„Jeszcze ryżem sypną na szczęście; Gości tłum coś fałszywie odśpiewa; Złoty krążek mi wcisną na rękę; i powiozą mnie windą do nieba...". Następnego dnia rano przychodzi jednak myśl – „Boże i po co to wszystko? Tyle kasy na to poszło! Tyle jedzenia się zmarnowało. Po co nam trzy odkurzacze, cztery serwisy do kawy i kto dał tę pustą kopertę?”. Pocieszają się jednak, że Panu Młodemu smoking się przyda (?), suknię ślubną odda się do wypożyczalni, rodzice jakoś spłacą kredyt wzięty na organizację wesela, a oni przecież wyjeżdżają do Grecji na miodowy tydzień, więc jakoś to będzie! Mają trochę pieniędzy z kopert, babcia obiecała im zapisać swoje mieszkanie, a kuzyn z Warszawy obiecał, że załatwi Panu Młodemu dobrą pracę w stolicy. Póki co, pomieszkają trochę u rodziców, zanim staną na nogach i kupią mieszkanie.
Czytaj więcej