„Mąż zdradzał mnie nawet wtedy, gdy byłam w połogu. To mitoman i seksoholik. Nie wiem, czy mogę ufać mężczyznom”

Historia o zdradach męża fot. Adobe Stock
„Mąż nie potrafił zapanować nad swoim temperamentem, a moje uczucie do niego nie było już tak silne jak na początku. Któregoś wieczoru, gdy znowu wrócił dużo później niż obiecał, za to pachniał damskimi perfumami, stwierdziłam, że mam dość, że miarka się przebrała. Nawet awantury mu nie zrobiłam”.
/ 10.12.2021 11:02
Historia o zdradach męża fot. Adobe Stock

Rozwiodłam się ze swoim mężem bez awantur i kłótni. Teraz spotykamy się często ze względu na syna. Do niedawna były to miłe spotkania. Lecz odkąd związałam się z Patrykiem, już tak nie jest…

Rafał to naprawdę fajny facet – wykształcony, dowcipny, towarzyski i bardzo, bardzo przystojny. Te dwie ostatnie zalety w naszym małżeństwie okazały się wadami. Kobiety go uwielbiały, a on pozwalał się adorować. W dodatku Rafał ma wyjątkową słabość to płci przeciwnej i nawet za bardzo tego nie ukrywał.

Rozstaliśmy się w zgodzie

Wystarczyło, że któraś z pań skinęła palcem, a już lądował z nią w łóżku. Albo na tylnym siedzeniu samochodu. Twierdził, że nie potrafi odmawiać… Dość długo to znosiłam. Mimo bólu w sercu, wybaczałam – przecież kochałam go bardzo. Jednak po narodzinach dziecka doszłam do wniosku, że nie chcę i nie umiem dłużej dzielić się mężem. Poza tym miałam już dość współczujących spojrzeń koleżanek i uwag w rodzaju: „Jak możesz z takim spokojem znosić jego zdrady! To takie poniżające!”.

Wreszcie postawiłam Rafałowi ultimatum: albo się uspokoi, albo się rozstajemy. Na początku mi chyba nie uwierzył, lecz gdy po kolejnym skoku w bok wyprowadziłam się z synkiem do rodziców, przyjechał z olbrzymim bukietem róż i obiecał, że się zmieni. Przez kolejne trzy lata próbowaliśmy jeszcze utrzymać nasz związek – Rafał się kajał, obsypywał mnie prezentami i starał się być przykładnym ojcem; ja udawałam, że wierzę w godziny nadliczbowe i wyjazdy służbowe. Jednak nic z tego nie wyszło.

Mąż nie potrafił zapanować nad swoim temperamentem, a moje uczucie do niego nie było już tak silne jak na początku. Któregoś wieczoru, gdy znowu wrócił dużo później niż obiecał, za to pachniał damskimi perfumami, stwierdziłam, że mam dość, że miarka się przebrała. Nawet awantury mu nie zrobiłam. Po prostu wzięłam go na poważaną rozmowę i powiedziałam, że chcę się rozwieść.

Nie protestował. Chyba też doszedł do wniosku, że nie ma sensu ciągnąć naszego związku. Sprawa przed sądem potoczyła się w miarę szybko, bo Rafał, trzeba przyznać, zachował się jak dżentelmen. Godził się na wszystko. Wziął winę na siebie, nie walczył o majątek, zobowiązał się do płacenia alimentów.

W zamian za to obiecałam, że będzie mógł widywać synka w każdy weekend i zabierać go na wakacje. Chciałam, żeby mieli ze sobą dobry kontakt. Rafał może nie sprawdził się jako mąż, ale bardzo kochał Michałka. Widać było, że czuje się za niego odpowiedzialny i chce uczestniczyć w jego wychowaniu.

Po rozwodzie postanowiłam, że nie będę się wiązać już z żadnym mężczyzną. Uznałam, że wszyscy faceci są tacy jak mój były mąż: skaczą z kwiatka na kwiatek. Nie chciałam pakować się z deszczu pod rynnę. Przez kolejne dwa lata byłam więc sama. Kilku adoratorów odesłałam z kwitkiem. Aż wreszcie na imieninach u przyjaciółki poznałam Patryka.

Iwonka posadziła nas koło siebie. Przegadaliśmy cały wieczór. Gdy się żegnaliśmy, miałam wrażenie, że znam go od wielu lat. Następnego dnia zadzwonił i zaprosił mnie na randkę, potem na kolejną… Zaczęliśmy się regularnie spotykać. Okazał się wspaniałym, odpowiedzialnym, czułym i, co najważniejsze, wiernym mężczyzną. Kocha mnie do szaleństwa, uwielbia mojego synka i to z wzajemnością.

Od kilku miesięcy mieszkamy razem

Pół roku temu Patryk mi się oświadczył. Powiedziałam „tak”, bo myślałam, że jest mężczyzną mojego życia. Jednak teraz coraz poważniej zastanawiam się nad tym, czy moja decyzja nie była zbyt pochopna. Gdy tylko się poznaliśmy, od razu go uprzedziłam, że jestem rozwódką, mam synka, i ze względu na niego utrzymuję kontakt z byłym mężem.

Rafał zabiera Michałka w sobotę rano i przywozi wieczorem. Czasem mały zostaje u taty na cały weekend. Zdarza się też, że idą do kina w środku tygodnia. Za każdym razem, gdy Rafał do nas przychodzi, wstępuje na kawę i ciasto. Rozmawiamy wtedy o Michałku; jego potrzebach, szkole, zainteresowaniach, przyszłości.

