Fantazja do gara
Najpierw powstaje konspekt, wypisanie w punktach wątków głównych i pobocznych, motyw przewodni, no i dalej to już z górki… A tak poważnie, to nowe pomysły rodzą się każdego dnia i jest ich mnóstwo. Na sos, sałatkę czy marynatę do mięsa. Poprzez obserwację tego, co dzieje się dookoła. Idąc ulicą, oglądam witryny sklepów i wyobrażam sobie kolory na talerzu. Nastroje ludzi to może być inspiracja do doprawienia potrawy łagodniej lub ostrzej, a może złamać słodkim sosem. Tak naprawdę, to trzeba puścić wodze fantazji i tylko później przelać to… do gara. Większości pomysłów nie zapisuję, bo wiem, że kiedyś wrócą. Przepis powstaje w trakcie tworzenia. Zawsze lubię
improwizować, a później to spisać. Dokładnie w takiej kolejności pracuję. Wtedy to jest przyjemne i nieszablonowe.
Na koniec
Książka powstawała w bólach. Krucho było z czasem, a chciałem, żeby była dopięta na ostatni guzik, naprawdę moja, wiarygodna. Dziękuję wydawcy za cierpliwość: Bartku i Mo dzięki wielkie. Wspaniale wspominam sesję zdjęciową – cudowny czas na Mazurach
w Barczewku u przesympatycznych Marty i Krzysztofa Tuszyńskich. Dziękuję Beatce i Lubo Lipovom za niesamowite aranżacje zdjęć. Irinie za lekcję lepienia pielmieni. Łukaszowi i Pawłowi za wszystko, co dla mnie robili i robią.
W takiej atmosferze chciałbym pracować w niebie, o ile trzeba tam pracować.
Karol Okrasa
Karol Okrasa, "Gotuj z Okrasą", Edipresse Książki, Warszawa 2006