„Mój mąż chce pojechać na tydzień z kolegami w góry. On ma żonę i dwie córki. Przecież urlop nie jest jego własnością”

Mąż planujący wakacje bez rodziny fot. Adobe Stock
„– »Tylko tydzień« – przedrzeźniałam go. – Nie chodzi o to, że wyjeżdżasz bez rodziny. Twój urlop nie jest twoją własnością, wolne dni od pracy są po to, aby je spędzać z żoną i dziećmi. Nigdzie nie pojedziesz, po moim trupie”.
/ 26.05.2022 16:32
Mąż planujący wakacje bez rodziny fot. Adobe Stock

Już od tygodnia w naszym małżeństwie mamy ciche dni, które zapanowały po bardzo ostrej kłótni. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak bardzo poróżniliśmy się z mężem. A wszystkiemu winny jest on.

Co to za pomysł, żeby wyjeżdżać na urlop z kumplami?

Jak usłyszałam, że Czarek ma taki zamiar, myślałam, że tylko sobie żartuje. I prawdę mówiąc, nawet go uważnie nie słuchałam, tylko coś tam pomrukiwałam pod nosem. A on chyba to moje pomrukiwanie wziął za dobrą monetę, bo coraz śmielej obstawał przy swoim projekcie.
– Pojedziemy sobie w Tatry. Bolo zna fajne schronisko. Połazimy po górach, zrelaksujemy się – snuł swoje fantazje.
– Kochanie, o czym ty właściwie mówisz? – ocknęłam się w końcu.
– O tym, że we wrześniu wyjeżdżam z chłopakami – oznajmił mi mąż.
– Co? Zwariowałeś? Nigdy w życiu się na to nie zgodzę! – wykrzyknęłam. – Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
– Jak to? – Czarek spojrzał na mnie zdziwiony. – Przecież mówiłem ci już wcześniej, że mam takie plany.
Ty masz plany? A co z nami, z rodziną? – wyrzuciłam z siebie z oburzeniem.
– A co ma być? Dziewczynki będą chodziły do szkoły… – zaczął wyliczać.
– …ja do pracy, a ty będziesz sobie balował w najlepsze. – dokończyłam za niego. – Niedoczekanie. – prychnęłam. – Nie będzie żadnego wyjazdu.
– Dlaczego? Przecież się już zgodziłaś.
– Ja? – zrobiłam wielkie oczy.
– Od dwóch tygodni ci o tym opowiadam. – mąż także nie krył oburzenia.
– Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Nigdy takiej zgody nie wyrażałam – stwierdziłam zimno. – A swoją drogą, co to w ogóle za kumple? Czy ja ich znam?
– Znajomi z pracy – wyjaśnił mąż. – Jedzie Bolo, Tadek, Łukasz i Darek..
– Darek i Tadek? Ależ oni są żonaci. – wykrzyknęłam ze zdziwieniem. – Chcesz powiedzieć, że żony im pozwoliły jechać?
– Jakoś pozwoliły. Nie każdy w domu ma kaprala. – odburknął.

No i się okropnie pokłóciliśmy

Przypomniałam mu, kto w naszej rodzinie haruje na dwóch etatach, w pracy i w domu, i kto tak naprawdę miałby prawo do tego, aby sobie jechać na urlop bez rodziny.
– Ja też opiekuję się dziewczynkami. – zaprotestował mąż. – Nie pamiętasz, że w wakacje zabrałem je nad morze?
Oczywiście pamiętałam. Jak również to, ile pracy i próśb kosztowało mnie, aby Czarek zabrał na ten wyjazd własne córki.
– Mają aż dwa miesiące wolnego. Trzeba im zapewnić jakieś atrakcje – tłumaczyłam mu wtedy. – Moi rodzice zabiorą je na dwa tygodnie na wieś, a potem co?

Sama miałam wtedy w pracy straszny młyn i nie mogłam się wyrwać nawet na tydzień. Nie dostałabym urlopu. Na kolonie nie było nas stać, więc zaproponowałam, żeby Czarek, który miał fajnego szefa, wybrał się gdzieś z dziewczynkami. Zaprotestował, że nie poradzi sobie sam z 7 i 9-latką:
– Cały czas się kłócą.
– Taki wiek – wzruszyłam ramionami. – Ale wystarczy je czymś zająć, a będą się bawiły całkiem zgodnie. Nie martw się, skoro ja sobie radzę, to i tobie się uda.

Tydzień, który mąż spędził nad morzem z dziewczynkami, okazał się dla niego prawdziwym wyzwaniem. Wrócił zmęczony, zrezygnowany, i od razu zapowiedział, że ostatni raz dał się w coś takiego wrobić i nie zamierza tego powtórzyć.
– Codziennie wrzaski o wszystko, ciągnięcie się za włosy, pyskówki. – nie mógł się nadziwić, jakie to z naszych córeczek małe ancymonki. – Po tym wyjeździe ja się nadaję tylko do sanatorium, powinienem pojechać podleczyć nerwy.
– Ja mam to przez cały rok. – mruknęłam. – A jakoś nigdzie nie wyjeżdżam.

Mąż jednak najwyraźniej stwierdził, że należy mu się rekompensata za te całe 7 dni z córkami i umówił się z kumplami w góry. Kiedy powiedział mi szczerze, że chce sobie powetować koszmarny wyjazd nad morze z dziewczynkami i że ma do tego prawo, krew we mnie zawrzała.
– To ja poproszę trzy tygodnie w jakimś spa. – wrzasnęłam. – Masaże, pachnące kąpiele i inne zabiegi. Och, przepraszam, przecież ja nigdzie nie pojadę, bo ty nie zostaniesz sam z dziewczynkami. Nie poradzisz sobie z domem ani z ich odrabianiem lekcji, no i masz przecież pracę…

Byłam złośliwa, ale to ten jego pomysł z górami tak mnie zdenerwował.
– Jak zwykle przesadzasz – Czarek wzruszył tylko ramionami. – Kotku, to przecież tylko tydzień, o co ta cała afera?
– „Tylko tydzień” – przedrzeźniałam go. – Nie chodzi o to, na ile wyjeżdżasz, ale że bez rodziny. Twój urlop nie jest twoją własnością, wolne dni od pracy są po to, aby je spędzać z żoną i dziećmi. Nigdzie nie pojedziesz, po moim trupie.

No i zaczęły się w naszym związku ciche dni. Przyznaję, że biorę męża na przetrzymanie, bo zakładam, że zwyczajnie nie odważy się nigdzie wyjechać bez mojej zgody. A jeśli jednak się mylę... Już ja się wtedy postaram, aby pożałował swojej decyzji. Urlop z kumplami. No co za pomysł, kiedy się ma rodzinę?!

Czytaj także: „Za miesiąc mój ślub, ale ja kocham innego. Żeby uprawiać seks z narzeczonym, muszę wcześniej się napić wina”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”„Wychowuję nie swoje dziecko. Żona mnie zdradziła i zaszła w ciążę z... moim bratem”

Redakcja poleca

REKLAMA