Indie to kraj, który można tratować jako kontynent. A co za tym idzie nie sposób zobaczyć wszystkiego co oferuje podczas jednych wakacji. No chyba, że trwają one kilka miesięcy. Jednak dla tych, którzy nie mają aż tyle wolnego proponuję wyjazd na 3 tygodnie. Możecie zainspirować się podróżą, którą odbyłam zimą. Wyjazd podczas, którego znajdziecie czas zarówno na plażowanie jak i na zwiedzanie.
Indie - jak się przygotować?
Na wycieczkę do Indii należy się przygotować przede wszystkim mentalnie. Walizka i apteczka też powinny być odpowiednio zaopatrzone jednak to nasza psychika wystawiona jest na największą próbę. Świat jaki znamy z Europy to świat poukładany, z pewnymi zasadami. Indie rządzą się całkowicie innymi prawami. To kraj, który jest absurdalny pod każdym względem, ale w piękny sposób. Dlatego też nie ufajcie nikomu, kto was zbytnio zachęca lub zniechęca do wyjazdu. To po prostu trzeba przeżyć samemu.
Będąc tam warto zostawić swoje poukładane, pełne zasad życie i oddać się chaosowi. W ten sposób będzie wam łatwiej docenić Indie z całym ich dorobkiem kulturowym i ruiną w jakim on się teraz znajduje.
Podróż do Indii - co zwiedzić?
Żeby zobaczyć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie proponuję znaleźć lot z Polski do Bombaju. Zaś powrotny zarezerwować z New Delhi. W ten sposób będziecie mieli okazję zwiedzić zarówno Goa, Hampi jak i Agrę.
Lecąc do Bombaju warto wiedzieć, że miasto to jest największymi slumsami świata. Mieszka tu kilkanaście milionów ludzi a ogromna część z nich żyje w skrajnym ubóstwie. Ale dla kontrastu przypomnę, że jest to również miejsce narodzin jogi i epicentrum Bollywood. Miasto jest bardzo brudne, upalne i wilgotne...mimo, że ma i nowoczesne smaczki to większa część w ruinie i tylko spod warstwy kurzu widać jego dawną świetność.
|Dzielnice slumsów w Bombaju - fot. JM|
Wybierając się do Bombaju warto zarezerwować nocleg w dzielnicy Fort. Jest to blisko wybrzeża Morza Arabskiego a stamtąd na piechotę można zobaczyć m.in. słynny hotel Taj Mahal Palace (to tam w 2008 roki miały miejsce zamachy), i jeszcze słynniejsze Wrota Indii. To właśnie stamtąd, z nabrzeża wyruszają całodniowe wycieczki na niesamowitą wyspę Elefantę. W mieście warto również odwiedzić muzea a przede wszystkim Muzeum Księcia Walii. To było pierwsze miejsce, w którym uderzyła nas dysproporcja. Bilet do muzeum dla mieszkańców Indii to w przeliczeniu koszt ok. 2 złotych a dla turystów ok. 20 złotych...
Będąc w tym ogromnym mieście warto trzymać się dużych ulic i raczej nie wybierać się na samotne wycieczki - nawet za dnia. Mimo, że przez cały wyjazd nie spotkałam się z niebezpieczną sytuacją to warto mimo wszystko być przezornym. Zresztą sami zobaczycie, że samej/samemu nie będziecie chcieli się nigdzie wybierać. Brud, miejskie łaźnie, którym towarzyszy smród nie do wytrzymania, żebracy i cała reszta robią swoje.
Goa - co zobaczyć?
Z Bombaju w łatwy sposób przeniesiecie się na Goa - miejsca, które jest bardzo europejskie. Pełne turystów, chrześcijan, otwartych ludzi. A do tego nie płaci się tam podatku a co za tym idzie ceny są o wiele niższe i tylko tam spędzimy sylwestra jak reszta część świata.
Pociągiem podróż z Bombaju trwa kilkanaście godzin i jest PRAWDZIWYM przeżyciem, samolotem bardzo krótko i w godziwych warunkach. Na Goa warto zwiedzić jak najwięcej miejsc. Od Palolem (najpiękniejsza - najczystsza plaża na południu Goa), po Arambol (ostatnia hippisowska miejscówka na północy wybrzeża).
