„Babcia nienawidziła bycia matką, bo całe życie pragnęła być lekarzem. Zrezygnowała z ambicji, bo mąż jej tak kazał”

stara kobieta fot. Adobe Stock, mykola
„Wkrótce po ślubie, dziadek oświadczył, że nie ma zamiaru wspierać finansowo jej wybryków. Zrozpaczona, wskoczyła do pociągu i udała się na uczelnię, by podejść do testów. Mąż jednak ją wytropił i zagroził, że wniesie o rozwód. Co gorsza, wystawił ją na pośmiewisko wszystkich wokół”.
/ 25.05.2024 19:00
stara kobieta fot. Adobe Stock, mykola

Moja babcia Asia różniła się od innych kobiet, które spotykam na co dzień. Wydawała się twarda, jakby odcięta od świata... Odniosłam wrażenie, że coś ją gnębi. Aż pewnego dnia zrozumiałam, o co chodzi.

Nie ukrywała tego przede mną

– Słuchaj, ja nie nadaję się na matkę – wyznała.

Usiadłam jak wryta na sofie, z rozdziawioną buzią, totalnie zaskoczona jej słowami. Od zawsze śniłam o tym, by mieć swoją rodzinkę, gromadkę brzdąców hasających radośnie po domu i ten cudowny, pełen gwaru klimat. A tu nagle usłyszałam od niej coś takiego! Trochę czasu upłynęło, zanim spojrzała w moją stronę i zobaczyła wyraz mojej twarzy.

– Istnieją kobiety, które mają predyspozycje do bycia mamą i takie, które tej roli po prostu nie czują. Ja akurat zaliczam się do tej drugiej grupy – na jej twarzy pojawił się gorzki uśmiech. – Ale wiesz, gdybym kiedykolwiek odważyła się powiedzieć to na głos, spotkałabym się z potępieniem ze strony małżonka, przyjaciółek, krewnych… Nie pojmiesz tego, teraz są zupełnie inne realia. Macie dużo swobody, a nawet jeśli nie w naszym kraju, to przecież zawsze można wyjechać gdzieś indziej. A co ja mogłam zrobić w tamtych czasach? Nie miałam wyboru, musiałam urodzić, mimo że przeczuwałam, iż nie poradzę sobie z byciem matką.

Babcia Joasia miała łzy w oczach. Zrobiło mi się przykro z jej powodu. Chciałam wstać, by dać jej buziaka, ale mnie przed tym powstrzymała.

– Odkąd pamiętam, moim największym pragnieniem było niesienie pomocy innym – rozpoczęła swoją opowieść, a ja od razu pojęłam, że nareszcie musi się wygadać. – Moim wymarzonym zawodem był lekarz, a dokładnie chirurg. W dzieciństwie, gdy pewnego razu wylądowałam w szpitalu przez złamanie ręki, po prostu zakochałam się w tej profesji. Ale wtedy, kiedy dorastałam, chirurgia była uważana za niezwykle skomplikowaną dziedzinę medycyny. No wiesz, taką nieodpowiednią dla kobiet. Dlatego też, gdy wyjawiłam swoje plany lekarzowi, który się mną opiekował, on tylko parsknął śmiechem i poklepał mnie po głowie, sugerując tym samym, że jestem zwyczajnie nierozważna. Mimo to, przez długi czas nie potrafiłam wyrzucić tych marzeń z głowy.

Zawsze lubiła się uczyć

Babcia przykładała się do nauki i niemal zawsze dostawała najwyższe noty, mimo że nie miała w tym wsparcia bliskich. Rodzina ciągle powtarzała jej, że powinna czym prędzej ukończyć edukację i zacząć zarabiać. Oczekiwali, że będzie dokładać się do domowego budżetu, rekompensując im koszty, jakie ponieśli, zapewniając jej wykształcenie. Ona jednak nie zamierzała rezygnować ze swoich planów. W czasie zbiorów pracowała za pieniądze na roli, a jednocześnie nie zaniedbywała szkoły. Udało jej się dostać do liceum, gdzie okazała się prymuską.

