Tola Szlagowska - Emo-idolka
Siedemnastoletnia Tola Szlagowska zapisze się w historii polskiej muzyki jako prekursorka stylu emo. Czerpie on bogato (zwłaszcza jeśli idzie o ciuchy) z punk rocka, acz w odróżnieniu od niego jest mniej zbuntowany, a bardziej depresyjno-melancholijny. Popularny za granicą, gdzie stał się sposobem na życie dla części nastolatków, dzięki Toli i jej kapeli Blog 27 zyskuje od czterech lat sporo fanów także i u nas. To jedna strona medalu. Jest jednak i druga. Choć nie można negować sukcesów Toli, która zdobyła m.in. prestiżowe nagrody MTV i Radia Eska, to nie sposób też nie zauważyć, że pozuje ona na drugą Dodę. Jej wulgarne odzywki, poza „wiecznie nadąsanej primadonny” i głoszone domorosłe „filozofie”, na przykład na temat samobójstw nastolatków, sprawiły, że panna Szlagowska ma tyle samo fanów, co i osób, które po prostu irytuje.
na zdj. Tola Szlagowska
1
z
6
fot. ONS
Miejsce 6
Jamie Lynn Spears - Młodsza i... bardziej zdolna?
Złośliwi twierdzą, że jedynym wartym odnotowania wyczynem młodszej siostry Britney, Jamie Lynn Spears, jest to, że urodziła dziecko, sama nim jeszcze będąc (jej córka Maddie Briann przyszła na świat w czerwcu zeszłego roku, kiedy jej mama miała zaledwie 17 lat!). Nie jest to jednak prawdą. Od 2005 roku Jamie Lynn występuje w cieszącym się znakomitą oglądalnością młodzieżowym serialu „Zoey 101”. „W przeciwieństwie do Britney, której flirt z aktorstwem zakończył się pokazową klapą, młodsza Spears ma sporo talentu. A przy tym jest bezpretensjonalna, zabawna i naturalna”, pisał recenzent „New York Times”. Inni krytycy najwyraźniej podzielili jego opinię, bo serial i sama Jamie Lynn zostali nominowani do prestiżowej nagrody Emmy. Błysnąwszy na ekranie, teraz młodsza Spearsówna szykuje się do nagrania pierwszej płyty. I wszystko wskazuje na to, że zamierza zdetronizować starszą siostrę.
na zdj. Jamie Lynn Spears
Jamie Lynn Spears - Młodsza i... bardziej zdolna?
Złośliwi twierdzą, że jedynym wartym odnotowania wyczynem młodszej siostry Britney, Jamie Lynn Spears, jest to, że urodziła dziecko, sama nim jeszcze będąc (jej córka Maddie Briann przyszła na świat w czerwcu zeszłego roku, kiedy jej mama miała zaledwie 17 lat!). Nie jest to jednak prawdą. Od 2005 roku Jamie Lynn występuje w cieszącym się znakomitą oglądalnością młodzieżowym serialu „Zoey 101”. „W przeciwieństwie do Britney, której flirt z aktorstwem zakończył się pokazową klapą, młodsza Spears ma sporo talentu. A przy tym jest bezpretensjonalna, zabawna i naturalna”, pisał recenzent „New York Times”. Inni krytycy najwyraźniej podzielili jego opinię, bo serial i sama Jamie Lynn zostali nominowani do prestiżowej nagrody Emmy. Błysnąwszy na ekranie, teraz młodsza Spearsówna szykuje się do nagrania pierwszej płyty. I wszystko wskazuje na to, że zamierza zdetronizować starszą siostrę.
na zdj. Jamie Lynn Spears
2
z
6
fot. REPORTER
Miejsce 5
Julia Wróblewska - Wielka mała aktorka
Kiedy w 2005 roku pojawiła się u boku Maćka Zakościelnego w komedii „Tylko mnie kochaj”, Julia Wróblewska miała siedem lat. Krytycy zgodnie orzekli, że jej rola jest właściwie jedynym powodem, dla którego warto kupić bilet do kina. Mimo ich narzekań film stał się hitem, a młoda aktorka została zarzucona kolejnymi propozycjami. Pojawiła się w serialach „Magda M.” i „Determinator”, a od ponad roku możemy ją oglądać w najpopularniejszym telewizyjnym tasiemcu „M jak miłość”. Krytycy nadal są zachwyceni jej umiejętnościami i tytułują ją „wielką małą aktorką”, a gazety rozpisują się o jej... dochodach. Jeśli wierzyć nieoficjalnym doniesieniom, 11-latka za dzień zdjęciowy inkasuje około trzech tysięcy złotych, co daje jej (a właściwie jej rodzicom) miesięczne przychody w granicach 25 tysięcy złotych. Jest to najwyższa dziecięca stawka w historii rodzimego show-biznesu.
