Gdy umarła w październiku 2011 roku, pewien Georges napisał w internecie:
Pamiętam ją, gdy miała dwadzieścia trzy lata. Była piękna – jak jej zdjęcia. Podczas balu na Targowej tańczyłem z nią tango. Niejeden szalał, aby zostać jej mężem. Udało się jednemu. Niezapomniana…
To słowa o Zofii Nasierowskiej – znakomitej fotograficzce, autorce pięknych portretów gwiazd nie tylko szklanego ekranu. Bal na Targowej był jedną ze słynniejszych potańcówek w łódzkiej Szkole Filmowej. A ten jeden, któremu „udało się zostać jej mężem”, to Janusz Majewski – wówczas kolega z uczelni, później słynny reżyser takich filmów jak: „Zaklęte rewiry” , „CK Dezerterzy”, „Królowa Bona”, „Sprawa Gorgonowej” czy „Siedlisko”. A także długoletni wykładowca w łódzkiej Filmówce.
Zofia i Janusz przeżyli z sobą ponad pół wieku
W rankingu wierności małżeńskiej zdobyli laur pierwszeństwa wśród par show-biznesu. A jest to branża, w której miłość często mylona jest z miłostkami, a stan zakochania bywa jedynie krótkotrwałą fascynacją. Zanim zostali parą, Janusz Majewski chodził po uczelni otoczony aurą tajemniczej miłości do koleżanki ocalałej z lwowskiego getta. Dziewczyna, która straciła całą rodzinę, po wojnie odnalazła w RPA jedynego krewnego i wyjechała, zapewniając ukochanego o swym rychłym powrocie.
Przystojny Majewski czekał na nią, nie wiążąc się na serio z żadną z pięknych dziewcząt, które zaginały na niego parol. A stanowił obiekt westchnień wielu – także pięknych – studentek wydziału aktorskiego. Bo mimo ogólnie panującej w kraju biedy nosił się niezwykle atrakcyjnie. Miał w szafie choćby zamszową marynarkę, co było wtedy ostatnim krzykiem zachodniej mody.
Do łódzkiej Filmówki trafił jako student architektury w Krakowie. Przyszedł konsultować z profesorami swój dyplom – projekt wytwórni filmowej. Rodzice chcieli, żeby ich syn zdobył solidny zawód. Janusz dyplom zaliczył, ale architektem nie został. Wrócił do Łodzi jako student wydziału operatorskiego.
Wkrótce zaczął również uczyć się reżyserii. Bo obiecał to sobie, mając lat siedem, kiedy zobaczył w kinie „Królewnę Śnieżkę”. W Filmówce przyjaźnił się z Romanem Polańskim, z którym wynajmował pokój. Wśród studentów krążyły legendy o ich wielkim tapczanie zwanym „dupczanem” oraz grafiku jego używania. A także o lustrze zawieszonym nad nim przez Romka „dla zwielokrotnienia doznań” i o złamanych sercach dam, które marzyły, że z którymś z panów uwiją gniazdko.
Majewski, choć interesujący, w żadnym razie nie nadawał się na męża Nasierowskiej – panienki z dobrego, mieszczańskiego domu (urodzonej w 1938 r. w podwarszawskich Łomiankach). Pasją do fotografowania zaraził ją ojciec, znany fotografik, Eugeniusz Nasierowski, i to gdy miała raptem cztery lata.
Ojciec miał taką pasję, że mógłby krzesło nauczyć fotografować. Pokazywał mi różne sztuczki - opowiadała Nasierowska Zofii Turowskiej w książce „Nasierowska. Fotobiografia”.
Jej mamie się to nie podobało. Uważała, że córka powinna nauczyć się gotować i prowadzić perfekcyjnie dom. Po latach okazało się, że Zofia i z tym świetnie sobie radziła, prowadząc na Mazurach elegancką posiadłość i pisząc książki o gotowaniu. Tata był przeciwny jej studiom w Szkole Filmowej, pełnej – jak twierdził – niemoralnych osobników.
Ona zaś uparła się za namową swoich nauczycieli z Technikum Fototechnicznego w Warszawie. Kiedy w 1956 r. rozpoczynała studia w Łodzi, na wydziale operatorskim była jedyną dziewczyną wśród siedmiu studentów na roku. Żeby się tu dostać, pokonała 23 kandydatów. I choćby dlatego stanowiła atrakcję.