Zwiedzanie Hampi i Widźajanagar
Z Palolem dzieli was tylko 6-8 godzin podróży samochodem od Hampi. A to w związku z tym, że drogi w Indiach są koszmarne samochody rozwijają średnio zawrotne prędkości ok. 60 km/h - podróże tam trwają wiecznosć.
Hampi, czyli świętego miasta, które jest pod opieką UNESCO. Wycieczka do Hampi i Widźajanagar zajmuje niemal dobę. Wyjazd najlepiej zaplanować w nocy by na rano dojechać na miejsce. Tam należy przeznaczyć min. 4-5 godzin na zwiedzanie i posiłek.
Szykując się na tę wycieczkę nie korzystajcie z lokalnych biur podróży czy informacji turystycznej. Najlepiej zagadać bezpośrednio z kierowcą na postoju "taksówek" i umówić się z nim na konkretne pieniądze. Tym sposobem zaoszczędziliśmy 50% pieniędzy, które mieliśmy wydać na wycieczkę autokarową.
Na miejscu nie nastawiajcie się na świątynie zmarzeń, wtedy zderzenie z rzeczywistością będzie mniej bolesne. Na miejscu należy wynająć rykszę i kierowcę, który obwiezie was po ruinach. To kolejny koszt. Na miejscu musicie się liczyć z żebrakami i wycieczkami ludzi, którzy będą prosili o wspólne zdjęcia. Biały człowiek dla wielu z nich to wciąż wielka atrakcja - po czasie zaczyna to być ogromnie męczące. Trzeba być stanowczym, ale nie można okazywać im braku szacunku.
Goa to miejsce, które jest przeznaczone dla miłośników relaksu i jogi, nie dla imprezowiczów. Oczywiście są słynne kluby, do których należy chociaż raz się wybrać jednak miejsce to oferuje wiele innych atrakcji. Poranne zajęcia z jogi, wiele restauracji i pubów a także plażowych barów z muzyką na żywo. A do tego zakupy w marketach, skutery, kajaki i motocykle, bodyboardy i najróżniejsze zajęcia jak np. nauka gotowania czy polowanie APARATEM na delfiny.
New Delhi i Agra
Wybierając się na północ musicie liczyć się z tym, że np. w styczniu na Goa jest ok. 30oC a w stolicy 17oC. Ponadto w Delhi doliczany jest podatek miejski. Kiedy na Goa płacisz za pełny posiłek z przystawką i napojem ok. 30 złotych, za to samo przyjdzie ci w Delhi zapłacić ok. 60 zł.
W mieście podobnie jak w Bombaju musicie uzbroić się w cierpliwość do zbyt przyjaznych tubylców i... maskę na twarz. Zanieczyszczenie czuje się z każdym wdechem dlatego proponujemy wziąć ze sobą maski lub zakupić je na lotnisku.
Będąc w stolicy polecam zobaczyć Czerwony Fort, Bramę Indii, Świątynię Lotosu - iście "sekciarskie" doświadczenie, Muzeum Pamięci Indiry Gandhi (zaaranżowane w jej rezydencji), czy niemal kosmiczne Mauzoleum Humayuna - porównywalne do Taj Mahal.
A także Connaught Place - handlowe centrum miasta i pozostałość po czasach kolonialnych. Tam wybierzecie się na bollywoodzki film, zjecie i zrobicie zakupy. Zarówno w sklepach globalnych marek jak i na ulicznych straganach. Warte zwiedzenia jest również największy indyjski meczet Dźama Masdźid i cała dzielnica Old Delhi zamieszkała aktualnie w większości przez ludność muzułmańską. Wyjątkowe miejsce, które przywodzi na myśl... XIX wiek. Zarówno pod względem architektury jak i ludzi, i atmosfery. Wspaniałe przeżycie.
Taj Mahal - jak dojechać
Do Agry można wybrać się specjalnymi busami lub pociągiem. Jednak i w tym przypadku najlepiej sprawdzi się kierowca - taksówkarz lub wycieczka kupiona w hotelu - ta zapewni również przewodnika na miejscu. Koniecznie licencjonowany. Do Agry gdzie znajduje się jedna z najsłynniejszych budowli świata będziecie jechać nowo wybudowaną autostradą ok. 4 godzin. W samej Agrze nie ma sensu na nocleg...gdyż naprawdę poza Taj Mahal otoczonego 2 meczetami i Fortu nie ma tam co oglądać ani gdzie dobrze zjeść.
