Marta jest sama. Ma dwóch kochanków. Atrakcyjna, 28 lat, zajmuje się planowaniem kampanii reklamowych. Półtora roku temu rozstała się z partnerem. Nie ukrywa, że doskwiera jej samotność, choć ma liczne grono przyjaciół.
Dzień pierwszy: 8.30. Dzwonek do drzwi. Marek wchodzi i zaczynamy się całować już w progu. Nie kochaliśmy się przez tydzień. Czuję, jak bardzo mnie pragnie. Dotyka mnie zmarzniętymi rękoma. Jest żonaty. Zawsze ma dla mnie tylko dwie godziny. Znamy się od lat, sypiamy ze sobą od pół roku. Do pracy przyjeżdżam spóźniona i nieumalowana, ale poranny seks sprawił, że czuję się doskonale.
Dzień drugi: Dzwoni Piotr. Kocham go, pragnę, ale on należy do tych facetów, którzy unikają bliskości. Idziemy na kolację. Ubieram się specjalnie dla niego. Mam spódnicę, szpilki, nie mam majtek. Pieścimy się pod stołem. Po kolacji jedziemy do mnie i kochamy się cały wieczór.
Dzień czwarty: Rano wpada Marek. Kochamy się jak szaleni. W dwie godziny po raz kolejny staramy się zrobić to, na co stali partnerzy mają całe noce.
Dzień szósty: Czy singielki mają na twarzy wypisane, że są singielkami? Nie chodzę do łóżka z każdym, kto ma na mnie ochotę. Ale ilość podrywających mnie mężczyzn jest ogromna. Większość od razu daje do zrozumienia, że może zaoferować wyłącznie seks, i jest przekonana, że się zgodzę.
Dzień dziewiąty: Piotr zabiera mnie do kina, potem do siebie. Spędzamy u niego piątkową noc i niemal całą sobotę. Śmiejemy się, rozmawiamy i kochamy. Gdyby tak mogło być zawsze...
Dzień dziesiąty: Wracam późno z pracy. Po północy oglądam „Seks w wielkim mieście”. Później robię to sama, myśląc o moich dwóch kochankach.
Dzień trzynasty: Z Krakowa przyjeżdża mój znajomy. Żonaty. Wychodzimy razem do knajpy. Uwodzi mnie, namawia, dwoi się i troi, żebyśmy wylądowali w moim łóżku. Spuszczony ze smyczy szczęśliwy mąż. Lubię go, ale nie aż tak, żeby się poświęcać. Chociaż może jak jeszcze trochę się postara?
Co na to seksuolog?
Dr Andrzej Depko: Jest coraz więcej samotnych kobiet, które nie chcą albo nie potrafią budować związku. Są atrakcyjne, wykształcone, przebojowe, dobrze zarabiają. Potrzeby seksualne zaspokajają w przelotnych znajomościach. Marta najwyraźniej też do nich należy. Dopóki dziewczyna jest młoda, między 20. a 30. rokiem życia, w zasadzie nie ma nic niewłaściwego w takim stylu życia. Gorzej, jeśli takie postępowanie staje się sposobem na całe życie. Teoretycznie Marta zaspokaja swoje potrzeby erotyczne. Ale czy to przypadkiem nie ona służy do zaspokajania potrzeb swoich kochanków? Czy za chwilę przyjemności nie płaci zbyt wysokiej ceny? Jeśli rzeczywiście potrzebuje tylko fizycznego zaspokojenia, to w porządku, ale jeśli szuka miłości, powinna się zastanowić, dlaczego w związku z żonatym facetem. Co takiego jest w niej, że dąży do bliskości w relacji z mężczyzną, którego nie może mieć? Czy tak naprawdę boi się bliskości? A może stawia zbyt wysoką poprzeczkę i żaden mężczyzna nie jest w stanie sprostać jej oczekiwaniom? Ponieważ nie może znaleźć tego idealnego, zadowala się przypadkowymi kontaktami. Z jednej strony samotne kobiety mogą przekonywać siebie, że takie życie jest fantastyczne. Przecież przed nikim nie muszą się tłumaczyć. Same decydują, jak wydawać pieniądze, z kim spędzać czas, kiedy współżyć. Z drugiej strony wcześniej czy później samotne powroty do pustego domu zaczną Marcie doskwierać. A nawet najwspanialszy seks nie zaspokoi potrzeby bliskości emocjonalnej. Czy Marta jest szczęśliwa, żyjąc jak bohaterki serialu „Seks w wielkim mieście”? Wygląda na to, że raczej jest samotna w tłumie.