Na dodatek była zamożna, mieszkała w wynajętym pokoju, a nie w akademiku, bywała z rodzicami za granicą, no i posiadała lambrettę – skuter, który w tamtym czasie dawał status towarzyski porównywalny dziś tylko do posiadania rolls-royce’a. Była więc dobrą partią, ale zbyt grzeczną i nie na jednorazowy podryw. Czy podobał jej się Janusz Majewski? Bez wątpienia!
Tyle tylko, że skreśliła go z listy kandydatów na męża, bo po pierwsze, był zdeklarowanym playboyem, a po drugie, wciąż czekał na powrót swej ukochanej. Czy jemu podobała się Zofia Nasierowska? We wspomnieniach przyznaje, że zbliżyła ich do siebie studencka wycieczka do Paryża, podczas której częściej niż w Łodzi spędzali z sobą czas.
„Śniłeś mi się…” – powiedziała mu i tym go zaintrygowała
Cała szkoła dziwiła się temu związkowi. Zdziwił się także Polański, gdy współlokator oświadczył mu, że opuszcza lokum z ich wspólnym „dupczanem”, gdyż… się właśnie zakochał. Zofia i Janusz pobrali się w grudniu 1960 r. On w środku zimy zdobył dla swojej żony bukiecik konwalii, wiedząc, że ona ma do nich słabość. Na ich weselu bawiła się śmietanka artystyczna stolicy. W rubryce towarzyskiej „Życia Warszawy” odnotowano:
…oto stanęli na kobiercu – znana i uznana wielkość naszej fotografii Zofia Nasierowska i Janusz Majewski – reżyser wielokrotnie nagradzanego filmu Rond.
. – Zdecydowałem się na to małżeństwo świadomie. Mieliśmy szczęście. Byliśmy utalentowani i niósł nas wiatr powodzenia – wyznał po latach były pan młody. Ona zdobywała niebywałą sławę jako autorka eleganckich, czarno-białych portretów ludzi z warszawskiego świata artystycznego, które zdobiły okładki „Filmu”, „Ekranu”, „Zwierciadła”, „Przekroju”, „Kobiety i Życia”. Nazywano ją czarodziejką nastroju, królową fotografii.
Ze swoich modeli wydobywała piękno, o jakim sami nie wiedzieli. Jak nikt inny rozumiała kobiety i potrafiła pokazać tkwiącą w nich tajemniczość. „Zofia Nasierowska, fotografka boska” – mawiał o niej Melchior Wańkowicz. Mówiono wówczas, że nie mieć fotografii u Nasierowskiej to jakby nie istnieć.
Przez dłuższy czas byłem mężem swojej żony. To ona była znana, sporo zarabiała, a ja dopiero zaczynałem swoją karierę – wspomina Majewski.
Dziś reżyser ma na swoim koncie blisko osiemdziesiąt filmów fabularnych i telewizyjnych oraz wiele prestiżowych nagród w kraju i za granicą. Ich związek był równie niezwykły jak niepospolita była to para. Pięć lat po ślubie na świat przyszła ich córka Anna Klara, później – syn Paweł. Wybudowali duży segment na Żoliborzu, obok znanych, filmowych małżeństw: Kawalerowiczów, Wajdów, Morgensternów, Zanussich. Po latach zaś wreszcie zrealizowali wielkie marzenie o domu na Mazurach.
Urządzili w nim pensjonat „Morena Dwór Mazurski”. Przenieśli się tam 15 grudnia 1989 r. To w tym miejscu powstał serial „Siedlisko” oparty na ich życiu w mazurskich Laśmiadach. A także film „Po sezonie” z Leonem Niemczykiem i Magdaleną Cielecką. W stolicy mówiono, że „w Laśmiadach bywać wypada.” Toteż zjeżdżali tam do Majewskich ich słynni goście i przyjaciele.
Po trzydziestu pięciu latach pracy, ze względu na chorobę oczu, Zofia Nasierowska przestała fotografować. Zmarła 3 października 2011 r. Pochowano ją na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. W roku jej śmierci mąż Janusz obchodził 80. urodziny. O swojej Zosi powiedział wtedy tak:
Nie dokonałem wyboru pochopnie. Wiedziałem, że powinienem iść za głosem serca i intuicji. I serce, i intuicja go nie zawiodły. Na jej pogrzebie spadł deszcz z gradem, lecz potem zaświeciło słońce. Jakby chciało pożegnać królową fotografii.
Czytaj także: „Nie musiała zginąć. Osierociła synów, ale pamięć o niej nie umrze - życie księżnej Diany”Dramatyczne życie Keanu Reevesa. Czy pogodził się z utratą córki?Ofiara sekty czy naiwna aktoreczka? Prawda o związku Katie Holmes i Toma Cruise'a