Dramatyczny opis pobytu na włocławskiej porodówce pojawił się na Facebooku tydzień temu. Sara Goździewska szczegółowo opisała, co spotkało ją w czasie porodu. Kobieta narzekała m.in. na brak miejsc na porodówce, stary sprzęt, zachowanie lekarzy, którzy mieli przeklinać i kłócić się między sobą, nie mogąc dojść do porozumienia w sprawie cesarskiego cięcia. Sara Goździewska, mimo regularnie przeprowadzanych wcześniej badań lekarskich, dopiero po porodzie dowiedziała się, że jej syn ma zespół Downa. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Włocławku odniósł się do sprawy.
Oświadczenie szpitala we Włocławku
Po nagłośnieniu sprawy porodu Sary Goździewskiej, szpital rozpoczął wewnętrzną kontrolę, która ma wyjaśnić sytuację.
Rozumiemy smutek i rozżalenie pacjentki spowodowane urodzeniem noworodka z zespołem Downa. (...) Zapewniamy, iż słuszność zarzutów stawianych wobec personelu Oddziału Ginekologiczno-Położniczego zostanie wyjaśniona w drodze audytów wewnętrznych, które właśnie się rozpoczęły. Przez cały czas staramy się podnosić jakość i dostępność usług medycznych świadczonych w Szpitalu Wojewódzkim we Włocławku. Za nieprawidłowości w postępowaniu personelu, jeżeli się potwierdzą, już dziś pragnę Pacjentkę przeprosić
- napisał Krzysztof Szczepański, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa w placówce w komunikacie dla portalu Onet.pl.
Szczepański zaznaczył, że opieka odbywała się zgodnie z przyjętymi standardami, a dziecko przyszło na świat w dobrym stanie. Chłopiec dostał 10/10 punktów skali Apgar. Matce po porodzie zapewniono opiekę psychologa, wyjaśniono w oświadczeniu.
Wpis Sary Goździewskiej od zeszłego wtorku zyskał ponad 4 tysiące reakcji, 3,5 tysiąca komentarzy i prawie tyle samo udostępnień. Była pacjentka włocławskiego szpitala na razie nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Poprosiła, by się z nią nie kontaktować, ponieważ chce się skupić na opiece nad dzieckiem. Potwierdziła natomiast, że jej syn ma zdiagnozowany zespół Downa i czeka go leczenie.
Tak, mały ma potwierdzony zespół Downa, trzy ubytki na sercu i wypływ krwi do płuc. Najważniejsze, że ostatecznie mamy kardiologa w Gdańsku i wszystko będzie dobrze! A razem z Olkiem i jego tata pozdrawiamy. Mamy się dobrze, najgorsze bum psychiczne za nami!
- napisała.
Przeczytaj:
Tego doświadczyły nasze czytelniczki na porodówkach. Przeczytaj historie, które mrożą krew w żyłach...
Zrobiono jej cesarskie cięcie bez znieczulenia. „To był horror!” - relacjonuje