Karolina i Leszek są małżeństwem od 12 lat. Ona, 34 lata, jest montażystką w firmie produkującej programy dla telewizji. On, 35 lat, agent ubezpieczeniowy. Mają dwie córki, czteroletnią Magdę i ośmioletnią Małgosię.
DZIEŃ PIERWSZY: Ja mam pisać seksdziennik? Zastanawiam się, czy dziś będę mogła rozpocząć notatki. Wieczorem do domu wraca Leszek. Zmęczony, głodny i zły. Chyba jeszcze poczekasz na opisy uniesień, pozycji i pieszczot dzienniczku.
DZIEŃ TRZECI: Magda jest chora. Urywam się z pracy, żeby pójść z nią do lekarza. Wieczorem spotykamy się w domu. Leszek usypia małą i przychodzi do pokoju. Prawimy sobie komplementy.
DZIEŃ PIĄTY: Leszek wyjechał w trzydniową delegację. Zamykam dziennik.
DZIEŃ ÓSMY: Leszek wraca wieczorem. Kładziemy dzieci spać, idziemy do sypialni i kochamy się przez godzinę. Rozłąka to doskonały afrodyzjak.
DZIEŃ DWUNASTY: Leszek ogląda telewizję, ja kładę się wcześniej spać. Przychodzi, budzę się, żeby powiedzieć mu dobranoc. Całuje mnie w szyję. Oddaję mu pocałunek i zasypiamy.
DZIEŃ TRZYNASTY: Rano zastanawiam się, czy rutyna nie zabija naszej namiętności. Chcę porozmawiać o tym z Leszkiem, ale wieczorem wpadają znajomi i nie mam okazji poruszyć tego tematu.
DZIEŃ CZTERNASTY: Ścieram kurze w pokoju, kiedy Leszek przychodzi z treningu. Pachnie czystością. Podchodzi do mnie i całuje w szyję. Dotyka moich piersi. Uwielbiam, gdy chce mnie mieć natychmiast. Kochamy się. Potem idziemy do sypialni, trochę rozmawiamy i kochamy się znów. Postanawiam go zaskoczyć w podobny sposób za kilka dni.
Co na to seksuolog?
Nic tak nie niszczy związku jak nuda, rutyna i brak czasu. A o to wszystko bardzo łatwo w kilku-, a tym bardziej kilkunastoletnim związku. Nastąpiła faza stabilizacji. W takim momencie łatwo zacząć żyć obok siebie. Kobieta jest skupiona na wychowywaniu dzieci i pracy zawodowej. Mężczyzna też zajmuje się swoimi sprawami. Seks staje się mechaniczny jak jedzenie czy czytanie książki. Żyjemy według schematu. O tej godzinie spotykamy się w domu, o tej jemy kolację, o tej oglądamy telewizję. Gdzie tu miejsce na spontaniczność, rozbudowaną erotykę? Miłość uprawiamy na pięć minut przed zaśnięciem. Szybko, bo dzieci się obudzą, a poza tym przecież trzeba rano wstać. Popadamy w letarg seksualny, powoli oddalamy się od siebie. Niezaspokojone potrzeby kumulują się. I ona, i on stają się bardziej wrażliwi na bodźce erotyczne. Łatwo wtedy o zdradę. Jak temu zaradzić? Nie dać się nudzie. Ciągle rozbudzać w sobie i w partnerze pragnienie bliskości. W szybkim seksie nie ma nic złego, pod warunkiem, że to nie jedyny sposób współżycia. Urozmaicajcie, szukajcie inspiracji. Jednego dnia kochajcie się w samochodzie na parkingu. Innego wyślijcie dzieci do babci i zafundujcie sobie długą romantyczną kąpiel. Zdobywajcie się ciągle na nowo. Partner, nawet ten z obrączką na palcu, nie jest nam dany raz na zawsze.