Plotkowano, że piękny głos straciła przez dietę, ale zabił go w niej Onassis. Tragiczny los Marii Callas

Maria Callas fot. ONS.pl
„Nie chciała żyć bez śpiewania i bez miłości. Czekała na śmierć, która połączyłaby ją z ukochanym. Przeżyła go raptem o dwa lata. Zmarła nagle, 16 września 1977 roku. Miała tylko 52 lata. Chciała zostać pochowana obok kochanka”.
/ 22.04.2021 12:41
Maria Callas fot. ONS.pl

Ona – wielka diwa operowa. On – jeden z najbogatszych ludzi na świecie. Połączyło ich uczcie gorące jak południowy temperament obojga… Tak gorące, że musiało któreś z nich spalić.

Byli sobie przeznaczeni. Dwoje najsłynniejszych Greków tamtych lat. Oboje urodzeni poza krajem, w biednych rodzinach. Wyniesienie na wyżyny popularności i na szczyty w swoich dziedzinach zawdzięczali tylko swojej ciężkiej pracy.

Kompleksy równie wielkie, jak sukcesy

Ona to Maria Callas, najsłynniejsza diva operowa świata. Zawsze dyktowała warunki. Występowała, z kim chciała, i tylko tam gdzie chciała: w mediolańskiej La Scali, londyńskiej Covent Garden, nowojorskiej Metropolitan Opera. On – multimiliarder, najbogatszy człowiek swojej epoki, grecki armator Arystoteles Onassis. Pokochała go bezgranicznie, miłością wielką i zaborczą, prowadzącą do zguby.

Cóż, trudno było się oprzeć tak czarującemu i wytrwałemu w uwodzeniu zdobywcy. Silnemu mężczyźnie, który spełniał wszelkie jej zachcianki. Ale tylko te materialne, które można było zdobyć za pieniądze. Bo próśb o uczucie, małżeństwo, dziecko i wspólne życie nigdy nie spełnił. Ona zbyt gwałtownie rzuciła się w jego ramiona, z ufnością zawierzając obietnicom, których on nie dotrzymywał. I to ją zabiło.

Maria Callas urodziła się w Nowym Jorku w 1923 roku. Jej ojciec, grecki aptekarz, pojechał tam za chlebem. Matka wcześnie zauważyła, że córka ma wyjątkowy głos.

Kupiła jej więc parę kanarków, kazała obserwować ich gardziołka i zmuszała ją do ćwiczeń wokalnych. A że wyczytała w jakimś piśmidle, że śpiewakom potrzeba dużo kalorii, tuczyła córkę ponad wszelki rozsądek. Niekochana i wykorzystywana przez matkę była Maria dzieckiem brzydkim i otyłym.

W wieku 20 lat ważyła więcej niż sto kilogramów. Jej sukcesy zawodowe były równie wielkie jak kompleksy. A jednak Giovanni Battista Meneghini, bogaty przemysłowiec z branży budowlanej i wielbiciel opery, dostrzegł w niej piękno. Mówiła na niego „Titta”.

Poznali się w Weronie i w 1949 roku wzięli ślub. Mąż był od niej 30 lat starszy. Kochał ją, dbał o jej interesy, negocjował honoraria i sam je inkasował. Po każdej premierze kupował jej kosztowny drobiazg. „Tak właśnie wygląda miłość” – myślała Maria. Dopiero kiedy poznała Onassisa, odkryła, że w jej małżeństwie brakowało żaru i namiętności. Kiedyś powiedziała:

Dla miłości szalonej, o której ciągle śpiewam, gotowa jestem rzucić wszystko, nawet sztukę.

Właśnie takie uczucie pokazał jej grecki multimiliarder. Ari, jak Maria nazywała Arystotelesa. Nie był wykształcony, nie znosił opery i zasypiał na spektaklach. Na Callas zwrócił uwagę dopiero wtedy, gdy zachwycił się nią jego biznesowy kontrahent. Szybko skalkulował zainteresowanie, jakie budziła, gdyż sam ubóstwiał błysk fleszy i blask sławy. Otaczanie się znakomitościami było częścią jego wizerunkowej strategii.

Pierwszy raz spotkali się na balu w Wenecji. Ona nie była nim zainteresowana. On zaś, nienawykły do porażek, postanowił zdobyć ją jak trofeum. Poleciał za Marią do Londynu. Trzy razy dziennie posyłał jej bukiety czerwonych róż, wydał na jej cześć luksusowe przyjęcie i zaprosił na rejs swoim jachtem po Morzu Śródziemnym. Zgodziła się po długim wahaniu.

Mąż nie przeczuwał niebezpieczeństwa

Na jachcie była też żona Onassisa i dwoje ich dzieci, jak również Winston Churchill, premier Wielkiej Brytanii, ze swoją rodziną. Jeszcze zanim Maria poznała Ariego, miała wszystko: męża, pieniądze, sławę i tłumy wielbicieli. Miała także olśniewającą urodę. Nie była już tą pulchną, niezgrabną śpiewaczką, której ociężała sylwetka prowokowała do niewybrednych żartów i złośliwych uwag. Odchudziła się dietą filmowych gwiazd, z której publicznie sobie żartowała.

Łyknęłam tasiemca. Ale popiłam go najdroższym szampanem.

Owa dieta dokonała cudu: jej waga spadła aż o połowę. W ciągu jednego roku zdobyła doskonałą sylwetkę i opinię jednej z najlepiej ubranych kobiet świata. Lubiła zwłaszcza suknie z dekoltami, które zdobiła perłami wielkości przepiórczych jaj. Piękna, wytworna, słynna, dumna i niezdobyta wkroczyła na „Christine”, luksusowy jacht Onassisa, w 1959 roku. Adorację gospodarza przyjmowała chłodno.