na zdj. Julia Wróblewska
Julia Wróblewska - Wielka mała aktorka
Kiedy w 2005 roku pojawiła się u boku Maćka Zakościelnego w komedii „Tylko mnie kochaj”, Julia Wróblewska miała siedem lat. Krytycy zgodnie orzekli, że jej rola jest właściwie jedynym powodem, dla którego warto kupić bilet do kina. Mimo ich narzekań film stał się hitem, a młoda aktorka została zarzucona kolejnymi propozycjami. Pojawiła się w serialach „Magda M.” i „Determinator”, a od ponad roku możemy ją oglądać w najpopularniejszym telewizyjnym tasiemcu „M jak miłość”. Krytycy nadal są zachwyceni jej umiejętnościami i tytułują ją „wielką małą aktorką”, a gazety rozpisują się o jej... dochodach. Jeśli wierzyć nieoficjalnym doniesieniom, 11-latka za dzień zdjęciowy inkasuje około trzech tysięcy złotych, co daje jej (a właściwie jej rodzicom) miesięczne przychody w granicach 25 tysięcy złotych. Jest to najwyższa dziecięca stawka w historii rodzimego show-biznesu.
na zdj. Julia Wróblewska
3
z
6
fot. ONS
Miejsce 4
Dakota Fanning - Nowa Julia Roberts
Piętnastoletnia Dakota Fanning jest ulubienicą nie tylko widzów, ale też kolegów po fachu. Wystąpiła już u boku Seana Penna, Roberta De Niro i Charlize Theron, szybko zyskując opinię małego geniusza. Kiedy Tom Cruise i Steven Spielberg zabierali się do produkcji „Wojny światów”, to właśnie Dakotę obsadzili jako pierwszą, proponując jej za rolę aż 2,5 miliona dolarów. O tym, jak duży szacunek mają do Fanning inne asy Fabryki Snów, najlepiej świadczą słowa Julii Roberts, która spotkała się z nią na planie bajki „Pajęczyna Charlotty”: „Mój agent powiedział mi, że zagram z dziewczynką, którą krytycy nazywają moją następczynią. Uznałam to za żart. Jednak już po kilku dniach pracy doszłam do wniosku, że takie porównanie to owszem komplement, tyle że... dla mnie!”. Dodajmy do tego, że Dakota to tytan pracy. Poza graniem w filmach (w tym roku aż pięciu!) chodzi na lekcje baletu, uczy się gry na pianinie, języków hiszpańskiego i francuskiego. W wolnych chwilach jeździ konno, a ostatnio zaczęła także ćwiczyć jogę i uprawiać szermierkę.
na zdj. Dakota Fanning
Dakota Fanning - Nowa Julia Roberts
Piętnastoletnia Dakota Fanning jest ulubienicą nie tylko widzów, ale też kolegów po fachu. Wystąpiła już u boku Seana Penna, Roberta De Niro i Charlize Theron, szybko zyskując opinię małego geniusza. Kiedy Tom Cruise i Steven Spielberg zabierali się do produkcji „Wojny światów”, to właśnie Dakotę obsadzili jako pierwszą, proponując jej za rolę aż 2,5 miliona dolarów. O tym, jak duży szacunek mają do Fanning inne asy Fabryki Snów, najlepiej świadczą słowa Julii Roberts, która spotkała się z nią na planie bajki „Pajęczyna Charlotty”: „Mój agent powiedział mi, że zagram z dziewczynką, którą krytycy nazywają moją następczynią. Uznałam to za żart. Jednak już po kilku dniach pracy doszłam do wniosku, że takie porównanie to owszem komplement, tyle że... dla mnie!”. Dodajmy do tego, że Dakota to tytan pracy. Poza graniem w filmach (w tym roku aż pięciu!) chodzi na lekcje baletu, uczy się gry na pianinie, języków hiszpańskiego i francuskiego. W wolnych chwilach jeździ konno, a ostatnio zaczęła także ćwiczyć jogę i uprawiać szermierkę.
na zdj. Dakota Fanning
4
z
6
fot. ONS
Miejsce 3
Miley Cyrus - Aniołek czy mała diablica?