Dyrektor szkoły, pod wielkim wrażeniem determinacji dziewczynki, zadbał o przyznanie jej stypendium. W końcu tak zdolne dzieciaki nie trafiały się na co dzień w ich miejscowości. Niestety, nawet ta skromna kwota nie wystarczała jej rodzicom na pokrycie wszystkich wydatków. Kiedy Joasia była w drugiej klasie, zażądali, żeby przerwała naukę, poszła do szkoły zawodowej i od razu znalazła robotę. Drażniła ich ta osobliwa córka, tak odmienna od reszty. Denerwowały ich porozkładane na kuchennym stole zeszyty i czytanie książek po nocach.

– Jeszcze przez to wzrok stracisz – zrzędzili. – Ile to kosztuje ta elektryczność!

Babcia Joasia zaciskała zęby i udawała, że nie docierają do niej złośliwe komentarze. Sumiennie kontynuowała naukę. Dotrwała aż do egzaminów dojrzałości. Obmyśliła już sposób, by wyrwać się z rodzinnego domu do dużej miejscowości i rozpocząć studia, gdy rodzice zapoznali ją z Kazikiem.

Obietnice straciły na ważności

Był potomkiem najzamożniejszych rolników w okolicy. Dziadek nie grzeszył ani urodą, ani bystrością umysłu, ale sprawiał wrażenie, że ma dobre intencje i na swój własny sposób pojmuje, o co chodzi. Podobno złożył jej nawet obietnicę, że po zaślubinach zezwoli jej na ukończenie szkoły pielęgniarskiej w trybie niestacjonarnym.

– Marzyłam o tym, żeby zostać lekarzem, a nie pielęgniarką – to był mój cel! Toczyłam z nim o to boje, aż w końcu przyrzekł, że będę mogła studiować medycynę. Dlaczego nie odeszłam od niego? – przez moment pogrążyła się w zadumie. – Wiesz, moja droga, już i tak wyróżniałam się na tle rodziny. Miałam swoje aspiracje, ale jednocześnie łaknęłam uznania, czułości i zrozumienia. Czegoś, czego zawsze brakowało mi w domu rodzinnym. Sądziłam, że Kazik naprawdę okaże się moją drugą połówką, da mi oparcie i wsparcie… Cóż, srogo się zawiodłam.

Wkrótce po ślubie, dziadek oświadczył, że nie ma zamiaru wspierać finansowo jej wybryków. Zrozpaczona, wskoczyła do pociągu i udała się na uczelnię, by podejść do testów kwalifikacyjnych. Mąż jednak ją wytropił i zagroził, że wniesie o rozwód. Co gorsza, wystawił ją na pośmiewisko wszystkich wokół.

Rodzenie dzieci to jej zadanie, a nie uciekanie od męża! – rzucił pewien wykładowca, który był świadkiem całego zdarzenia. Po tych słowach wręczył jej papiery z powrotem.

Nie radziła sobie jako matka

Wróciła przygnębiona i zrezygnowana. Marzenia o kształceniu na pielęgniarkę prysły, gdyż musiała zająć się domem. Nikt nie wytłumaczył babci, jak zapobiegać ciąży. W licealnych podręcznikach nie znalazła na ten temat żadnych wzmianek, a babcia i siostry unikały kontaktu z odmieńcem. Nie miała z kim porozmawiać, więc rodziła potomstwo co dwa lata jak w zegarku, dopóki przy czwartym porodzie akuszerka nie zlitowała się i nie podpowiedziała, żeby może używali spirali. Od tego momentu babcia Asia przestała zachodzić w ciążę.

Nigdy nie wychodziła jej rola mamy. Brakowało jej umiejętności, a także chęci, by przytulać pociechy i czule z nimi gawędzić. Mleko szybko jej zanikło, a przy najmłodszej chyba w ogóle się nie pojawiło. Woń bobasa budziła w niej obrzydzenie.

– Marzyłam o niesieniu pomocy innym, lecz nie potrafiłam zapewnić opieki własnemu dziecku. Ciąża za każdym razem była dla mnie męczarnią. Gdyby mi akuszerka nie wytłumaczyła, zapewne nadal bym nie rozumiałam, co się ze mną działo. Teraz mam świadomość, że zmagałam się z depresją poporodową, lecz wtedy nikt nie stosował takiego nazewnictwa. Po prostu byłam kiepską mamą – opuściła wzrok. – Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo zazdrościłam twojej mamie tego wrodzonego instynktu. Jej serdeczności wobec ciebie. Ona była w porządku, a ja?

