Od początku epidemii koronawirusa głośno jest o brakach w szpitalach - personel medyczny wielokrotnie apelował o pomoc w skompletowaniu podstawowej odzieży ochronnej. Dzieje się tak nie tylko w Polsce - skala pandemii sprawiła, że w poszczególnych krajach trwa pospolite ruszenie, społeczeństwo włącza się w akcję szycia maseczek, fartuchów, wytwarzania specjalnych przyłbic. Ludzie na własną rękę organizują zbiórki pieniędzy, a za zebrane fundusze kupują potrzebny sprzęt.
Niestety nie wszystkie inicjatywy tego typu spotykają się ze zrozumieniem. Bardzo przykra sytuacja spotkała ratowników medycznych, którzy zbierali na pralkę, by móc bezpiecznie uprać mundury bez narażania swoich bliskich.
Ratownicy medyczni zbierali na pralkę
Ratownicy ogłosili swoją zbiórkę na portalu zrzutka.pl. Nie chcieli wiele - chodziło o 2 tysiące złotych, za które mogliby kupić pralkę. Dzięki temu nie musieliby narażać swoich rodzin na kontakt z ubraniami, na których mógł znajdować się groźny patogen.
Kwota zbiórki ustalona przez ratowników wynosiła 2 tysiące złotych. Na pozytywną odpowiedź nie trzeba było długo czekać - już po kilku godzinach zebrana kwota znacznie przewyższała oczekiwania. I wtedy wielu internautów dało upust swojej zawiści. Żądali zatrzymania zbiórki, sugerowali, że kwota zostanie sprzeniewierzona. Jak cytuje jeden z komentarzy serwis naTemat.pl:
Kupmy im jeszcze mercedesy.
Nie był to odosobniony komentarz. W związku z hejtem ratownicy zdecydowali się zamknąć zbiórkę, a wszystkie wpłacone pieniądze oddać darczyńcom.
Pralka trafi do ratowników... ale inna
Z pomocą ratownikom postanowiła przyjść jedna z firm produkująca sprzęt AGD. Jak wynika z relacji jednego z ratowników na portalu społecznościowym, przedstawiciele firmy PROGROUP po prostu przywieźli im do stacji pogotowia nową pralkę. Nie mogli dłużej czytać krzywdzących komentarzy.
Cieszymy się, że ta historia tak się skończyła. Mamy nadzieję, że ratownicy szybko zapomną i tym przykrym incydencie.
Zobacz więcej informacji o koronawirusie: