Nie musiała zginąć. Może gdyby jej samochód wcześniej nie miał wypadku, dziś Diana by żyła

Tragiczna historia księżnej Diany fot. Adobe Stock
Była uwielbiana przez prasę, z którą chętnie współpracowała. Czy to właśnie paparazzi ją zabili?
/ 03.02.2021 12:19
Tragiczna historia księżnej Diany fot. Adobe Stock

Mimo że księżna Walii Diana nie żyje ponad 20 lat, ale nadal jest postacią, która elektryzuje tłumy. Rocznicy jej śmieci towarzyszą liczne oficjalne wydarzenia i uroczystości. Jedną z imprez upamiętniających zmarłą księżnę była wystawa jej strojów w pałacu Kensington. Ekspozycję obejrzały tłumy, i to nie tylko kobiet w średnim wieku. Wkrótce w ogrodach pałacowych stanie pomnik Diany, który – jak powiedział w wywiadzie książę Harry – „skłoni odwiedzających do refleksji nad życiem mojej matki i dziedzictwem, które zostawiła”.

Księżna Diana zginęła w wypadku samochodowym w Paryżu 31 sierpnia 1997 roku. Mimo dwóch dekad dzielących nas od tragicznej kraksy media co jakiś czas docierają do informacji, które rzucają nowe światło na życie byłej żony księcia Karola i okoliczności jej śmierci. Synowie Diany, którzy rzadko wypowiadali się na temat matki, teraz nie szczędzą dziennikarzom szczerych wyznań. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak trudno było być sierotą po „królowej ludzkich serc”.

Kiedy patrzymy na życie Diany, możemy odnieść wrażenie, że osoba tak miła, grzeczna, wprost ujmująca miała zadziwiający kłopot z nawiązywaniem głębszych relacji, była nieodgadniona dla innych (i chyba dla siebie), a w konsekwencji niezwykle samotna…

Niekochana...

Urodziła się w brytyjskiej rodzinie arystokratycznej w 1961 roku. Dziadek Diany był hrabią, tata czekał, kiedy odziedziczy po nim rodowy pałac i tytuł. Rodzina nie należała do biednych. Mogło się więc wydawać, że dziewczynka była w czepku urodzona, jednak to tylko pozory. Jej rodzice, którzy mieli już dwie córki, żywili nadzieję, że tym razem urodzi się syn, następny w kolejce do hrabiowskiego tytułu. Przyjście na świat trzeciej córki bardzo rozczarowało matkę, a ojca wprost rozwścieczyło.

Mała Diana z pewnością nie mogła liczyć na to, że będzie dla któregoś z rodziców pępkiem świata – i nie była. Za to miała okazję wychowywać w atmosferze narastającej wrogości rodziców i patrzeć na stopniowy rozpad ich związku. Nie pogodziło ich nawet przyjście na świat wymarzonego syna, Charlesa. To był prawdziwy król rodziny Spencerów. Wystarczy powiedzieć, że miał chrzest w katedrze westminsterskiej, a jego matką chrzestną była sama królowa Elżbieta II.

Ostatecznie rodzice Diany się rozwiedli, ale mieli wspólnie opiekować się dziećmi. Jednak w rodzinach arystokratycznych ta opieka wyglądała inaczej niż w zwykłych domach. Nikt nie pomagał dzieciom w odrabianiu lekcji ani nie przytulał ich przed snem. Oboje rodzice założyli nowe rodziny, a młodzi Spencerowie trafili do szkół z internatem.

O ile starsze siostry doskonale radziły sobie z nauką, o tyle Diana miała duże kłopoty w kolejnych szkołach. Nie zdawała egzaminów, dostawała oceny niedostateczne z większości przedmiotów. Ponieważ w takich wypadkach bogate, mające kłopoty z nauką Angielki szły do szkół w Szwajcarii, przytrafiło się to także Dianie. Nie zaliczyła jednak nawet szkoły w Gstaad i wróciła do Wielkiej Brytanii.

Ilekroć Diana prosiła ojca, by na coś jej pozwolił, ten nie wyrażał zgody. Musiała więc długo zabiegać o to, by zamieszkać w Londynie. Swój plan zrealizowała dopiero po otrzymaniu spadku po prababce ze strony matki. Kupiła duże mieszkanie i zamieszkała w nim razem z koleżankami z gimnazjum. Zaczęła pracować jako niania. To była dla niej jedyna szansa na jakiś zawód, nie miała bowiem żadnego wykształcenia i żadnych zainteresowań, za to dobrze porozumiewała się z dziećmi.