Siedemnastoletnia Miley Cyrus po raz pierwszy pojawiła się na scenie jako... niemowlę. W czasie jednego z koncertów jej tata – bożyszcze muzyki country Billy Ray Cyrus – przedstawił ją fanom, twierdząc przy okazji, że pewnego dnia będzie sławniejsza od niego. Przeczucie go nie zawiodło! W przeciwieństwie jednak do ojca, który znany jest tylko w Ameryce, Miley już od kilku lat jest gwiazdą międzynarodową. Zawdzięcza to roli w serialu „Hannah Montana” – opowieści o nastolatce, która na co dzień jest grzeczną uczennicą, a po lekcjach zamienia się w szaloną gwiazdę pop. Dzięki roli w serialu oraz piosenkom, które w nim zaśpiewała, Miley zyskała rzesze fanów. Straciła za to prywatność. Nie ma dnia, aby tabloidy nie donosiły o tym, że wbrew pozorom gwiazdka nie jest wcale aniołkiem. Pisze się o balangach, w wir których wciąga ją narzeczony – równie przystojny, co cieszący się złą sławą lekkoducha – model Justin Gaston, oraz o awanturach z paparazzimi uwieczniającymi jej (dalekie od głoszonej w wywiadach świętoszkowatości) wyczyny. Czyżby Miley miała przejść na „ciemną stronę mocy”, jak to wcześniej zdarzyło się innej milutkiej nastolatce Lindsay Lohan? Trzymamy kciuki, aby tak się nie stało!
na zdj. Miley Cyrus
Miley Cyrus - Aniołek czy mała diablica?
Siedemnastoletnia Miley Cyrus po raz pierwszy pojawiła się na scenie jako... niemowlę. W czasie jednego z koncertów jej tata – bożyszcze muzyki country Billy Ray Cyrus – przedstawił ją fanom, twierdząc przy okazji, że pewnego dnia będzie sławniejsza od niego. Przeczucie go nie zawiodło! W przeciwieństwie jednak do ojca, który znany jest tylko w Ameryce, Miley już od kilku lat jest gwiazdą międzynarodową. Zawdzięcza to roli w serialu „Hannah Montana” – opowieści o nastolatce, która na co dzień jest grzeczną uczennicą, a po lekcjach zamienia się w szaloną gwiazdę pop. Dzięki roli w serialu oraz piosenkom, które w nim zaśpiewała, Miley zyskała rzesze fanów. Straciła za to prywatność. Nie ma dnia, aby tabloidy nie donosiły o tym, że wbrew pozorom gwiazdka nie jest wcale aniołkiem. Pisze się o balangach, w wir których wciąga ją narzeczony – równie przystojny, co cieszący się złą sławą lekkoducha – model Justin Gaston, oraz o awanturach z paparazzimi uwieczniającymi jej (dalekie od głoszonej w wywiadach świętoszkowatości) wyczyny. Czyżby Miley miała przejść na „ciemną stronę mocy”, jak to wcześniej zdarzyło się innej milutkiej nastolatce Lindsay Lohan? Trzymamy kciuki, aby tak się nie stało!
na zdj. Miley Cyrus
5
z
6
fot. ONS
Miejsce 2
The Jonas Brothers - Bee Gees XXI wieku
Teoretycznie The Jonas Brothers nie powinni znaleźć się w naszym rankingu, bo tylko jeden z nich nie przekroczył jeszcze progu dojrzałości. Ponieważ jednak to właśnie od niego zaczęła się kariera najbardziej w tej chwili rozchwytywanego amerykańskiego boysbandu (czy raczej familybandu), więc postanowiliśmy przyznać chłopakom miejsce w naszej odliczance. Trzej bracia Jonas: 22-letni obecnie Kevin, 20-letni Joe i 17-letni Nick rozpoczęli swoje boje na estradzie cztery lata temu zachęceni sukcesem najmłodszego z nich. Nick już jako 12-latek występował na Broadwayu, a nagrany przez niego świąteczny utwór „Joy To The World” sprawił, że zainteresowała się nim firma Sony Music. Rychło okazało się, że jego starsi bracia są nie mniej utalentowani. Cała trójka, zjednoczona w jednym zespole, w mgnieniu oka zawojowała Amerykę, wywołując histerię na miarę Backstreet Boys. Krytycy zwą Jonasów „współczesnymi Bee Geesami”, a sami bracia okazali się nie tylko zdolnymi muzykami, ale też utalentowanymi biznesmenami. Założona przez nich firma produkująca gadżety związane z zespołem (od laleczek przedstawiających chłopaków aż po majteczki z logo zespołu) przynosi nie mniejsze dochody niż ich płyty. Szacuje się, że miesięcznie Jonasowie zarabiają około miliona dolarów.
