Anna i Adam są parą od trzech lat. Oboje dziennikarze. Ona ma 26 lat, on 27. Od samego początku mieszkają razem.
DZIEŃ PIERWSZY: Seksdziennik? No, nie wiem. Dwa lata temu swoimi zwierzeniami zapełniłabym cały zeszyt w tydzień. A teraz? Nie widzę tego tak optymistycznie. Dziś jestem zmęczona i jedyne, o czym marzę, to ciepła kąpiel.
DZIEŃ TRZECI: W ciągu dnia piszemy do siebie maile o tym, jak bardzo się pragniemy i co będziemy robić wieczorem. A wieczorem? Zamiast łóżkowych ekscesów siedzenie w kuchni przy grzanym winie i rozmowy do drugiej w nocy. To znaczy ja się wyżalam, a on cierpliwie słucha. Zasypiam na jego kolanach. Budzę się w łóżku.
DZIEŃ CZWARTY: Niedziela. Przez cały dzień nie wychodzimy z sypialni. Telefony powyłączane. Wszystko nieważne. Ważni jesteśmy tylko my. Zaraz po obudzeniu szybki i ostry seks. Tak jak lubimy. Potem gadamy. Potem znów seks. Bardziej leniwy, ale też bardziej namiętny. Znów gadanie. Robimy sobie jedzenie do łóżka i cała pościel jest w sekundę wysmarowana sokiem z pomarańczy i masłem orzechowym. Podnieca nas to. Znów się kochamy. On uwielbia, gdy uprawiamy miłość francuską.
DZIEŃ SZÓSTY: Spotykamy się w kinie. Nowe przygody Jamesa Bonda nudne jak nie wiem co. Zamykam oczy i przypominam sobie, jak dwa lata temu na nudnym filmie uprawialiśmy seks oralny. Seans się skończył, a ja wynurzyłam się spod kurtek cała potargana. A teraz? Przysypiam na fotelu. W domu Adam chce się kochać. Ja myślę o świętym spokoju. Nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby mnie teraz dotknąć. „Rano, OK?”, proponuję, choć wiem, że rano też nie będę miała siły.
DZIEŃ SIÓDMY: Pół wieczoru pocieszam Baśkę, że jest fajna i mądra, a ten wstrętny Marcin na pewno pożałuje swojej decyzji o rozstaniu. Wracam do domu wykończona. Drzwi otwiera Adam. Kochamy się w przedpokoju. To mocny i brutalny seks. Trochę z żalu, że mamy dla siebie tak mało czasu, trochę ze złości, a przede wszystkim z wielkiego pragnienia bliskości.
DZIEŃ DWUNASTY: Jesteśmy na urodzinach u Kacpra. Tańczę z Michałem, kumplem mojego faceta. Czuję podniecenie, kiedy szepcze mi, że jestem pociągająca. Wstrętne, ale... Czasem przeraża mnie, że już nigdy nie pójdę do łóżka z nikim innym. Czy to normalne? Przecież kocham Adama i jest nam razem świetnie. O co w tym chodzi? Wieczorem kochamy się od tyłu. A ja marzę o Michale.
Co na to seksuolog?
Anna i Adam weszli w fazę budowania związku. Działanie fenyloetyloaminy słabnie. Nasz związek zaczynamy postrzegać w szerszym wymiarze. Na tym etapie pojawiają się problemy życia codziennego, których wcześniej z powodu naszego zauroczenia nie dostrzegaliśmy. Seks przestaje być najważniejszy. Zaczyna pełnić inną rolę. Przede wszystkim buduje bliskość między partnerami. Jednocześnie kobieta coraz częściej zaczyna fantazjować o innych mężczyznach. Nie ma w tym nic złego. W tej fazie związku pojawiają się również różnice w pobudliwości seksualnej. On woli kochać się rano, a ona wieczorem. On dwa razy dziennie, a ona raz na dwa dni. Jednak nie ma nic złego w tych różnicach. Najważniejsza jest umiejętność pójścia na kompromis i mówienia wyraźnie o swoich potrzebach. W przeciwnym wypadku może dojść do rozpadu związku. Według badań robionych przez Światową Organizację Zdrowia wiele par w czwartym roku przechodzi pierwszy poważny kryzys. Jeśli uda się go przepracować, umocni się więź między partnerami.
Za tydzień dziennik małżeństwa z dwunastoletnim stażem.