Amerykanie znani są z tego, że dla pracy są w stanie bez najmniejszego problemu zmienić miejsce zamieszkania. Czy podobnie dzieje się w Polsce? Czy młodzi Polacy równie chętnie wyjeżdżają w celach zarobkowych w obrębie własnego kraju? O tym rozmawiałam z dr hab. Maciejem Duszczykiem – specjalistą od migracji społecznych oraz wykładowcą Uniwersytetu Warszawskiego.
Kim są migranci*? Nie chodzi mi o kolor włosów, czy wzrost. Mam na myśli cechy demograficzne: płeć, wiek, wykształcenie.
Tak naprawdę dzisiaj migrują prawie wszyscy. Z bardzo różnych powodów. Jeżeli mówimy o migracjach zarobkowych, to raczej są to jednak młode osoby, które nie mogą znaleźć pracy w miejscu, w którym mieszkają lub w którym skończyły edukację. I mamy wtedy dwie różne przyczyny. Po pierwsze, po prostu nie ma pracy. Wtedy trzeba jechać do innego miejsca i znaleźć tam jakąkolwiek inną. Drugą przyczyną może być niesatysfakcjonująca praca. Wtedy szukamy miejsca lepszego dla siebie, najczęściej z wyższymi wynagrodzeniami. Jest jeszcze jedna kategoria ludzi migrujących - taka, którą ja najbardziej lubię. Są to osoby, które mają na tyle rzadkie wykształcenie, że aby znaleźć pracę w zawodzie, muszą się przemieścić. Jeśli ktoś chce być grafikiem komputerowym, to z reguły musi szukać pracy w dużym mieście, tam, gdzie są firmy, które będą wytwarzały popyt na tego typu zawody. Oczywiście, może to robić z małej miejscowości. Polska nie jest jednak jeszcze na tyle rozwiniętym państwem pod względem telepracy i pracy zdalnej.
Kto częściej wyjeżdża – kobiety czy mężczyźni?
Jeśli chodzi o płeć, to migracje były kiedyś typowo męskie. Teraz to kobiety są dużo bardziej aktywne. Zmienia się też pewnego rodzaju status kobiet na rynku pracy. Kobiety dzisiaj zastępują mężczyzn w wielu dziedzinach i zaczynają dominować. Często występują takie sytuacje, kiedy to mąż zostaje z dziećmi, a żona wyjeżdża do innego miasta do pracy, bo tam jest popyt na jej usługę i to ona jest takim słoikiem, nie mąż. Dochodzi tutaj do pewnego rodzaju równouprawnienia migracji, co określa się jako feminizację migracji.
A wykształcenie?
Jeśli mamy do czynienia z osobami, które mają słabsze wykształcenie, to raczej pracują one przez tydzień w dużym mieście, świadcząc usługi, a na weekend wracają do swojego miejsca zamieszkania. To trochę tak, jakby żyli na huśtawce. Tacy migranci często ograniczają koszty poprzez wspólne mieszkanie, bo wiedzą, że na weekend i tak wrócą do siebie.
Natomiast osoby lepiej wykształcone, częściej na stałe zmieniają swoje miejsce zamieszkania, bo to daje więcej możliwości. W nowym miejscu pracują, spędzają weekendy i stają się mieszkańcami.
M. D.: Dla mnie określenie "słoik" nie ma żadnego negatywnego przesłania. Wbrew pozorom są to ludzie, którzy przemieszczają się po to, aby osiągnąć swój sukces, swoje cele, które nie mogą być zrealizowane w miejscu, w którym mieszkają. Jest to proces, który jest jak najbardziej pozytywny. Bycie "słoikiem" to bardzo dobra, racjonalna postawa. Jeśli możemy mieć coś taniej i lepiej u siebie, to oczywiście z tego korzystamy. Ja myślę, że ci, którzy mówią negatywnie o słoikach, zazdroszczą im, że mogą coś taniej uzyskać, a oni sami za te same produkty, często gorszej jakości, muszą zapłacić.
Które miasta są najczęstszymi skupiskami migrantów w Polsce? Pewnie jest spora różnica między Warszawą a np. Białymstokiem, w którym podejrzewam, że migrantów może być mniej.
Stadiony na mistrzostwa Euro 2012 nie przypadkowo zostały wybudowane w tych miejscach, gdzie się to z pewnych przyczyn ekonomicznych opłaca. A więc tam, gdzie była "masa krytyczna" ludzi, którzy mogą pójść na ten stadion. Te stadiony powstały w 4 dużych miastach – w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu. Nie powstał stadion w Białymstoku, ponieważ tam nie ma tej "masy krytycznej". Natomiast nie oznacza to, że Białystok wcale nie przyciąga ludzi. Przyciąga tych z okolicznych miejscowości, którzy na przykład nie chcą jechać do Warszawy, bo jest za daleko.
Co powoduje, że młodzi ludzie opuszczają swoje stałe miejsce zamieszkania i co skłania ich do wyboru innego miasta?
To będą bardzo typowe czynniki. Będą to zarówno wynagrodzenia, jak i szansa zrobienia kariery, własny rozwój, czy edukacja. To jest też kwestia zarobków, realizacji aspiracji społecznych. Ktoś może chcieć mieszkać w większym mieście, bo ciągnie go do kultury. W małej miejscowości może nie mieć tak szerokiego dostępu, więc migruje tam, gdzie ta kultura jest dostępna.