na zdj. The Jonas Brothers
The Jonas Brothers - Bee Gees XXI wieku
Teoretycznie The Jonas Brothers nie powinni znaleźć się w naszym rankingu, bo tylko jeden z nich nie przekroczył jeszcze progu dojrzałości. Ponieważ jednak to właśnie od niego zaczęła się kariera najbardziej w tej chwili rozchwytywanego amerykańskiego boysbandu (czy raczej familybandu), więc postanowiliśmy przyznać chłopakom miejsce w naszej odliczance. Trzej bracia Jonas: 22-letni obecnie Kevin, 20-letni Joe i 17-letni Nick rozpoczęli swoje boje na estradzie cztery lata temu zachęceni sukcesem najmłodszego z nich. Nick już jako 12-latek występował na Broadwayu, a nagrany przez niego świąteczny utwór „Joy To The World” sprawił, że zainteresowała się nim firma Sony Music. Rychło okazało się, że jego starsi bracia są nie mniej utalentowani. Cała trójka, zjednoczona w jednym zespole, w mgnieniu oka zawojowała Amerykę, wywołując histerię na miarę Backstreet Boys. Krytycy zwą Jonasów „współczesnymi Bee Geesami”, a sami bracia okazali się nie tylko zdolnymi muzykami, ale też utalentowanymi biznesmenami. Założona przez nich firma produkująca gadżety związane z zespołem (od laleczek przedstawiających chłopaków aż po majteczki z logo zespołu) przynosi nie mniejsze dochody niż ich płyty. Szacuje się, że miesięcznie Jonasowie zarabiają około miliona dolarów.
na zdj. The Jonas Brothers
6
z
6
fot. ONS
Miejsce 1
Zac Efron i Vanessa Hudgens - Para jak z bajki
Na jego widok większość Amerykanek, które nie ukończyły jeszcze 15. roku życia, mdleje albo dostaje histerycznych spazmów. Ją porównuje się do Diany Ross i Whitney Houston z ich najlepszych czasów. Oboje są obecnie najgorętszą parą za oceanem. Poznali się i zakochali w sobie cztery lata temu na planie popularnego filmu muzycznego „High School Musical”. Siedemnastoletni wówczas Zac Efron i o rok od niego młodsza Vanessa Hudgens po premierze obrazu stali się idolami na miarę Britney Spears i Justina Timberlake’a z czasów, gdy ci (też jako zakochana para) zaczynali swoje „dorosłe” kariery. Podobnie jak poprzednicy, Zac i Vanessa są typowym produktem amerykańskiego show-biznesu. Tak perfekcyjnym, że aż trochę nierealnym. Oboje są piękni niczym laleczki Barbie i Ken, utalentowani aktorsko i wokalnie oraz... doskonale wyuczeni, co mówić w wywiadach, aby przypaść do gustu jak największej liczbie ludzi. Nie tylko zresztą nastolatków, ale (przede wszystkim) ich opiekunów. Seks? Po ślubie! Imprezy? Tylko przyjęcia z klasą i oczywiście bez żadnych trunków mocniejszych niż lemoniada. Nałogi? Dążenie do zawodowej perfekcji. Wydaje się wam to wszystko zbyt idealne, aby było prawdziwe? Cóż, najwyraźniej Amerykanie lubią wierzyć w bajki, bowiem w niedawnym sondażu magazynu „Forbes” uznali Zaca i Vanessę za swoją ulubioną parę w show-biznesie. Młodym gwiazdkom udało się wyprzedzić w rankingu nawet Brada Pitta i Angelinę Jolie.
na zdj. Zac Efron i Vanessa Hudgens
Zac Efron i Vanessa Hudgens - Para jak z bajki
Na jego widok większość Amerykanek, które nie ukończyły jeszcze 15. roku życia, mdleje albo dostaje histerycznych spazmów. Ją porównuje się do Diany Ross i Whitney Houston z ich najlepszych czasów. Oboje są obecnie najgorętszą parą za oceanem. Poznali się i zakochali w sobie cztery lata temu na planie popularnego filmu muzycznego „High School Musical”. Siedemnastoletni wówczas Zac Efron i o rok od niego młodsza Vanessa Hudgens po premierze obrazu stali się idolami na miarę Britney Spears i Justina Timberlake’a z czasów, gdy ci (też jako zakochana para) zaczynali swoje „dorosłe” kariery. Podobnie jak poprzednicy, Zac i Vanessa są typowym produktem amerykańskiego show-biznesu. Tak perfekcyjnym, że aż trochę nierealnym. Oboje są piękni niczym laleczki Barbie i Ken, utalentowani aktorsko i wokalnie oraz... doskonale wyuczeni, co mówić w wywiadach, aby przypaść do gustu jak największej liczbie ludzi. Nie tylko zresztą nastolatków, ale (przede wszystkim) ich opiekunów. Seks? Po ślubie! Imprezy? Tylko przyjęcia z klasą i oczywiście bez żadnych trunków mocniejszych niż lemoniada. Nałogi? Dążenie do zawodowej perfekcji. Wydaje się wam to wszystko zbyt idealne, aby było prawdziwe? Cóż, najwyraźniej Amerykanie lubią wierzyć w bajki, bowiem w niedawnym sondażu magazynu „Forbes” uznali Zaca i Vanessę za swoją ulubioną parę w show-biznesie. Młodym gwiazdkom udało się wyprzedzić w rankingu nawet Brada Pitta i Angelinę Jolie.
na zdj. Zac Efron i Vanessa Hudgens