„Chciałam udowodnić zdradę narzeczonego przyjaciółki. Zamiast pomóc, stałam się pośmiewiskiem”

Samotne wakacje fot. Adobe Stock
Pojechałam na wakacje, aby poderwać jakiegoś fajnego faceta, a tymczasem odkryłam tajemnicę, której wolałabym nie znać.
/ 02.12.2020 17:05
Samotne wakacje fot. Adobe Stock

No to pięknie! Moja przyjaciółka tak mnie wyrolowała! Miałyśmy jechać razem na wakacje do Egiptu, a tymczasem ona w ostatniej chwili zrezygnowała!
– Słuchaj, nie wyrwę się z roboty! Szefowa chora, muszę ją zastępować. Wiesz, jak teraz trudno o dobrą pracę, trzeba dbać o posadę! – usłyszałam od Kaśki.

„A o przyjaźń to niby nie?” – pomyślałam. „Mnie można zostawić na lodzie,
a szefową za nic w świecie?” – Wiem, że ci robię świństwo, jakoś ci to wynagrodzę! Oczywiście, dopłacę ci do jedynki! – zapewniła mnie.
– Daj spokój, nie o pieniądze tutaj chodzi! – stwierdziłam, chociaż 500 złotych więcej za wakacje to przecież niemało.
– Myślałam, że się fajnie zabawimy na tych wakacjach, a może nawet poznamy jakichś chłopaków!
– Sama też możesz poznać! Błagam, nastaw się pozytywnie i jedź! Wrócisz wypoczęta, opalona i wszystko mi opowiesz! Jak ja ci zazdroszczę! – westchnęła.

Pojechałam na wakacje sama

A żebyś wiedziała, że poznam kogoś ekstra! I wtedy pożałujesz, że nie pojechałaś! – postanowiłam, dopakowując do walizki dwa bardzo seksowne topy! Wiadomo, że silne przekonanie to połowa sukcesu.

Miałam za sobą dwa nieudane poważne związki i marzyło mi się poznanie kogoś naprawdę na poziomie. Tymczasem, niestety, na lotnisku nic tego nie zapowiadało. Mimo że to nie był szczyt wakacji, w hali odlotów kłębiły się całe rodziny z dziećmi, albo zakochane pary. Ani śladu interesującego singla! Co tam! Może do mojego hotelu przyjedzie jakiś fajny facet z innym biurem podróży! – pocieszałam się.

W Egipcie jednak szybko zapomniałam o swoim marzeniu, chłonąc egzotykę. Po raz pierwszy wyjechałam tak daleko za granicę i wszystko było dla mnie nowe! Na przykład kwitnące na kolorowo bugenwille! Potem ktoś mi powiedział, że to nie są kwiaty, tylko wybarwione liście, ale co tam! I tak wyglądały zjawiskowo. A rafa? Marzenie! Na początku bałam się wypływać dalej w masce z rurką, ale przekonałam się, że słona woda sama niesie! No i ci egipscy chłopcy! Same ciacha do schrupania! A jacy mili!

Gdybym tylko lepiej znała angielski! – wyrzucałam sobie teraz przysypianie na lekcjach w szkole.
Mimo wielu plusów moich wakacji wydawało się, że jednak nie zrealizuję swojego planu i nie poznam nikogo interesującego, tak na całe życie… A jednak… Wieczorem drugiego dnia zeszłam do recepcji, żeby zapytać o cenę wycieczki quadami, gdy przy ladzie zobaczyłam jakiegoś fantastycznego faceta!

Wysoki, trochę po trzydziestce, stał w wytartych dżinsach, niedbale oparty o kontuar i na coś czekał. Sam. Przy nodze miał niewielką walizkę. Zamarłam. Czyżby los zesłał mi wreszcie upragnionego singla? I to jeszcze takiego przystojniaka? Boże, proszę cię, spraw, żeby okazał się Polakiem!
– Pan Ksawery Frączak? – rozległo się za moimi plecami pytanie. To była rezydentka. Facet drgnął.
– Tak!
– Przepraszam, ale zaszła pomyłka z tymi kluczami, już panu wymienią! – zapewniła go z uśmiechem.

Szybko odkryłam prawdę

Stałam obok, zahipnotyzowana jak króliczek. Był Polakiem!!! Jak ona do niego powiedziała? Ksawery? Co za dziwaczne imię, ale już je chyba gdzieś niedawno słyszałam… Nieważne! Ważne, że jest tutaj sam, przystojniaczek! – pomyślałam i w tym momencie facet odwrócił się do mnie i uśmiechnął, jak jakiś aktor!

Tym zjawiskowym uśmiechem zupełnie mnie kupił! Już miałam coś do niego zagadać, gdy powędrował wzrokiem poza mnie i powiedział spokojnie:
– Kochanie, idziemy! Już mam nasze klucze! – i minął mnie obojętnie, jak krzesło albo inny mebel!

