Jak wygląda życie emerytów?

Emeryci w górach fot. Adobe Stock
Moi znajomi, czterdziestoletni, rodzice dwójki dzieci. Oboje pracują zawodowo. Urobieni, zmęczeni, wciąż za dużo obowiązków. „Odpocznę sobie w grobie”, mówi ona. On mówi: „Wyjeżdżam z kumplami na weekend. Muszę odpocząć”. I ja wybieram wariant forsowany przez niego. Bo zmęczona bywam teraz, a emerytura jest jak rosyjska ruletka – gwarancji jej dożycia nie mam.
Emeryci w górach fot. Adobe Stock

Kochana A.!

Za trzy dni moja mama, wiek 70 +, jedzie w Bieszczady. Będzie zwiedzać, chodzić po górach, śpiewać w autokarze, wygłupiać się z koleżankami w pensjonacie. Wróci pełna wrażeń, zdjęć, opowieści. Zazdroszczę jej tego. Choć kocham góry, w Bieszczadach byłam ostatnio na studiach, a w górach w ogóle – gdzieś między pierwszą a drugą córką.

Będą „trzynastki” dla emerytów? Rząd zapowiada spore dodatki dla seniorów

Mama, emerytka, w ogóle ma fajne życie. Co dzień rozrywki! Każdego ranka pije kawę z trzema przyjaciółkami u tej z nich, która mieszka najbardziej w centrum miasteczka (kawę kupują na zmianę). Potem idzie na parę godzin na ukochaną działkę posadzić, popielić, powąchać, poprzycinać – albo też poleżeć na huśtawce, poczytać książkę i cieszyć oko (oraz nos!) kwieciem dookoła. Wieczorami, co najmniej raz w tygodniu jeździ do kina lub teatru. Średnio raz w miesiącu – na wycieczkę. Ponadto w grafiku mamy jest gimnastyka, liczne ciekawe zajęcia w lokalnym centrum kultury, masa imprez, spotkań, wyjść.
Dzwonię do niej codziennie. Lubię z nią rozmawiać, bo zawsze mówi coś ciekawego. A te ciekawe spostrzeżenia często zaczyna takim wprowadzeniem: „Wiesz? Kiedyś nie miałam czasu tak sobie nad czymś głęboko pomyśleć, popatrzeć na różne sprawy pod innym niż oczywisty kątem. A teraz nareszcie mam dużo czasu. Więc i dużo rozmyślam. I wiesz, co pomyślałam…?” – po czym tu następuje właściwa historia

Mamę oczywiście pamiętam też z czasów, gdy byłam dzieckiem. Pracowała na pełen etat, miała dwoje dzieci, męża, wnuka. Zawsze sprzątnięte mieszkanie, ugotowany obiad, dom, w którym niczego nie brakowało. Pies, kot, chomik, rybki, kanarki… – przechodziliśmy przez wszystko, co tylko nam się zapragnęło. Ona sama – zadbana i piękna, popołudniami – rozmaite prace dodatkowe. A to kurs szycia, a to prawo jazdy, a to jakaś chałtura – plik wydruków, wielki, ciężki kalkulator, mozolne ślęczenie nad słupkami liczb. Tak, chyba nie miała ani chwili na rozmyślanie. Gdy wieczorem kładła się spać, zasypiała w sekundę, twardo, jak kamień.

Ja teraz tak zasypiam. Po prostu padam – i już mnie nie ma.
A gdy znów się budzę (z okazji najdłuższych dni w roku Irenka zarządza ostatnio pobudki o 4.00), to marzę o tym, że kiedyś będę stara. Będę na bieżąco z życiem kulturalnym miasta. Będę się spotykać z przyjaciółkami. Podróżować. Leżeć na huśtawce, patrzeć, jak ładnie wyrosły drzewa, które zasadziłam dawno temu i czytać (albo pisać!) książki.
Oby mi zdrowie (i życie!) dopisało.