Bilet do Taj Mahaj kosztuje 750 rupii co w przeliczeniu wynosi ok. 40 złotych i jest to najdroższy bilet na jaki trafiliśmy. Nic dziwnego. Mauzoleum - grobowiec to prawdziwa gratka. Jednak i tu musicie nastawić się na tłumy turystów, żebraków i drobnych oszustów.
Tym oto pięknym akcentem możecie spokojnie powórcić do domu. Po zaliczeniu Bombaju, New Delhi, Hampi i Goa, plażowania i jogi pod gołym niebem a do tego zwiedzania słynnych świątyń i kursu gotowania możecie powiedzieć, że byliście w Inidach. Chociaż do zobaczenia tam jest jeszcze na kilkanaście tygodni innego urlopu. Ale to następnym razem...?
Indie - na co uważać?
Indie mają bardzo złą renomę - gwałty i kradzieże, jednak z tego co zauważyłam to ten czarny PR praktykują sami Hindusi. A wszystko po to by przestraszyć turystów i naciągnąć ich na zbędne zakupy czy usługi. Dlatego uważajcie na "życzliwych" tubylców, bo 90% z nich pomaga wam tylko dlatego, że ma w tym jakiś interes.
Należy uważać na żebraków, którzy zawodowo zajmują się tym procederem. W szczególności na dzieci, które są wykorzystywane w ten sposób przez rodziców.
Indie dla przeciętnego Polaka są tanie. Doskonale wiedzą o tym Hindusi, którzy oferują nam iście europejskie ceny. Podobno by uzyskać prawdziwą cenę przedmiotu należy podzielić ją na połowę i potem jeszcze raz na 2 części.
Mimo, że Indie były Kolonią Brytyjską niewielu z nich mówi po angielsku a nawet jeśli to akcent jest taki, że i tak nic nie zrozumiecie.
Pieniądze wypłacajcie jedynie w bankomatach. W katorze czasem jest opcja wypłaty z karty kredytowej za okazaniem dowodu i wszelkich dokumentów. W tych miejsach marża powali was na kolana i może wam nie starczyć na resztę wakacji.
W restauracjach wybierajcie lokalną kuchnię. Ostre jedzenie na pewno nie przysporzy wam rozstroju żołądka. Na pewno będzie pewniejszą opcją niż europejskie potrawy, których Hindusi zazwyczaj nie potrafią przyrządzać.
Lokalne biura podróży oferują wiele absurdalnych wycieczek. Pamiętajcie, że farmy krokodyli i żółwie plaże to miejskie legendy tylko by nabrać naiwnych turystów. Nawet by zobaczyć delfina trzeba mieć szczęście.
Indie - koszt podróży
Indie to jedno z tych miejsc, które można zwiedzić zarówno za przysłowiowy grosz, jak i za krocie. Szukając okazji, loty do Bombaju można kupić już za ok. 1600 złotych (wtedy lot trwa nawet 60h). Mi jednak się nie poszczęściło i za lot zapłaciłam prawie 3000 złotych - z korzyścią, że lądowałam w Bombaju, a do domu wracałam z New Delhi. A sam lot trwał ok. 18-22h.
Na miejscu można znaleźć stancje u lokalnych rodzin, gdzie za noc zapłacicie 20 złotych. Za elegancki 2-osobowy bungalow zapłacicie nawet 500 złotych za noc (ze śniadaniem). Cena 2-daniowego obiadu z przystawką i drinkiem to koszt ok. 40 złotych. Oczywiście można zaryzykować chorobą i jeść na ulicy. Za wszystko inne trzeba się targować. Zaufajcie mi i nie miejscie skrupułów - targujcie się jak nigdy w życiu! ;)
Więcej podróżniczych inspiracji:
Jak zaplanować wycieczkę do Izraela?
Sardynia - co zobaczyć na wyspie?
SUP - nowy wakacyjny hit