Sama jeszcze była dzieckiem, kiedy zaczęła flirtować z następcą tronu, księciem Walii Karolem – koneserem sztuk pięknych, graczem w polo, kolekcjonerem kobiet, który pozostawał w długim, nieformalnym związku z przyjaciółką sprzed lat. Ten dojrzały mężczyzna, starszy od niej o trzynaście lat, był jej pierwszym chłopakiem. Obecnie można by uznać ich związek za dziwny, lecz wtedy, w 1980 roku, nikt tak nie myślał.

Uwięziona...

Zaręczyny ogłoszono w lutym, a ślub Diany i Karola odbył się 29 lipca 1981 roku. Miał iście królewską oprawę. W ceremonii uczestniczyło blisko 4 tysiące znamienitych gości, a miliard ludzi na całym świecie śledził ceremonię przed telewizorami. Nikt z tych, którzy wzruszali się, patrząc na piękną pannę młodą czy niezwykle tego dnia przystojnego Karola, nie wiedział, jak mroczna była dla nich poprzednia noc i jak niewiele brakowało, by ślub został odwołany.

Wątpliwości co do sensu tego mariażu mieli oboje. Karol jako inteligentny mężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, że w ogóle nie zna swojej przyszłej żony. Jej charakter, upodobania, cele życiowe były dla niego tajemnicą. Dla odmiany Diana wiedziała za dużo o swoim narzeczonym i o jego relacji z Camillą Parker-Bowles. Diana chciała nawet zerwać zaręczyny, ale starsza siostra, dzięki której poznała Karola, powiedziała, że nie może się wycofać, skoro jej wizerunek jest już umieszczony na serwetkach, kubkach i talerzach pamiątkowych.

Karol spędził noc przed ślubem z Dianą u Camilli. Podobno nawet płakał, a do lutowych oświadczyn został zmuszony przez ojca. Wypomniał mu to po latach w wywiadzie prasowym. Elżbieta II też nalegała, żeby następca tronu wreszcie się ożenił, więc Karol w końcu poddał się woli rodziców.

Po ślubie szybko się okazało, że życie w królewskiej rodzinie jest dla Diany koszmarem. Wcześniej może była niekochana, ale mogła robić to, co chciała. Tutaj była kontrolowana dzień i noc przez rodzinę, służbę, prasę. Jej nerwica objawiła się w bulimii, próbach samookaleczeń, szantażu emocjonalnym, którym próbowała szachować męża. Jednak Karol szybko przestał się nią przejmować.

Jedyną radością w życiu Diany byli synowie: William (urodzony w 1982 roku) i dwa lata młodszy Harry. Lubiła spędzać z nimi czas, nawiązała z synami serdeczną więź, jakiej jej samej brakowało w kontaktach z własną matką…

Sławna

Diana była najczęściej fotografowaną osobą na świecie. Im gorzej układały jej się relacje z rodziną męża, tym lepiej funkcjonowała w obiegu oficjalnym. Często pojawiała się publicznie, spotykała się z ludźmi, występowała w imprezach na rzecz licznych stowarzyszeń, fundacji, bardzo mocno angażowała się w działalność charytatywną.

Wspierała organizacje działające na rzecz chorych na AIDS, włączyła się w walkę z minami przeciwpiechotnymi, zbierała pieniądze na walkę z rakiem piersi… To tylko niektóre z jej aktywności. Jednocześnie zajmowała pierwsze miejsce na liście celebrytek swoich czasów. Żadna dzisiejsza sława nie mogłaby się z nią równać.

Fotografowano ją codziennie, czy tego chciała czy nie. Każda gazeta z jej wizerunkiem i z tekstem na jej temat mogła liczyć na dobrą sprzedaż. Diana, która chciała być „królową ludzkich serc”, z pewnością była królową tabloidów. Nie z własnej woli, ale też nie bez swojego udziału.

Szybko się zorientowała, że rodzina królewska jest niezwykle staromodna w podejściu do mediów. Ona taka nie była. Podobnie jak nie chciała nosić rękawiczek podczas oficjalnych wyjść, tak nie zamierzała odgradzać się od fotografów kordonem asystentów prasowych i lokajów. Negocjowała z mediami swoją w nich obecność, co stało się dla niej szczególnie cenne, kiedy rozpoczęła walkę z rodziną męża.

Ścigana

Najpierw nastąpił rozpad jej małżeństwa z Karolem. Brukowce żyły informacjami o kochankach Diany i Karola. Ogłoszono separację pary, a Diana ostro walczyła o korzystny dla niej wynik rozliczeń majątkowych w przyszłej sprawie rozwodowej. To ona miała być tą dobrą, a Karol tym złym, zasługującym na przyprawienie rogów.