Odwróciłam się za nim automatycznie. A wtedy z jednego z foteli, rozstawionych w hallu, podniosło się leniwie istne zjawisko! Włosy długie do pasa, rozpuszczone, nogi do samego nieba! Zjawisko miało wydęte usteczka i kocie ruchy kogoś, kto jest pewien własnego uroku. Jasny gwint! – zaklęłam w myślach i zrezygnowana oklapłam na ten opuszczony fotel. No, to właśnie straciłam ostatnią szansę na wakacyjny romans!

Kilka minut później wróciłam do swojego pokoju, czując się jak zbity pies. Przeszła mi ochota na kolację. Otworzyłam jakiś magazyn, który przywiozłam ze sobą i starałam się czytać, ale nie mogłam. Moje myśli wciąż biegły do tego faceta. Ksawery, Ksawery… – zastanawiałam się. To naprawdę niezwyczajne imię, ale na sto procent już je słyszałam! Po godzinie męczarni wreszcie zaskoczyłam! Już wiedziałam, skąd je znam!

Tak się nazywa nowy narzeczony Justyny, mojej koleżanki! Poznała go ze dwa miesiące temu, na jakimś spotkaniu u znajomych. Był architektem i Justa była w nim ciężko zakochana!
– Zobaczycie, dziewczyny! Jest świetny! – zapewniała mnie i Kaśkę, obiecując już wkrótce przedstawić nam swoją cenną zdobycz. Jak widać, jednak nie jest to wcale takie niecodzienne imię! – pomyślałam.

Przypadkiem poznałam narzeczonego koleżanki

Następnego dnia postanowiłam poopalać się przy basenie. Rano zajęłam sobie leżak ręcznikiem i po smakowitym śniadanku ległam na nim z moim magazynem w rękach. Słońce przyjemnie prażyło i po jakimś czasie oczy mi się same zamknęły. Nie wiem, kiedy przysnęłam.

Obudził mnie smród papierosa, strasznie nie cierpię dymu! Już miałam otworzyć oczy i zwrócić uwagę tej osobie, żeby dmuchała w inną stronę, gdy usłyszałam fragment rozmowy:
– Bo ja akurat jestem architektem i mówię panu, że ten projekt stadionu wcale nie jest taki zły!
Zelektryzowana zerknęłam spod półprzymkniętych powiek. Obok mojego leżaka przechodził przystojny Ksawery z jakimś innym plażowiczem!

Rany! To już nie mógł być przypadek! To samo imię i... zawód! Ładne rzeczy! Facet bajeruje moją przyjaciółkę, a na wakacje jedzie sobie z blond laską! A Justyna taka zakochana, że świata poza nim nie widzi!

Zerwałam się z leżaka i pognałam do pokoju, gdzie zostawiłam komórkę.
„Słuchaj, przyłapałam faceta Justyny na zdradzie!” – napisałam do Kaśki!
„Niemożliwe?!” – odpisała natychmiast. – „Jesteś  tego pewna?”
„Ksawery i architekt! A w dodatku mega-ciacho po trzydziestce! Myślisz, że ilu takich chodzi po świecie?”
„Niewielu, niestety! ;). No to mamy problem, bo Justyna ma bzika na jego punkcie. Byłam z nią wczoraj na kawie, cały czas gadała tylko o nim!” – zwierzyła mi się Kaśka.
„Justa poszła z tobą na kawę?” – zdziwiłam się. Ostatnio przecież trudniej było się z nią umówić niż z premierem!
„Poszła, bo ten jej gdzieś wyjechał!” – odpisała Kaśka i zanim zdążyłam jej odpowiedzieć, przesłała kolejnego sms-a.
„Kurczę! To na pewno ten sam, co u ciebie w Egipcie! Wyjechał, ale że z laską, to tego pewnie Justa nie wie!”
„I co teraz?”
„Ty dokumentuj romans, rób zdjęcia, a ja tutaj delikatnie przygotuję Justynę na to, co ją czeka” – obiecała Kaśka.

Następne kilka dni upłynęło mi więc na dyskretnym obserwowaniu parki i robieniu zdjęć z ukrycia. Kilka najlepszych pstryknęłam aparatem, udając że dokumentuję sobie hotel do swojego wakacyjnego albumu. Resztę trzaskałam komórką. Było tego, oj, było! Dwa najlepsze od razu wysłałam Kaśce!

„Niezła ta laska!” – odpisała. – „Biedna Justyna!”
„A próbujesz jej uświadomić, że faceci to świnie, jej Ksawery też?”
„Próbuję, ale ciężko mi idzie! Zakochana na zabój!”
„To trzeba będzie, niestety, wyleczyć ją terapią szokową. Zrobimy to, jak tylko wrócę!” – zapowiedziałam.

