Wielkanoc za pasem. A jak Wielkanoc, to i spowiedź. Przedstawiamy wam najdziwniejsze, najbardziej niesmaczne i najbardziej wstrząsające historie ze spowiedzi. A ty, masz jakąś swoją opowieść?
Spowiedź to niezwykle ważny element wiary chrześcijańskiej. To przecież nie tylko wyrecytowanie swoich grzechów, ale przede wszystkim szczera rozmowa, skrucha, wyrażenie poprawy oraz przyjęcie pokuty. Niestety, doświadczenia nasze, naszych znajomych i czytelniczek pokazują, że spowiedź, chociaż powinna być doświadczeniem wyciszenia, staje się przykrym momentem w życiu, o którym wspomina się z przerażeniem i wściekłością. Sakrum łączy się z najbardziej obrzydliwym profanum, a ksiądz, który ma być powiernikiem, zaczyn bardziej przypominać oprawcę, który pastwi się nad psychiką wiernego. Poznajcie nasze historie z... konfesjonałów.
Magda
Miałam trzydzieści lat, dwójkę malutkich dzieci (jedno niemowlę). Żeby iść do spowiedzi wielkopostnej, musiała przyjść mama, żebym mogła zostawić z nią dzieci. W konfesjonale powiedziałam, co miałam powiedzieć, a ksiądz pyta: "a jak z antykoncepcją?". Zdziwiona powiedziałam, że mam dwójkę małych dzieci, jestem mamą i żoną i nie chcę o tym rozmawiać. Ksiądz dopytywał.
Powiedziałam, że od lat biorę pigułki antykoncepcyjne. Wtedy podniósł głos, zaczął być naprawdę niemiły i powiedział, że to są środki wczesnoporonne, że zabijam dzieci i że nie dostanę rozgrzeszenia.
Udało mi się tylko powiedzieć, że to nie są środki wczesnoporonne oraz że wiem, jak działa antykoncepcja hormonalna. Wstałam, żeby wyjść. Ksiądz wychylił się jeszcze i głośno powiedział, że nie mogę iść do komunii. W kościele była kolejka ludzi czekających do spowiedzi, która z przerażeniem patrzyła, jak wychodzę z płaczem.
Kiedyś, gdy poszłam do spowiedzi i spowiadałam się z seksu przedmałżeńskiego, ksiądz spytał mnie, czy uprawiałam go z kobietą, czy z mężczyzną. Przyznam, że to pytanie na maksa mnie zszokowało (i tak trudno było mi się wyspowiadać z tak intymnej sprawy). Nie wiem, po co była mu ta wiedza, nawet nie chce o tym myśleć! W końcu seks przedmałżeński to seks przedmałżeński - taki sam grzech niezależnie od tego, czy uprawiasz go z kobietą, czy mężczyzną, czy z samym sobą... ;/
Marta
Na ostatniej spowiedzi (2 lata temu) ksiądz, gdy tylko usłyszał, że ostatni raz u spowiedzi byłam kilka lat temu, naskoczył na mnie, że powinnam chodzić częściej i ironizował, że na to nie mam czasu, a na wszystko inne na pewno się znajdzie. Był bardzo nieprzyjemny, wchodził mi w zdanie, docinał, wyraźnie próbował doprowadzić mnie albo do złości, albo do płaczu.
Potem, a trwało to kilka minut, wreszcie pozwolił mi wymienić moje grzechy, a gdy skończyłam, z niedowierzaniem zapytał: "to wszystko? Na pewno?!", po czym zaczął mnie wypytywać z kim mieszkam, czy mam chłopaka i o inne osobiste kwestie.
Wyraźnie próbował wytknąć mi dodatkowe grzechy, o których jego zdaniem na pewno zapomniałam lub które próbuję przed nim zataić. Był naprawdę niepocieszony, gdy mu się to nie udało...
W moim mieście spowiedź wielkanocna jest obowiązkiem, a ksiądz egzekwuje to, czy wierni brali w niej udział. Jak? Podczas bożonarodzeniowej kolędy duchowni rozdają kartki z imieniem i nazwiskiem oraz adresem wiernego. Te kartki należy oddać podczas spowiedzi. Jeśli ktoś nie wypełni swojego obowiązku, może liczyć nie tylko na przykre komentarze ze strony duchownych. Wielu z nich dodatkowo odmawia udzielenia sakramentów (np. ślubu).
Basia
To była moja pierwsza spowiedź, tuż przed pierwszą komunią. Był stres, wiadomo. Chyba każde dziecko stresuje się przed tym wydarzeniem.
Po wymienieniu grzechów oraz wyrażeniu szczerego żalu, ksiądz powiedział, że wymieniłam za mało złych uczynków, dlatego nie możemy zakończyć spowiedzi.
Klęczałam przy konfesjonale i wymyślałam jakieś drobne przewinienia, aż w końcu ksiądz dał mi rozgrzeszenie. Dla małej dziewczynki to była trauma. Na całe życie.
Agnieszka
Miałam 34 lata. Mieszkam w małym miasteczku, wszyscy mnie znają. Po wymienieniu grzechów (między innymi seks pozamałżeński) ksiądz zapytał mnie, czy na poważnie żałuję za grzechy i czy postanawiam poprawę. Przypomniał, że tylko szczera spowiedź może dać rozgrzeszenie i że spowiadam się przed Bogiem, a nie przed nim. Co miałam powiedzieć? Nie mam ślubu i nie zamierzam żyć w celibacie... Powiedziałam więc, że trudno będzie zrezygnować z miłości fizycznej, a ślub jest dopiero w odległych planach. Ksiądz podniósł głos. Krzyknął, że żyję w grzechu i że spowiedź jest nieważna!
Następnie wyszedł z konfesjonału i zaczął uderzać mnie stułą.
Oczywiście chyba nie muszę mówić, że nie dostałam rozgrzeszenia. Rozpłakałam się, bo cała ta sytuacja mnie przytłoczyła. Wszyscy się na mnie patrzyli. Jestem pewna, ze byłam potem przedmiotem lokalnych plotek, bo przecież w małym mieście nic się nie ukryje.
Burmistrz naraził się Kościołowi, bo chce płacić za in vitro z kasy miasta. I krzyża w Wielki Piątek nie poniesie.
Ewelina
Muszę przyznać, że spowiedź zawsze wywoływała we mnie poważny stres. Kiedyś przygotowywałam się do niej bardzoooo długo i szczerze chciałam coś zmienić w swoim życiu (np. być mniej pyskata). Ale po kilku latach regularnych spowiedzi, doszłam do wniosku, że to chyba nie ma sensu. Po spowiedzi zwykle pytałam się siostry i mamy, jaką dostały pokutę. ZAWSZE, ale to zawsze dostawały to, co ja, a przecież grzechy pewnie miałyśmy inne. Wtedy zrozumiałam, że dla wielu księży spowiedź jest po prostu mechaniczną czynnością. Każdemu 3 zdrowaśki i następny, następny. Jak praca w fabryce...