A Ty? Czy Ty też, na przekór kultowi młodości, marzysz sobie czasem o byciu emerytką…?

Całuję Cię,
Twoja, wciąż za młoda, P.

Emerytura dla matek czwórki dzieci już wkrótce. Podano konkretną kwotę świadczenia

Kochana P.!

Przeczytałam dziś artykuł podsumowujący wyniki badań prowadzonych przez National Health Service. Konstatacja jest krótka: przez większość życia mężczyźni są szczęśliwsi od kobiet. Zmiana następuje po ukończenia 85 lat – wtedy to mężczyźni osuwają się w nieszczęście, zaś u kobiet poziom satysfakcji życiowej osiąga najwyższą wartość.

Dlaczego tak się dzieje? No cóż, wtedy panie najczęściej są już wdowami i wreszcie mogą robić to, co przez wiele lat było dla nich niedostępne. Słowem – zyskują wolność.

Jasne, te badania dotyczą starszych pokoleń, my żyjemy już inaczej, maszerujemy ubrane na czarno, nie składamy parasolek, chcemy równouprawnienia. Czy nam się to udaje? Wciąż średnio.

Moi znajomi, czterdziestoletni, rodzice dwójki dzieci. Oboje pracują zawodowo. Urobieni, zmęczeni, wciąż za dużo obowiązków. „Odpocznę sobie w grobie”, mówi ona. On mówi: „Wyjeżdżam z kumplami na weekend. Muszę odpocząć” .

I ja wybieram wariant forsowany przez niego. Bo zmęczona bywam teraz, a emerytura jest jak rosyjska ruletka – gwarancji jej dożycia nie mam.

Mądre powiedzenie radzi: „Żyj tak, by na łożu śmierci niczego nie żałować”. No ale to długofalowe działanie, można popełnić błędy, a poprawić już się nie da. Zatem wprowadziłam modyfikację: „Żyj tak, by wieczorem nie żałować minionego dnia”.

Wrzuciłam na luz, przekazałam część obowiązków dzieciom (i nie, nie poprawiam niczego po nich, będzie gorzej zrobione - dam radę z tym żyć), bez wyrzutów sumienia mówię: „Ja też bywam zmęczona”. Szanuję pasje i potrzeby każdego członka rodziny, ale obok stawiam swoje – w tym samym rzędzie.

Cieszę się z małych rzeczy: że świeci słońce, że zakwitły moje róże, że byłam na spacerze w lesie. Robię sobie drobne przyjemności: popołudnie z książką, ulubione perfumy.
Kiedy już będę emerytką, wejdę w ten etap solidnie przygotowana. Nie powiem: wreszcie mogę robić, co chcę, tylko: wciąż robię, co chcę.

Twoja kochająca siebie A.

Polecamy także:Wyglądają jak aniołki, ale pozory mylą! Dlaczego dziewczynki są dla siebie takie wredne?„Ty Żydzie!”, „Nie daj się ożydzić” – ile razy to słyszałaś? A ile razy słyszało to twoje dziecko? Dorośli się kłócą, dzieci słuchają. A złu wystarczy iskierka

Polecamy cykl felietonów... w formie listów. Paulina Płatkowska i Agnieszka Jeż, autorki powieści dla kobiet „Ciasteczko z wróżbą”, „Nie oddam szczęścia walkowerem" i „Szczęściary" piszą dla Was felietony w formie maili do przyjaciółki. O życiu, rodzinie, miłości, o wszystkim, co dla polskich kobiet, matek, żon, singielek, szczęśliwych i tych szczęścia szukających jest ważne.

Najnowsza książka Pauliny Płatkowskiej i Agnieszki Jeż „Ciasteczko z wróżbą” już do kupienia w Empiku. Zapraszamy też na blog pisarek - www.platkowskaijez.pl oraz na ich fanpage na Facebooku.

Redakcja poleca

REKLAMA