Babcia po raz kolejny wyróżniała się na tle całej familii, stając się obiektem kpin i drwin. Odseparowała się od otoczenia grubym murem. Mimo usilnych starań nie potrafiła poskromić uczucia nienawiści względem własnych pociech. Dopiero kiedy nieco podrosły, udało jej się nawiązać z nimi nić porozumienia. Jednak skutki wieloletniej wzajemnej podejrzliwości okazały się nie do przeskoczenia. Pomiędzy nimi wyrosła bariera, której nie sposób było sforsować.

Nikt jej nie rozumiał

Była postrzegana jako surowa i oziębła, a do tego stawiająca wysokie wymagania mama, ponieważ cała czwórka jej pociech zdała maturę i dostała się na uniwersytet. Dopiero gdy najmłodsza latorośl zwierzyła się jej, że pragnie studiować medycynę, coś w niej drgnęło. Wprawdzie córka chciała specjalizować się w pediatrii, ale mimo to serce matki zabiło żywiej.

Nie zdobyła się jednak na to, by wyjawić prawdę o sobie. Nie potrafiła. Zupełnie jakby każde wspomnienie zmarnowanej możliwości sprawiało jej ból. Pewnego dnia, gdy była u nas z wizytą, zobaczyła wnuczkę ślęczącą nad podręcznikami. Zerknęła jej przez ramię na otwarte kartki i parsknęła śmiechem.

– Ojej, a to, co takiego? Też jakaś medyczna sprawa? Lepiej uważaj, bo skończysz tak samo jak twoja mama! Lepiej by było, jakbyś znalazła sobie porządnego chłopa – oznajmiła.

Dopiero wtedy najmłodsza z jej wnucząt usłyszała historię o medycynie, operacjach i rozwianych marzeniach.

– Ale babcia dobrze postąpiła, bo mama to teraz świetny doktor – próbowałam ją pocieszyć. – Ocaliła życie niejednemu dzieciakowi, a rodzice ją zachwalają, że ciągle szuka nowych rozwiązań, zamiast spocząć na laurach. Ten babciny upór jednak się na coś przydał.

– Na pewno… Tak, to podnosi mnie na duchu – powiedziała po chwili zastanowienia, przyglądając mi się badawczo.

Posłałam jej uśmiech.

– Wiesz co? Jakoś nigdy nie patrzyłam na to z tej perspektywy. Owszem, byłam zazdrosna o to, że Halinka ma taką możliwość i pasję, ale nie uświadomiłam sobie, że ona po prostu realizuje moje własne pragnienia… Pamiętam, jak któregoś dnia wpadła do nas moja mama. Poszła do kuchni, chociaż prosiłam ją, żeby nie przeszkadzała małej w nauce. Podeszła do niej, zerknęła ponad ramieniem na otwarte podręczniki i przez chwilę coś tam oglądała, a potem wybuchnęła śmiechem. Chichrała się do rozpuku, mówiąc, że Halina jest kropka w kropkę jak ja i identycznie jak kiedyś ja, chce studiować medycynę. Matko kochana, Krysiu, a Halinka nawet nie miała pojęcia, że ja też kiedyś marzyłam o tym fachu! No tak, kochanie, masz całkowitą rację, powinnam się radować, że nie wszystko stracone…

Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zerwała się z siedzenia, przytuliła mnie mocno i opuściła pomieszczenie. Spojrzałam za nią przez szybę. Poruszała się energicznie, z gracją, niczym odrodzona, pełna wiary w siebie kobieta… Moje usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, gdyż w jednej chwili przestała przypominać babcie, którą dotąd znałam. Przygnębioną codziennością, nieszczęśliwą… Cóż za niezwykła sytuacja! Zawsze powtarzała, że nie pragnie potomstwa, a mimo to jej rodzona córka całkowicie zmieniła jej życie.

Krystyna, 27 lat

Czytaj także:
„Okłamywałam męża, że nie mogę znaleźć pracy. Udawałam zmartwioną, a tak naprawdę nie chciało mi się brudzić rączek”
„Przegapiłem maturę córki. Mam wyrzuty sumienia, że zarabianie kasy zawsze było ważniejsze od rodziny”
„Mój szwagier był fatalnym ojcem. Zamiast tulić córki, szalał na imprezkach. W końcu przepadł, bo zrobił dziecko innej”

Redakcja poleca

REKLAMA