Chociaż wokół „Dziewczyn z Dubaju” narosło wiele kontrowersji, premiera przyniosła producentom i ekipie szybki sukces. Film przekroczył właśnie granicę miliona widzów i stale pobija kolejne rekordy popularności.
Doda wielokrotnie podkreślała, że była bardzo zaangażowana w produkcję filmu. Nic więc dziwnego, że zarówno sama premiera (która zbiegła się w czasie z jej rozwodem), a także cały okres kręcenia filmu, były dla niej intensywnym i emocjonalnym przeżyciem.
Doda płakała na planie filmowym
Rabczewska jest artystką, która regularnie zachowuje profesjonalizm i nie daje się ponosić emocjom, kiedy na szali stoją jej kariera i projekty zawodowe.
Realizacja „Dziewczyn z Dubaju” była dla niej jednak wyjątkowo ciężkim okresem. Kręcenie filmu wiązało się z codzienną z pracą z drugim producentem, ówczesnym mężem wokalistki Emilem Stępniem, który nie tylko popadł w konflikty z inwestorami projektu, ale także, według relacji Dody, miał stosować wobec niej przemoc emocjonalną.
– Ja bardzo rzadko płaczę. W pracy, zwłaszcza na planie zdjęciowym, nie dałam do zrozumienia nikomu, że u mnie coś się dzieje, że jestem równolegle w związku przemocowym, że między jednym klapsem a drugim muszę mierzyć się z różnymi niewybrednymi tekstami – wyznała Doda.
Podkreśliła jednak, że kiedy praca nad filmem się zakończyła, w końcu pozwoliła sobie okazać emocje.
– Kiedy skończyłam ten film, wszystko we mnie pękło. Wszyscy na mnie patrzyli jak na wariatkę i nie rozumieli, co się dzieje (...) Siedziałam w marinie w Cannes jeszcze dwie godziny na schodach, zaryczana i się trzęsłam – opowiedziała artystka.
Doceniacie jej szczerość?
Czytaj też:
Małgorzata Socha ukrywa swojego męża przed mediami? „Nie jest osobą publiczną i nie chce się pokazywać”
Sandra Kubicka o zerwanych zaręczynach. Wyznała, dlaczego odwołała ślub miesiąc przed ceremonią
Katarzyna Figura o relacji z Dodą: „Bywało różnie”