Minęło już 14 lat od tragicznego wypadku, w wyniku którego Monika Kuszyńska została przykuta do wózka inwalidzkiego. O ciężkich chwilach, które przeżywała przez lata po utracie opowiedziała w wywiadzie dla „Rewii”. Piosenkarki znanej z zespołu Varius Manx życie zdecydowanie nie rozpieszczało.
Po wypadku myślała, że już nigdy nie zostanie matką. Dopiero namówiona przez swoją lekarz ginekolog postanowiła postarać się o dzieci. Obecnie jest mamą uroczej dwójki - trzyletniego Jeremiego oraz niespełna dwuletniej Kaliny. Drugi poród był jednak dla niej traumatyczny. Jak sama mówi w wywiadzie, nadal dostaje dreszczy na samo wspomnienie.
„Byłyśmy obie na granicy śmierci”
Akcja porodowa zaczęła się miesiąc przed terminem, karetka musiała przyjechać po nią w środku nocy. Jak mówi piosenkarka, było bardzo źle - pękł jej szew po poprzednim porodzie, a mała Kalinka urodziła się z bezdechem. Dostała bardzo mało punktów w skali Agpara. Mało brakowało, a obie straciłyby życie.
Karetka przyjechała do nas w środku nocy, miesiąc wcześniej niż planowano. Nie chcę mówić o szczegółach, ale byłyśmy obie z córeczką na granicy śmierci. Pękł mi szew z poprzedniej ciąży. Było bardzo źle. Do tej pory mam gęsią skórkę, jak to wspominam. Ona dostała bardzo małą ilość punktów w skali Apgar, miała bezdech. Koszmar. Ale uratowali nas lekarze. Miałam wielkie szczęście
- mówi w rozmowie z „Rewią”
Przez skomplikowany przebieg porodu Monika Kuszyńska bardzo długo wstrzymywała się z poinformowaniem mediów o przyjściu na świat drugiego dziecka. Zrobiła to dopiero, gdy była pewna, że mała Kalina jest już całkowicie bezpieczna. Na szczęście prawie dwuletnia córeczka piosenkarki cieszy się już znakomitym zdrowiem.
Źródło: Pudelek.pl
To też może cię zainteresować:
Majdanowie jednak nie ochrzczą syna? Radosław w ostrych słowach powiedział, dlaczego
Internautka w przykrych słowach o żonie Mateusza Damięckiego. Aktor ostro odpowiedział
Antek Królikowski pokazał nową dziewczynę. Fani żartują z jego życia uczuciowego