko zadzwoni, to ruszam do niego od razy. Doszedłem więc do wniosku, że ta cała papierośnica powinna być moja. Zakomunikowałem to ojcu.

To było niesprawiedliwe

– Nie bądź zazdrosny. To twój brat, a mój pierwszy syn – przekonywał ojciec.

– Może i pierwszy, ale z pewnością nie najlepszy! – krzyknąłem ze złością.

– Przestań, to porządny dzieciak, tylko trochę się pogubił. Ale jeszcze się pozbiera, jeszcze nam pokaże, na co go stać. Potrzebuje jedynie odpowiedniej zachęty.

– I ten prezent od ciebie miał go niby zachęcić?

– No jasne. Chciałem mu udowodnić, że nadal w niego wierzę i liczę na to, że znajdzie swoją ścieżkę – wyjaśnił tata.

No to nic nie mówiłem, mimo że przez myśl przemknęło mi, że faceci po trzydziestce raczej już się nie zmieniają i brat może nawet w pełni nie docenić tak wyjątkowego podarunku. Zauważyłem, że bez względu na to, co bym nie powiedział, tata i tak puści to mimo uszu. Gapił się na Jacka z podziwem, puszczał mu płazem wszystkie wybryki i nieodmiennie stawał w jego obronie.

Czułem się z tego powodu kiepsko, bo mnie nigdy nie potraktował aż z taką pobłażliwością, ale pogodziłem się z tym. Do tego, że Jacek jest pupilem ojca, choć w ogóle na to nie zapracował, zdążyłem się już przyzwyczaić. W końcu zawsze tak było i nie spodziewałem się, by kiedykolwiek miało się to zmienić. Jednak pomyliłem się.

Byłem w szoku

Całe zamieszanie rozpoczęło się kilka dni po tym, gdy tata podarował Jackowi papierośnicę. Postanowiłem wybrać się na zakupy do galerii. Kiedy zmierzałem w stronę parkingu, przechodziłem obok lombardu. Z reguły omijam takie miejsca, jednak tamtego dnia zerknąłem na witrynę. I zdębiałem. Za szybą leżała nasza papierośnica. Rozpoznałem ją po nietypowym grawerze i małym zadrapaniu tuż przy zapięciu.

Ogarnęła mnie złość. Liczyłem się z tym, że brat nie doceni prezentu i wrzuci go w jakiś róg pokoju, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że może go opchnąć! Bez chwili wahania wparowałem do środka.

Odkupiłem pamiątkę

– Chciałbym kupić to cudeńko z witryny – zwróciłem się w stronę sprzedającego.

– Faktycznie, jest wspaniała – uśmiech zagościł na jego twarzy, kiedy kładł papierośnicę na blacie.

– Od razu poproszę paragon. Nie potrzebuję jej dokładniej oglądać. Znam ten przedmiot doskonale – zaznaczyłem.

– Słucham? Co pan insynuuje? Że jest kradziona? Wykluczone! Mam dokumentację na każdą rzecz w moim sklepie!

– Nie, nie to miałem na myśli... Nieważne... Po prostu znam osobę, która panu to sprzedała. I przez to mam chęć powyrywać mu nogi z tyłka. Ten przedmiot ma ogromne znaczenie dla mnie i moich najbliższych. Cieszę się niezmiernie, że znów go mam – odpowiedziałem, a po uiszczeniu należności, wsunąłem papierośnicę do kieszeni mojej kurtki.

Chciałem to wyjaśnić

Ledwo opuściłem lombard, a już wybierałem numer do brata. Musiałem się dowiedzieć, czemu pozbył się cennej, rodzinnej pamiątki. Dopiero po kilku sygnałach usłyszałem jego głos.

– Czego chcesz? Dwa dni balowałem i teraz odsypiam. Więc daj mi... – zaczął bełkotać.

– Gadaj zaraz, gdzie podziałeś papierośnicę? – wtrąciłem niecierpliwie.

– Eee, co? Pewnie gdzieś w chacie się poniewiera. Nie zawracaj mi teraz gitary... Padam z nóg...

– Przestań ściemniać! Wiem, że ją sprzedałeś w lombardzie!

– Niby skąd? – zirytował się.

– Bo dosłownie przed momentem ją tam odkupiłem. Dlaczego to zrobiłeś?

– Rany, pilnie potrzebowałem szmalu na moje wydatki. Ten szajs i tak by mi się na nic nie zdał – parsknął śmiechem.

Pokłóciliśmy się

Zrobiło mi się gorąco.

– Stary, gdzie twoje poczucie przyzwoitości? Jak ci to w ogóle przeszło przez gardło? Jak ojciec usłyszy, co znowu odwaliłeś...

– A co, od razu lecisz mu donosić?

– Nie muszę, ale chyba nie będę czekał do jutra. Przegiąłeś.

– Spoko. I tak nie liczyłem na inną reakcję z twojej strony. Od zawsze zazdrościłeś mi relacji z tatą. Masz problem z tym, że jestem dla niego numerem jeden i myślisz, że jak wygadasz mu o sprawie z papierośnicą, to uda ci się zrzucić mnie z piedestału. Ale nic z tego nie będzie, braciszku. Ojciec jak zawsze puści mi to płazem i dalej pozostanę jego pupilkiem. A ty wyjdziesz na podłego donosiciela, który sypie własnego brata – odrzekł pewnym siebie tonem.