A zna pan kogoś, kto migruje w celach zarobkowych do małego miasteczka, albo po studiach wraca do ciepłego domu rodziców? Czy są to tzw. dzieci bumerangi, które w obawie przed dorosłością uciekają do rodziców?
Bardzo różnie. Jeżeli ktoś kończy studia i widzi, że wysokość jego wynagrodzeń w dużym mieście, niech to będzie Warszawa, nie pozwala mu dokonać pewnego skoku cywilizacyjnego, bo swoje zarobki wydaje głównie na czynsz za mieszkanie i tak naprawdę niewiele mu pozostaje po opłaceniu tych podstawowych rachunków, to wtedy rozważa powrót do swojego rodzinnego miasta, gdzie znajdzie pracę za relatywnie podobne wynagrodzenie, gdzie może osiągnąć lepszy standard życia, bo czynsze i komunikacja są tańsze.
Mamy też do czynienia i z inną sytuacją, gdzie ktoś po studiach wraca do domu na np. 5 lat. Tam zdobywa nowe kwalifikacje, oszczędza trochę pieniędzy i ... wraca do dużego miasta, kiedy ma nowe możliwości. Dominujące jest jednak raczej to, że jeśli ktoś przyjeżdża do wielkiego miasta, to raczej już w nim zostaje.
Myśli Pan, że młody Polak jest w stanie wyemigrować do małej miejscowości, bo np. proponuje się mu dobre pieniądze i świetną przyszłość?
Takie sytuacje się zdarzają, ale musimy sobie zdawać sprawę z tego, że inwestycji w mniejszych miastach mamy znacznie mniej. A więc jeżeli nie mamy popytu na tych pracowników, to i podaży również nie mamy. Mamy za to dużo biznesowych migracji między dużymi miastami, np. jeśli ktoś wyjeżdża z Warszawy do Krakowa, z Wrocławia do Gdyni tutaj jest normalna sytuacja. Oczywiście mieliśmy kilka bardzo ciekawych przykładów kilkanaście lat temu, kiedy koło Torunia powstało wiele nowych przedsiębiorstw. Wtedy rzeczywiście wiele osób na stanowisku kierowniczym i menadżerskim dojeżdżało tam, chociaż na stałe mieszkali w Warszawie.
Co może stać na przeszkodzie do migracji wewnętrznych? Czy myśli Pan, że gdyby partner dostał propozycję pracy, to kobieta wyemigrowałaby razem z nim? Mówi się o małżeństwach LAT*** - Living Apart Together, czyli małżeństwach będących w formalnym związku, ale mieszkające osobno. W Polsce mamy do czynienia z takimi typami małżeństw?
Model LAT jest znany na Zachodzi i powoli przejmowany jest przez pewną część polskiego społeczeństwa – głównie tego młodszego. To jest pewnego rodzaju zmiana cywilizacyjna. Praktycznie nie działa to w przypadku osób 40 + . Te pary przyzwyczajone są do wracania po pracy do domu, w którym jest mąż, żona, są dzieci. Jeżeli to w jakiś sposób nie działa, to najczęściej dochodzi do rozpadu małżeństwa. Nie wszystkich, ale niestety, taka jest tendencja. Natomiast w przypadku młodych osób coraz częściej występują takie sytuacje, gdzie te związki są w zasadzie wolne, opierają się na jakimś elemencie wspólnym i jeśli to obydwu stronom odpowiada, to co komu do tego.
Czy polska polityka społeczna wpływa na migracje wewnętrzne?
Niestety nie. Nie mamy takich instrumentów. Najlepszym działaniem państwa dla migracji wewnętrznych są masowe mieszkania na wynajem. W związku z tym, że w Polsce mamy problem z dostępem do mieszkań, a czynsze są nadal wysokie, szczególnie w dużych miastach takie mieszkania na wynajem są zachęcające. Jeśli sytuacja mieszkaniowa się nie zmieni to, migracja wewnętrzna na pewno nie wzrośnie.
Słownik:
*Migracja – przemieszczanie się ludzi z jednego miejsca, w inne w celu zmiany miejsca pobytu. Występuje wiele rodzajów migracji, np.:
- Migracje czasowe – dana osoba wyjeżdża do jakiegoś miejsca zamieszkania tylko na pewien czas, a następnie wraca do swojego stałego miejsca zamieszkania.
- Migracja stała – stałe przeniesienie się do innego miejsca zamieszkania
- Migracja wewnętrzna – przemieszczanie się w obrębie jednego państwa
- Migracja zewnętrzna – przemieszczanie się poza granice państwa
**Słoik – określenie osób, które w celach zarobkowych lub edukacyjnych przeniosły się z mniejszej miejscowości lub wsi do większego miasta (określenia słoik używa się głównie w stosunku do ludzi napływających do Warszawy). Przydomek ten pochodzi od słoików, które przyjeżdżający do stolicy ludzie, przywożą z domów rodzinnych.
***LAT (Leaving Apart Together) - razem, a jednak osobno. Nowoczesny typ małżeństwa, w którym partnerzy są w formalnym związku, ale nie mieszkają na codzień razem. Najczęstszą przyczyną powstawania małżeństw typu LAT są cele zawodowe. Jeśli jeden z małżonków dostaje dobrze płatną pracę w innym mieście, wyprowadza się tam. Partnerzy najczęściej spotykają się w weekendy i święta.