Normalnie, jak to troskliwi, odpowiedzialni rodzice. Wydawało mi się, że Patryk nie widzi w tych spotkaniach niczego złego, rozumie, że robię to dla dobra dziecka. Gdy mój były mąż pojawiał się w progu, on usuwał się w cień. Zamykał się po prostu w sypialni i oglądał telewizję. Tak było jeszcze do niedawna…

Zauważyłam, że Patryk zaczął się zmieniać

Nigdy nie ukrywał, że nie przepada za Rafałem, ale też nigdy tego jawnie nie okazywał. Ale od pewnego czasu, niestety, to robi! Gdy tylko Rafał pojawia się w drzwiach, mój narzeczony patrzy na niego z niechęcią i mamrocze coś obraźliwego. Żeby tylko na tym się kończyło, ale nie! Na przykład miesiąc temu, gdy mój były mąż i Michałek wrócili z wyprawy do zoo, Patryk nie poszedł, jak zwykle, do sypialni, tylko usiadł z nami w salonie.

Naburmuszony stwierdził, że też chętnie by się napił kawy i zjadł kawałek ciasta. Grzecznie poprosiłam, żeby zostawił nas na chwilę samych, bo chcemy omówić kilka ważnych spraw dotyczących dziecka. Chcieliśmy między innymi od razu ustalić, kto kiedy zabiera Michała na wakacje.

Rafał się zmył, żeby nie zaogniać sytuacji, a Patryk wpadł w szał. Nigdy wcześniej tak się nie zachowywał! Wrzeszczał, że skoro Michał na co dzień mieszka z nami, on zawozi go do szkoły i zabiera na mecze, to ma prawo wiedzieć, o czym rozmawiamy. I decydować o tym, kiedy i gdzie mały wyjedzie na wakacje. Rafał, żeby jeszcze bardziej nie zaogniać sytuacji, szybciutko wyszedł, ale Michał tak się przestraszył wrzasków Patryka, że się rozpłakał. Pół godziny go wtedy uspokajałam.

Gdy wreszcie zmęczony usnął, zamknęłam drzwi do jego pokoju i wzięłam Patryka na rozmowę. Strasznie się pokłóciliśmy. Krzyczałam, że zachowuje się jak gówniarz, że przecież uprzedziłam go o tych wizytach. I czy mu się to podoba, czy nie, musi je zaakceptować. Wydawało mi się, że zrozumiał, bo później mnie przepraszał. Tydzień temu przekonałam się jednak, że nie…

Rafał zabrał wtedy Michałka na cały weekend. Nawet się ucieszyłam, bo miałam bardzo ciężki tydzień w pracy i chciałam trochę odetchnąć, poleniuchować. Przez sobotę i niedzielę do popołudnia chodziłam po domu w rozciągniętym dresie, nieumalowana. Trochę czytałam, trochę oglądałam telewizję. Gdy zbliżała się godzina powrotu Michałka, wstawiłam szarlotkę do pieca i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć.

No i Patryk znowu wpadł w szał

Wyciągnął blachę z piekarnika i wywalił całą zawartość do kosza. Krzyczał, że piekę ciasto tylko dla swojego byłego, że tylko dla niego się maluję i ładnie ubieram, za to przed przyszłym mężem paraduję w rozciągniętej bluzie! A przecież to on powinien być dla mnie najważniejszy, dla niego powinnam się starać, jemu piec ciasta!

Jego zarzuty wydały mi się tak absurdalne, tak bardzo krzywdzące, że w pierwszej chwili nie wiedziałam, co powiedzieć. Stałam więc i gapiłam się na Patryka z rozdziawionymi ustami. No ale potem oczywiście zareagowałam. Krzykiem. Doszło do tego, że zadzwoniłam do Rafała i powiedziałam, żeby nie przyprowadzał Michałka na górę, że sama po niego zejdę. Bałam się, że Patryk urządzi przy synku jakąś scenę. A teraz jestem w kropce.

Naprawdę nie wiem, co mam myśleć o takim zachowaniu Patryka. Nawet z mamą o tym rozmawiałam. Stwierdziła, że po trosze go rozumie – on jest po prostu o mnie zazdrosny. I może powinnam jakoś inaczej zorganizować spotkania z Rafałem, aby nie drażnić Patryka. Może i tak… Pytanie tylko, jak mam to zrobić?

W trakcie kłótni Patryk wykrzyczał, że nie życzy sobie, żeby mój eksmąż do nas przychodził, a gdy tylko spróbuje przekroczyć próg naszego domu, to on, Patryk, zatrzaśnie mu drzwi przed nosem. Ja na to zgodzić się nie mogę! Michałek kocha ojca i go potrzebuje. Cieszy się, że jego rodzice nadal ze sobą rozmawiają, że siedzimy razem przy stole, pijemy kawę. Tymczasem Patryk chce to wszystko zniszczyć!

Szanuję uczucia Patryka, rozumiem, że może być zazdrosny. Jednak nie mogę pozwolić na to, by zepsuł dobre kontakty pomiędzy mną, moim synem i jego ojcem. Nie chcę, żeby skrzywdził moje dziecko. Chyba więc jednak nie będę spieszyć się z tym ślubem. Jeszcze poczekam…

Czytaj także: Ożeniłem się z nią, bo była w ciąży i tak wypadałoTeściowa to hetera, która tylko mnie poucza. Wstrętne babsko!Wpadłam jako 45-latka - to chyba gorsze, niż zostanie nastoletnią matką

Redakcja poleca

REKLAMA