„Mąż zostawił mnie dla innej. Zamiast rozpaczać, rzuciłam się w ramiona swojej pierwszej miłości”

Romans z dawną miłością fot. Adobe Stock
„W podstawówce Tomek za mną szalał i pisał do mnie płomienne listy. Spasował dopiero wtedy, gdy wyszłam za mąż. Od tego czasu nie miałam z nim kontaktu. Potem żaden mężczyzna nie adorował mnie z taką fantazją jak Tomek. A teraz bardzo tego potrzebowałam”.
/ 18.04.2024 12:38
Romans z dawną miłością fot. Adobe Stock

Nie miałam żadnego powodu, żeby lubić internetowe portale społecznościowe. Po pierwsze, byłam zdania, że takie miejsca są dobre dla ludzi, którzy nie mają w życiu nic ciekawszego do roboty – a ja, mama dwójki małych dzieciaków, często nie wiedziałam, w co ręce włożyć. Po drugie zaś, mój były mąż właśnie za pośrednictwem jednego z nich poznał pewną kobietę i od nas odszedł. Zostawił po sobie gorycz i żal. I jeszcze laptopa.

To był koniec mojego świata...

Dla niego wszystko było jasne i proste: zakochał się, więc odchodzi. Ale mój świat runął. Długo nie potrafiłam uwierzyć, że mąż tak łatwo jest w stanie przekreślić wszystko, co nas łączyło. Jednak czas goi rany… No i miałam dzieci, dla nich musiałam się zmobilizować. Mój mąż pozostawił po sobie żal i… komputer. Oświadczył, że to dla chłopaków.

Wtedy nic nie odpowiedziałam, bo nie miało to dla mnie żadnego znaczenia, a i chłopcy byli jeszcze zbyt mali, żeby w pełni korzystać z możliwości, jakie daje taki sprzęt. Za to teraz coraz częściej włączałam go dla własnej przyjemności. Jako samotna matka nie mogłam nigdzie wyjść, umówić się z koleżankami do kina czy na plotki. Komputer dawał mi namiastkę wolności i swobody.

Odnawianie dawnych kontaktów

I tak wchodząc na różne strony, pewnego dnia trafiłam na jeden z portali społecznościowych. Mogłabym powiedzieć, że stało się to przypadkowo, ale tak nie było. Od odejścia Sławka czułam się bardzo samotna. Coraz częściej z lękiem myślałam, że może już zawsze zostanę kobietą, której jedynymi troskami i radościami będą te związane z dziećmi lub pracą zawodową. Szybko podjęłam decyzję.

Zakładając konto, miałam nadzieję, że spotkam tu starych znajomych z ogólniaka. Chciałam znów mieć swoją paczkę. Udało mi się odnaleźć serdeczną przyjaciółkę jeszcze z czasów podstawówki. Sabina mieszkała teraz w Warszawie w pobliżu Okęcia i pracowała w banku. Wystarczyło kilka mejli, żebyśmy znowu poczuły się sobie bliskie. To właśnie ona podsunęła mi pewien pomysł.

– Na pewno tu jest, dobrze poszukaj – poradziła, kiedy opowiedziałam jej o swoich życiowych perypetiach. I nie radziła bynajmniej, żebym odszukała tu swojego eks, tylko chłopaka, który kiedyś był moją wielką miłością…

W podstawówce Tomek za mną szalał i pisał do mnie płomienne listy. Nie poddał się, kiedy zdałam do innego liceum niż on. Ani później. Spasował dopiero wtedy, gdy wyszłam za mąż. Od tego czasu nie miałam z nim kontaktu. Ale bywało, że wracałam do niego myślami. Potem żaden mężczyzna nie adorował mnie z taką fantazją jak Tomek. A teraz bardzo tego potrzebowałam. Gdyby nie Sabina, pewnie bym nie zaryzykowała Nie miałam pojęcia, czy mnie jeszcze pamięta. Nic o nim nie wiedziałam. Gdzie mieszka? Co robi? Czy ma żonę i dzieci?

Stara miłość się nie kończy

Odszukanie Tomka okazało się dziecinnie proste. Wystarczyło, że wpisałam nazwisko, a już wyskoczył mi jego profil i uśmiechnięta twarz. Trochę się zmienił, ale nie na tyle, żebym go nie poznała. Zdziwiło mnie tylko, że jako miejsce zamieszkania wpisał Oslo w Norwegii. „Co on tam robi?” – zachodziłam w głowę, przyglądając się jego zdjęciu. W obawie, że się rozmyślę, szybko napisałam do niego parę zdań. Odpowiedź przyszła po kilku dniach.

