Wulgaryzmy do tego stopnia zrosły się z językiem polskim, że niemal straciły już swój szokujący charakter. Słowa na „k”, „ch” itd. to nasz chleb powszedni, którym karmimy się w domu, w szkole, na ulicy i w pracy. W tym przypadku nie ma znaczenia ani zawód, ani wykształcenie; jedni przeklinają częściej, inni rzadziej, ale ostatecznie robią to prawie wszyscy. Co takiego jest w brzydkich słowach, że niemal same cisną się nam na usta?
Ludzie uczą się przekleństw już od najmłodszych lat; słyszą je w telewizji, w domu i od znajomych. Dla młodzieży wulgaryzmy są jednym ze sposobów na okazanie swojego buntu i wolności, gdyż w szkole i w domu z zasady nie toleruje się przeklinania. Któż z nas nie słyszał od rodziców słynnego: „jak ty się wyrażasz?!”. Zakaz używania brzydkich słów aż kusi, by go złamać.
Jednak czas leci, wszyscy dorastamy i już nie mamy we krwi buntu sprzed lat. Za to więcej w nas pokory. Niby jesteśmy starsi i mądrzejsi, niby wyrastamy z niektórych złych zachowań i słabości. Jednak przekleństwa pozostają i wiernie dotrzymują nam kroku w codziennym życiu.
W świecie dorosłych wulgaryzmy to słowa uniwersalne. Wypowiadając je możemy wyrazić jednocześnie zdenerwowanie, rozpacz, zdziwienie, zachwyt, wzruszenie i szczęście. Gdy idziemy ulicą i nagle się potykamy, mówimy oczywiście brzydkie słowo; spotykając przypadkiem znajomego sprzed lat krzyczymy adekwatne przekleństwo. Jedno banalne słowo, a tyle w nim emocji!
Zobacz też : Poznaj swoje granice tolerancji - psychotest
Wulgaryzmy pomagają nam rozładować negatywne emocje; bez wątpienia lepiej jest siarczyście zakląć niż wywołać awanturę. W niektórych sytuacjach przekleństwa są nieuniknione, a wręcz wskazane. Jednak tak to już w życiu jest, że co za dużo to niezdrowo. We wszystkim trzeba umieć zachować umiar, także w przeklinaniu.
Kiedy niektóre wulgaryzmy zaczynają zastępować nam w życiu przecinki, znaki zapytania i wykrzykniki to oznacza, że mamy problem. Język, którym się posługujemy, w dużym stopniu świadczy o tym, jakimi ludźmi jesteśmy i co sobą reprezentujemy.
A co można pomyśleć o człowieku, który co kilka słów używa wulgaryzmu? To już nie jest oznaka wyluzowania czy dystansu do świata, lecz przejaw chamstwa i prostactwa. Język polski jest zbyt piękny i szeroki, aby ograniczać się tylko do kilku wyrazów.
Oduczenie się przeklinania wymaga tak dużego wysiłku i cierpliwości jak rzucenie palenia. Używanie brzydkich słów łatwo wchodzi w nawyk i czasem nawet nie zauważamy, że mamy z tym problem. Nad słownictwem jednak warto popracować, gdyż jest ono naszą wizytówką. Nie namawiam tutaj do całkowitego zapomnienia o wulgaryzmach, ostatecznie mają one swój urok. Trzeba jednak nauczyć się przeklinać z klasą, a to już jest sztuka.
Zobacz też : Jak rozmawiać by nie zamykać komunikacji?