Odłożyłem słuchawkę, bo miałem już serdecznie dosyć tej gadki. Trudno było mi pojąć, jak Jacek może być tak bezwstydny.

Biłem się z myślami

Mimo wcześniejszych planów, zrezygnowałem z wizyty u ojca. Ale nie dlatego, że przemówiły do mnie argumenty brata. Po prostu nie miałem serca zadawać tacie cierpienia.

Dobrze wiedziałem, jak dużo znaczyła dla niego ta pamiątka. I jak mocno zabolałoby go to, że Jacek tak lekko ją oddał. Chociaż aż świerzbiło mnie, żeby wyjawić prawdę, zdecydowałem się dochować sekretu.I zapewne trzymałbym język za zębami do teraz, gdyby nie następne, bezczelne kłamstwo mojego brata.

Nie miałem wyjścia

To było jakiś miesiąc temu, gdy odwiedziłem ojca. Kiedy tylko przekroczyłem próg jego domu, od razu zauważyłem, że jest w świetnym nastroju.

– Widzę, że coś fajnego ci się dzisiaj przytrafiło – zagadnąłem.

– No tak… Wpadł twój brat z niezapowiedzianą wizytą. Dawno go tu nie było – odpowiedział z uśmiechem na twarzy.

Pewnie skończyła mu się kasa – mruknąłem pod nosem.

– Hola, hola! Czemu jesteś wobec niego taki krytyczny? Mógłbyś okazać trochę więcej serca. Szczególnie po tym wszystkim, co dla ciebie zrobił – ojciec się nachmurzył.

– A co takiego niby?

– Serio? On podarował ci nasz rodzinny skarb. Podobno niełatwo przyszło mu się z nim pożegnać, ale wszystko dokładnie rozważył i stwierdził, że bardziej na niego zasługujesz. Kiedy to usłyszałem, poczułem takie wzruszenie, że aż go uściskałem.

– Naprawdę tak powiedział? – otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia.

– Jasne. Przecież ci mówiłem, że to porządny gość i niedługo stanie na nogi. A ty nie dawałeś wiary – kontynuował, ale nie mogłem już tego dłużej znieść.

Ojciec mi nie wierzył

– Tato, to nie tak! – wtrąciłem.

– Co nie tak? Nie dostałeś papierośnicy? – patrzył na mnie intensywnie.

– Dostałem. Ale odkupiłem ją w lombardzie, bo Jacek od razu ją sprzedał. Nic dla niego nie znaczyła – wyrzuciłem z siebie.

– To absurd! Kłamiesz jak z nut! Jacek w życiu by czegoś takiego nie zrobił! Może nie jest kryształowy, ale nie posunąłby się do takiego czynu! – tata aż zadrżał z oburzenia.

Wsadziłem rękę do kieszeni po portmonetkę.

– Jak wątpisz w to co mówię, to spójrz na to. Proszę, oto potwierdzenie wpłaty – podstawiłem mu paragon tuż przed oczami.

– Niemożliwe… O, Boże… No faktycznie, masz rację… Czemu od razu mi o tym nie powiedziałeś? – wydukał z trudem.

– A po co? Żebyś się tym zadręczał, że twój ukochany syn znowu cię rozczarował? Poza tym to i tak nieistotne. Grunt, że ta cenna pamiątka wciąż jest w naszych rękach – machnąłem ręką.

Klapki spadły mu z oczu

Tata zasłonił dłońmi twarz i zaniemówił na dłużej. Po chwili uniósł wzrok.

– Wybacz mi, synku. Potraktowałem cię niesprawiedliwie, ale Jacek tak bardzo przypomina mi waszą świętej pamięci mamusię. Ma identyczne spojrzenie, podobny uśmiech... Kochałem ją ponad wszystko, chyba dlatego nie umiałem zachować obiektywizmu. Ale od teraz to się zmieni. Daję ci słowo. I obiecuję ci, że oberwie. Zarówno za papierośnicę, jak i za całą resztę.... – oznajmił.

Ucieszyłem się, że ojciec w końcu otworzył oczy i mój brat straci swoją uprzywilejowaną pozycję.

Nie mam zielonego pojęcia, o czym ojciec rozmawiał z Jackiem. Wiadomo mi jedynie, że braciszek ma teraz u niego przerąbane. Kiedyś mógł przychodzić, kiedy mu się żywnie podobało i dostawał wszystko, czego zapragnął. A obecnie? Podobno tata nie pozwala mu nawet przekroczyć progu domu. Brat zrzuca całą winę na mnie. Jest wkurzony, bo zamiast przyznać, że dostałem od niego papierośnicę, powiedziałem jak było naprawdę.

Czy coś mnie to obchodzi? Nic a nic, bo sądzę, że otrzymał dokładnie to, na co zapracował. Być może wreszcie dotrze do niego, że mimo swoich przekonań, nie jest w stanie w nieskończoność naciągać ojca, kantować i wyłudzać od niego pieniądze. Kto wie, może to nim wstrząśnie i skłoni do poprawy? 

Damian, 28 lat

Czytaj także: „Zawsze byłam chłopczycą i miałam samych kolegów. Gdy zakochałam się w jednym z nich, nie widział we mnie kobiety”
„Marzyłem o dzieciach, ale moja żona ciągle była przeciwna. Gdy poznałem powód, z żalu niemal pękło mi serce”
„Żona trafiła mi się jak wygrana w totka. Sądziłem, że dba o mnie z miłości, lecz prawda była inna”

 

Redakcja poleca

REKLAMA