Księżna Walii dobrze wiedziała, że królowa nie znosi sensacji prasowych na temat rodziny, więc tym chętniej współpracowała z dziennikarzami i paparazzi. Rozwód ogłoszono w 1996 roku. Diana dostała około 20 mln funtów odprawy, zachowała prawo do rezydencji w pałacu Kensington, ochronę, która przysługiwała członkowi rodziny królewskiej, prawo do wspólnej z mężem opieki nad dziećmi.

Straciła jednak coś, co – jak się okazało – było jej bardzo drogie: tytuł Jej Królewskiej Wysokości. Od rozwodu mówiono do niej skromniej: księżna Walii. Przy okazji straciła też resztki stabilizacji, którą dawało jej życie rodzinne. Wyszła z domu Windsorów i nie miała innego. Kiedy zapytała brata, czy mogłaby korzystać z jednego z domów leżących na terenie rodzinnej posiadłości, kategorycznie odmówił. Bał się, że siostra ściągnie hordy fotografów. Zostawił ją więc na pastwę losu.

Neurotyczna była żona Karola wpadła w spiralę lęku. Obawiała się, że przestanie istnieć publicznie i prywatnie, że w życiu synów jej rolę przejmie Camilla Parker-Bowles. Zaczęła walczyć o siebie w jedyny sposób, jaki znała: posługując się prasą. Umawiała się na zdjęcia z paparazzi, pozwalała im podchodzić bardzo blisko siebie.

Fotografowali ją w kostiumie kąpielowym, na jachcie przyjaciół. Bez ustanku przypominała wszystkim, że istnieje. Kiedy dowiedziała się, że Karol zaprasza media na wieczorek poświęcony Camilli, natychmiast zadzwoniła do fotografa.

To wtedy zrobiono jej zdjęcia w czułej scenie z Dodim al-Fayedem, producentem filmowym, z którym znała się od dawna. Następnego dnia świat mówił tylko o tym, a wieczór Karola i Camilli został zepchnięty na dalszy plan.

Ostatnie lato w swoim życiu Diana spędzała we Francji. Szukała lokum dla siebie i synów. Mohamed al-Fayed, ojciec Dodiego, zaprzyjaźniony z rodziną królewską, użyczył jej willi na Lazurowym Wybrzeżu. Francuski dziennikarz Stéphane Bern piszący o arystokracji europejskiej spotkał księżną Walii w Saint-Tropez.

„Zderzyliśmy się w drzwiach kawiarni. Ja wchodziłem, ona wychodziła. Była sama. Bez ochrony, bez towarzystwa. Chwilę pogawędziliśmy, potem pomachała mi ręką i poszła. Miesiąc później już nie żyła” – wspominał w programie telewizyjnym.

Do Diany we Francji dołączył Dodi. Od razu rozszalały się plotki o ich romansie, do dzisiaj pojawiają się spekulacje na temat domniemanej ciąży Diany z Dodim. Nie ma jednak pewności, czy afiszowanie się z Egipcjaninem nie było tylko zagraniem taktycznym Diany. Może raz jeszcze chciała za pomocą prasy rozzłościć Windsorów?

Po opublikowaniu pierwszych zdjęć Diany i Dodiego świat oszalał, a paparazzi chcieli coraz więcej. Stali się natrętni. To przed nimi para uciekła do Paryża, by skryć się w hotelu Ritz, także należącym do ojca Dodiego.

W Paryżu rozegrał się ostatni akt życia Diany Spencer. Osaczona przez fotografów, razem z Dodim wymknęła się z Ritza, by przeprowadzić się do innego lokum. Paparazzi ruszyli w pościg. Mercedes, którym jechała księżna, rozbił się o betonowy filar tunelu pod mostem Alma. Księżna zmarła w szpitalu na skutek obrażeń.

Opłakiwana

Ostatnią drogę Diany relacjonowały telewizje całego świata. Z pogrzebu zrobiono show, zapraszając sławnych ludzi z całego świata, m.in.: Toma Cruise’a  z Nicole Kidman, Toma Hanksa, Stinga, George’a Michaela, Cindy Crawford, Karla Lagerfelda i Donatellę Versace.

Zaproszona też była matka Teresa z Kalkuty, ale zmarła w przeddzień pogrzebu Diany. Podczas ceremonii zaśpiewał Elton John. W Polsce pogrzeb transmitował TVN. Jolanta Pieńkowska niezwykle emocjonalnie komentowała każdą minutę wydarzenia, a Polki przed telewizorami płakały. „Za trumną idzie mąż i synowie Diany” – mówiła Jolanta Pieńkowska.

