- Idzie myśliwy przez las i śpiewa:
- Na polowanko, na polowanko!
Z tylu wychodzi mis, klepie go po ramieniu i pyta:
- Co, na polowanko?
- Nie! Jak Boga kocham, na ryby!
- Jak udało ci się ostatnie polowanie?
- Świetnie! Ustrzeliłem kozę!
- Przecież u nas nie ma dzikich kóz.
- A kto powiedział, że ona była dzika?
- Trzech kumpli naradza się przed wyjazdem na polowanie:
- A zatem wyjeżdżamy jutro o piątej rano. Bierzemy strzelby, psy i skrzynkę piwa.
- A może dwie?
- Ostatnio, jak wzięliśmy dwie, zastrzeliliśmy psa.
- No to psów nie weźmiemy.
- Dobra, a więc wyruszamy o piątej. Psów nie bierzemy. Zabieramy ze sobą strzelby i dwie skrzynki piwa.
- A może trzy?
- Jak kiedyś wzięliśmy trzy, to oberwałeś w nogę...
- Możemy nie brać broni...
- W porządku. Wyjazd o piątej. Psów i broni nie bierzemy, ale bierzemy trzy skrzynki piwa.
- A może weźmiemy jednak cztery?
- Jak wzięliśmy kiedyś cztery, to Ziutek przewrócił się i złamał rękę...
- Ale przecież możemy nie wychodzić z samochodu...
- Zgoda. Więc wyruszamy na polowanie jutro o piątej rano. Broni i psów nie bierzemy, bierzemy cztery skrzynki piwa i nie wysiadamy z samochodu.
- Początkujący myśliwy pyta gajowego:
- Dlaczego naszych naganiaczy nie ma tak długo?
- Żegnają się, że swoimi rodzinami!
Zobacz także: Dowcipy o wojsku
Źródło: Wydawnictwo Printex