Maria Callas i Arystoteles Onassisfot. Maria Callas i Arystoteles Onassis/ONS.pl

Dopiero szalejąca burza sprawiła, że gdy goście zniknęli w kajutach, Maria i Ari zostali sami na pokładzie. Okoliczności tej nocy spowodowały, że Maria wróciła do męża całkiem odmieniona. Odtąd ona i Ari stali się nierozłączni. Dla Marii najważniejsze stało się ich uczucie. Kariera i koncerty zeszły na drugi plan. Mąż czynił jej wyrzuty i ostrzegał, że jedynie przydaje blasku milionom kochanka. Wykrzyczała mu więc, że kocha Ariego i chce rozwodu. Tak też się stało. Jednakże Ari zwlekał z porzuceniem żony. Łączyła ich dwójka dzieci i ostrzeżenie teścia, również armatora, że rozstanie z jego córką zrujnuje interesy Onassisa.

Tymczasem Marię ta miłość pochłonęła bez reszty. Mawiała: 

Świat plotkuje, że pokochałam Onassisa dla jego miliardów. To brednie! Pokochałam go, bo traktuje mnie jak kobietę, a nie jak maszynkę do robienia pieniędzy.

I wierzyła, że tak jest naprawdę. W ciągu kolejnych dwóch lat odwołała koncerty, by towarzyszyć ukochanemu podczas spotkań towarzyskiej elity. Plotkarska prasa opisywała każdy ich krok, rozdmuchując skandale wyolbrzymiane dla sensacji i z podszeptów ich wrogów. Krytykowano jej manieryczne zachowanie, zrywanie przedstawień, stawianie kapryśnych warunków i żądanie niebotycznych honorariów.

 Myślę po grecku, ale liczę po amerykańsku – stwierdziła na przykład przed występem w Metropolitan Opera. Na zarzut, że za występ ten żąda więcej, niż zarabia prezydent USA, odparła:

 To niech prezydent zaśpiewa.

Wszystko jej uchodziło, bo głos miała niepowtarzalny, o indywidualnej barwie i rzadko spotykanej, spontanicznej emocji. Zawsze budziła jednocześnie zachwyt i uwielbienie, ale też nienawiść. Sprawiła, że świat opery podzielił się na czasy sprzed Callas i po niej. I to wszystko boska diwa poświęciła dla uczucia!

Maria liczyła na ślub

... wspólne życie i dziecko, lecz Ari nigdy się z nią nie ożenił. Po latach okazało się, że ich jedyny synek Omero zmarł kilka godzin po porodzie. Onassis zresztą był przeciwny jego narodzinom: jego zauroczenie Marią minęło.

W tym toksycznym związku Maria nie była już sobą. On, bogaty prostak, obrażał ją nieustannie, znudzony jej zaborczością. A ona nie była w stanie oprzeć się jego destrukcyjnej sile. Pozwalała mu kpić z niej nawet przy ludziach. Ten związek zniszczył ją jako kobietę i jako śpiewaczkę.

Pierwszy kryzys wokalny przeżyła w 1962 roku w La Scali. Trzy lata później, 29 maja 1965 roku w paryskiej Operze nie była w stanie zaśpiewać w ostatniej scenie partii Normy. Coś się w niej załamało. Publiczność nigdy już nie zobaczyła jej w tej roli. Miesiąc później, w Londynie, wykonała partię Toski. I to był ostatni jej występ na deskach opery.

Miała 41 lat, a jej boski głos stał się echem minionej świetności. Nigdy nie powróciła do pełnej formy, choć dawała okazjonalne koncerty na całym świecie. Ostatni miała w Sapporo, w Japonii, 11 listopada 1974 roku.

Plotkowano, że swój piękny głos straciła przez dietę. Ale zabił go w niej Onassis.

Związek Callas z Onassisem przetrwał jedynie cztery lata. Ciosem, który ją załamał, była informacja, którą przeczytała w gazecie:

Po romansie z amerykanką Lee Radziwiłł, Onassis postanowił ożenić się z jej starszą siostrą, wdową po prezydencie USA, Jacqueline Kennedy.

. – Mój ojciec i Jackie?! – wykrzyknął na tę wieść syn Onassisa. – To doskonała para. On kocha znane nazwiska, ona kocha pieniądze. Choć Onassis poślubił Jacqueline, to swoim zwyczajem krążył między żoną a kochanką. Do końca życia w jakimś sensie pozostał z Marią. To w jej ramionach koił ból po stracie syna, który w 1973 roku zginął w katastrofie własnego samolotu.

Podobno zamierzał rozwieść się z Jackie, żeby jednak poślubić Marię.

Podobno wzywał ją w ostatnim tchnieniu przed śmiercią…

Podobno nie zdążyła przyjechać…

Zmarł w 1975 roku, mając 69 lat. Wtedy Maria na dobre zamknęła się w swoim paryskim mieszkaniu. Nikogo nie przyjmowała, nie odbierała telefonów. Nie chciała żyć bez śpiewania i bez miłości. Czekała na śmierć, która połączyłaby ją z ukochanym. Przeżyła go raptem o dwa lata. Zmarła nagle, 16 września 1977 roku. Miała tylko 52 lata. Chciała zostać pochowana obok Onassisa. I uścisnęła go poprzez Morze Egejskie, nad którym wiosną 1979 roku rozsypano jej prochy.

Czytaj także: „Nie musiała zginąć. Osierociła synów, ale pamięć o niej nie umrze - życie księżnej Diany”Dramatyczne życie Keanu Reevesa. Czy pogodził się z utratą córki?Ofiara sekty czy naiwna aktoreczka? Prawda o związku Katie Holmes i Toma Cruise'a

Redakcja poleca

REKLAMA