Natomiast po blisko 20 latach od tamtego dnia książę Harry powiedział tygodnikowi „Newsweek”: „Moja mama właśnie umarła, a ja musiałem iść za jej trumną otoczony przez tysiące obserwujących mnie ludzi, nie mówiąc już o milionach śledzących pogrzeb przed telewizorami. Nie powinniśmy prosić o to żadnego dziecka, niezależnie od okoliczności. Myślę, że dzisiaj to by się po prostu nie stało. Nie wiem, jak udało nam się pozostać przy zdrowych zmysłach”.

Brat Diany, który nie chciał jej u siebie gościć, pochował ją na terenie rodzinnej posiadłości Althorp, na romantycznej wyspie. Chciał, żeby miała spokój wieczny, a jej synowie możliwość odwiedzania grobu matki bez tłumów turystów i fotografów dookoła.

Synowie Diany przez lata nie komentowali jej śmierci, nie mówili o matce. Pierwszy raz ciszę na jej temat przerwał William w 2015 roku. Podczas spotkania z fundacją pomagającą rodzinom w żałobie powiedział, że jego matka rozumiała tragedię ludzi w podobnej sytuacji i że inni teraz idą jej śladem. Harry niedawno podkreślił, że żałuje, iż nie zaczął wcześniej mówić o matce. Wyznał, że przez lata nie umiał poradzić sobie z jej śmiercią. „Przeszedłem czas totalnego chaosu. Stosowałem taktykę strusia: chowałem głowę w piasek. Tłumaczyłem sobie, że nie mam po co wspominać mamy, to mnie tylko uczyni smutnym, co jest bez sensu. Z pewnością byłem kilka razy blisko depresji” – wyjaśniał na łamach „The Telegraph”.

Dopiero kiedy miał dwadzieścia osiem lat, szesnaście lat po wypadku matki, udał się po poradę psychologa. Dziś razem z bratem i bratową intensywnie działa na rzecz psychoedukacji i zdjęcia stygmatu z osób leczących się psychicznie.

Opisywana Księżna Diana nadal budzi zainteresowanie. Co rusz ujawniane są nowe hipotezy dotyczące okoliczności jej śmierci. Francuska telewizja M6 ujawniła, że policja, prowadząc śledztwo dwadzieścia lat temu, przegapiła ważny wątek.

Otóż samochód, którym jechali Diana i Dodi, trzy lata wcześniej miał poważny wypadek i likwidator szkody uznał, że auto nadaje się do kasacji. Jak więc znalazło się pod hotelem Ritz 31 sierpnia 1997 roku? Otóż zamiast na złom trafiło do remontu i zasiliło flotę firmy Etoile Limousine.

Może kierowca Henri Paul, który stracił panowanie nad samochodem, był bez winy? Może gdyby pojazd nie miał wcześniej kraksy, lepiej by zniósł zderzenie z filarem mostu Alma? Innym aspektem tej tragedii sprzed lat, który ostatnio został nagłośniony, jest to, że Diana nie miała osobistej ochrony, chociaż jej przysługiwała. Sama się jej zrzekła.

Dziennikarze telewizji NBC niedawno rozmawiali z byłym ochroniarzem Diany Kenem Wharfem, który stwierdził: „Wypadku można było uniknąć, gdyby Diana zachowała swoją ochronę”. Ken radził księżnej Walii, by miała przy sobie cały czas osobistą obstawę, ale ona nie chciała o tym słyszeć.

Zdaniem ochroniarza tylko Elżbieta II mogła skłonić ją do zmiany zdania. „Gdyby królowa naciskała na Dianę, żeby zatroszczyła się o swoje bezpieczeństwo, nie byłoby tego wypadku” – mówił Ken Wharf.

Medialny wizerunek arystokratycznej celebrytki, nagłośnione kłopoty małżeńskie, tragiczna śmierć w wieku zaledwie 36 lat przyciągają uwagę i nie pozwalają nam się dowiedzieć, jaka naprawdę była Diana Spencer z dala od paparazzich i publicznych występów. Jedno jest pewne: jej synowie jeszcze wiele nam o niej opowiedzą.

Zobacz więcej kryminalnych historii:
„Zakochałam się w Januszu od razu. Gdybym wiedziała, że zamorduje mojego męża, dalej bym go kochała”
„Obrobiłem dom bandziora działającego w gangu porywaczy dla okupu. Tak odkryłem, gdzie jest moja siostra”
„Matka chciała mnie tylko dla siebie. Skłamała, że mój ojciec nie żyje. Nie zasłużyła na życie po tym, co zrobiła”

Redakcja poleca

REKLAMA