Wokół ekranizacji „365 dni” od początku krążyło wiele kontrowersji. Film zdobył ogromny rozgłos i zarobił prawie 10 milionów dolarów. Największą popularność przyniosła mu jednak nie premiera kinowa, ale... premiera na Netfliksie. Film stał się sensacją na całym świecie - niekoniecznie jednak w ten sposób, w jaki jego twórcy by chcieli.
Krytycy z całego świata zarzucają, że film jest szkodliwy i promuje normalizację przemocy, kulturę gwałtu. Do „365 dni” odniosła się także Ilona Łepkowska. Nie szczędziła mu jednak też krytycznych słów...
Co Ilona Łepkowska uważa o „365 dniach”?
Seks zawsze się sprzedaje, a po sukcesie „50 twarzy Greya” wiemy już, że sprzedaje się też i przemoc - jak mówi producentka, wynika to z tego, że wiele kobiet fantazjuje o tym, by zostać przywiązaną do łóżka (szczególnie przez przystojnego Włocha. Istnieją jednak pewne granice, których nie powinno się przekraczać, a zdaniem Ilony Łepkowskiej w przypadku filmu na podstawie hitu Blanki Lipińskiej tak właśnie się stało.
Ja uważam, że szukanie tego typu tematów to już jest przekraczanie granic. To mnie nie interesuje i takie filmy też kompletnie mnie nie interesują
- mówi producentka filmowa.
Łepkowska przyznaje, że sama filmu nie widziała, a książkę jedynie pobieżnie przekartkowała w księgarni, po czym uznała, że nie będzie na nią tracić swojego czasu. Sukces produkcji na Netfliksie też nie robi na niej wrażenia. Chociaż „365 dni” długo utrzymywało się w top 10 najchętniej oglądanych filmach w Polsce, słusznie zauważa, że jego popularność wygasła. Chwilę później było to „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, teraz jest „Zenek”, a za kilka tygodni z pewnością będzie to jeszcze inny film.
To też może cię zainteresować:
Małgorzata Rozenek zostanie aktorką? Wiele wskazuje na to, że pojawi się w nowej produkcji Patryka Vegi
Anna Mucha zdradza tytuł kolejnej części serii „Kogel Mogel”. Kogo zobaczymy w obsadzie?
Ania Wendzikowska narzeka na aktywny wypoczynek z dziećmi. „Po tych wakacjach będzie mi potrzebny urlop!”