Z informacji na tablicy ogłoszeń wiedziałam, że Ksawery z kochanką przylatują do Polski dwa dni po mnie. Będziemy miały z Kaśką trochę czasu, żeby pokazać Justynie kompromitujące zdjęcia z hotelu. Zadowolona z dobrze spełnionej misji detektywistycznej wróciłam do kraju. Kaśka, zniecierpliwiona, czekała na mnie w hali przylotów.
– Nie mam już wątpliwości, że to ten sam facet, bo Justyna nosi jego fotkę w portfelu! Pokazała mi! – stwierdziła.
– Lepiej się od razu z nią umówmy! Przynajmniej jutro się wypłacze, a pojutrze na zimno wybije Ksaweremu zęby! – stwierdziłam. Pojechałyśmy do mnie. Przerzuciłam zdjęcia z aparatu fotograficznego i komórki do komputera, a potem je wydrukowałam.
– W sumie na żadnym się do siebie specjalnie nie kleją! – stwierdziła Kaśka
z rozczarowaniem.
– Jak to nie? A tutaj? I tu? – pokazywałam jej fotki, gdzie facet prowadzi laskę pod rękę. – A ty wiesz, ile rzeczy jej nakupował na bazarze? Samych kolorowych chust to chyba ze cztery!
– Myślisz, że ona to taka nowa odmiana galerianki? Egipcjanka? – Kaśka parsknęła, ale zaraz spoważniała. – Zadzwoń do Justyny i umów się z nią.

Musiałam jej powiedzieć

Kiedy Justa przyszła, zaparzyłam dobrą kawę po arabsku i suto sypnęłam cukru. Trzeba jakoś dziewczynie osłodzić to, co mamy jej z Kaśką do powiedzenia!
– Jaka pyszna kawa! – zachwyciła się od razu. – Egipska? Muszę od razu wysłać sms-a do Ksawerego, żeby mi taką kupił!
– Skąd ma ci to przywieźć? – zapytała z głupia frant Kaśka.
– No, z Egiptu! Przecież ci mówiłam, że pojechał tam na tydzień! – Justa spojrzała na nią z przyganą.
– Nie mówiłaś, że do Egiptu!!
– Może i nie – zgodziła się z nią Justyna, upijając łyczek. – A swoją drogą, to mogłaś się pewnie gdzieś tam z nim spotkać! – zwróciła się do mnie. – W jakim hotelu byłaś?
– W tym samym! – stwierdziłam ponuro i, uznając, że to najlepszy moment na uświadomienie przyjaciółki, podałam jej zdjęcia.

Stałam się pośmiewiskiem

Spojrzała na nie ze zdumieniem.
– Bardzo ładne! – wydukała po chwili. – Tylko jakieś takie robione zawsze z daleka... O, na tym Ola jest zupełnie niewyraźna! – dodała niespodziewanie.

Ola? Jaka Ola? – Kto to jest Ola? – wykrzyknęłyśmy jednocześnie z Kaśką.  – No jak to? Córka Ksawerego! – zdziwiła się Justyna. – Fotografowałaś mojego faceta, a nie znasz Oli?

Zaczerwieniłam się. Szukałam pomocy u Kaśki, ale ona też stała oniemiała.
– Co jest, dziewczyny? – drążyła nadal Justa, aż nagle umilkła i …
– Rany! Ty myślałaś, że on mnie oszukuje, tak? Dlatego robiłaś te zdjęcia? Żeby mi pokazać jego nieletnią kochankę?
– Nieletnią? – zdziwiłam się.
– Olka ma czternaście lat! – Justyna aż się popłakała ze śmiechu. – Dopiero chodzi do gimnazjum!
– Musisz przyznać, że wygląda o wiele dojrzalej! – obraziłam się. – A poza tym teraz i dwunastoletnie dziewczynki zostają utrzymankami starszych facetów!
– Ja wiem, Marzenko, wiem! – zreflektowała się Justyna. – Dziewczyny, strasznie jesteście kochane, że się o mnie tak troszczycie! Daj jeszcze tej pysznej kawki, opiję cię dzisiaj! I zaraz zapowiem Ksaweremu, żeby i tobie przywiózł jeszcze jedną paczkę!

Ksawerego poznałam tydzień później...

– O, znajoma buzia! Pani chyba była na wakacjach w tym samym hotelu, co ja z córką – poznał mnie natychmiast. – Nawet miałem ochotę zagadać do pani kilka razy, ale Ola mnie pilnowała lepiej niż zawodowa przyzwoitka! Ona jest bardzo za Justyną! – roześmiał się.

Dobrze, że nadal byłam opalona, to nie zauważył, jak się czerwienię ze wstydu. Na szczęście Justyna wybaczyła mi moje egipskie śledztwo i przez swoje chore myśli nie straciłam przyjaciółki!

Więcej prawdziwych historii:
„Mąż zabiera mi całą pensję i wydziela 100 zł miesięcznie. Nie mam nawet za co kupił kurtki na zimę”
„Jestem nieuleczalnie chora i nie wiem, ile mi zostało. Nie chcę zmarnować życia mężowi, dlatego wolę, by mnie zostawił”
„Mój mąż latami ukrywał przede mną swój majątek. Gdy prawda w końcu wyszła na jaw, powiedział mi, że to i tak tylko jego pieniądze”
„Wzięłam rozwód w wieku 20 lat. Po 10 latach kobieta, która ukradła mi męża, poprosiła mnie, bym się nim zaopiekowała”

Redakcja poleca

REKLAMA