Jego list był lakoniczny. Napisał, że pracuje od paru lat za granicą i na razie nie myśli o powrocie. Dodał, że się nie ożenił; przez jakiś czas żył w konkubinacie, ten związek jednak się rozpadł. Podpytywał, jak moje życie prywatne. Uśmiechnęłam się pod nosem i napisałam wprost, że właśnie się rozwiodłam. Chyba się ucieszył, bo kolejny jego mejl był bardziej osobisty. Na koniec zapytał, czy podam mu numer telefonu, bo chętnie by zadzwonił.

Kiedy usłyszałam jego głos, nogi się pode mną ugięły. Wróciły wspomnienia, przypomniałam sobie nawet smak naszego pierwszego pocałunku.

– Wsiądź w samolot i przyleć na weekend. Oslo jest piękne – zaproponował.
Sabina gorąco mnie namawiała na ten krok, ale ja mnożyłam trudności, nie mając z kim zostawić synów.

– Przywieź ich do mnie – ucięła je.

Był w tym jakiś sens. Przecież do Oslo i tak miałam wylecieć z Okęcia. Leciałam tam z duszą na ramieniu. Niby niczego sobie nie obiecywałam, ale miałam nadzieję, że wrócą uczucia, które kiedyś w sobie wzajemnie budziliśmy. Kiedy stanął naprzeciwko mnie, nie mogłam uwierzyć, że to on.

– Zmężniałeś – zauważyłam oczarowana jego smukłością i bicepsami.

– Pracuję fizycznie i to mi dobrze robi na sylwetkę – wyjaśnił skrępowany.
I skomplementował mój wygląd:

– Ładnie ci z tymi włosami.

Przypomniałam sobie, jaką frajdę sprawiało mu, gdy ciągnął mnie za warkocze. Oboje byliśmy trochę spięci. Jednak po obiedzie, do którego wypiliśmy po kieliszku wina, rozluźniliśmy się. Opowiedziałam mu, co ostatnio zdarzyło się u mnie. On zrewanżował się swoją historią. Czas mijał nam bardzo sympatycznie. Kiedy nadszedł czas pożegnania, nie kryłam żalu, że tak szybko to minęło.

– Zaraz siądę i zacznę szukać tanich lotów, żebyś mogła przylatywać tak często, jak tylko będziesz miała ochotę – zapewnił mnie Tomek i dotrzymał obietnicy. Nim dotarłam z chłopakami do domu, już miałam mejla z danymi.

Ta znajomość rozwijała się powoli. Potrzebowaliśmy czasu, żeby nasze serca otworzyły na nowe doznania. Latałam do niego, kiedy tylko mogłam i miałam z kim zostawić chłopaków. W końcu, kiedy oswoiliśmy się ze sobą już na tyle, że mogliśmy mówić o sobie jako o parze – Tomek zaproponował, żebym na stałe zamieszkała z synami w Oslo. Wahałam się.

– Czego się boisz? – przekonywała mnie Sabina. – Znasz go, w dodatku spotykacie się od ponad roku. Miłość na odległość nie ma szans. Zrób odważny krok i spróbuj. Analizowałam wszystkie za i przeciw.

– Przylecę – powiedziałam w końcu Tomkowi, a on aż podskoczył z radości.
„W sumie dobrze się składa – myślałam. – Moi chłopcy nie chodzą jeszcze do szkoły. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zaczną naukę już w Norwegii.”

– Portale społecznościowe bywają bardzo pożyteczne – powiedziałam Sabinie, kiedy już podjęłam decyzję.

Uśmiechnęła się.

– Gdyby nie portal, nigdy nie nawiązałabym z wami kontaktu, a oboje byliście i jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi – wyznałam, tuląc ją na pożegnanie.

– Głowa do góry! – szepnęła, powstrzymując łzy. – Nie ma się czego bać.

– Już niczego się nie boję! Ani portali, ani miłości sprzed lat, ani nawet latania samolotem – zażartowałam.

Czytaj także:
„Żona spuściła w kanale 20 lat małżeństwa. Przystojny kochanek był więcej wart, niż wierny mąż”
„Ukochany wciskał mi kit o babci, o którą się troszczy. Odkryłam, że ta staruszka ma smukłe ciało i zabawia go w łóżku”
„Po ślubie z oczu spadły mi różowe okulary. Zamiast troskliwego męża, zobaczyłam śmierdzącego lenia”

Redakcja poleca

REKLAMA