Dbajcie o podstawę
Staram się na każdym kroku podkreślać, że im bardziej solidna będzie podstawa, tym szczęśliwszy będzie związek. Owszem, miłość również będzie wzrastać. Nie będzie to jednak ten namiętny rollercoaster, który oboje pamiętacie z okresu, gdy byliście sobą zauroczeni. Mowa tu raczej o dojrzałym uczuciu, pełnym szacunku, zrozumienia i wzajemnego podziwu.
Budujcie zaangażowanie
Budowanie takiego zaangażowania powinno się znajdować na pierwszym miejscu listy obowiązków małżeńskich. Nie można opierać małżeństwa na nieustannej pogoni za miłością. Wzajemne oddanie jest jednocześnie podstawą, na której może wzrastać miłość.
Zobacz też: Jak sprawić, by związek przetrwał?
Oddanie
Cóż, z pewnością przytrafią się Wam dni, kiedy miłość do partnera będzie Wam się wydawała nieco słabsza. Być może nie będziecie opętani dziką namiętnością i może niekoniecznie będziecie zdzierać z siebie ubrania i kochać się na linoleum w kuchni. Są takie dni, kiedy w ogóle nie czujecie do siebie miłości, a nawet takie, kiedy wręcz się nie lubicie.
Tu właśnie zaczyna się oddanie. Ponieważ (nigdy nie zgadniesz…) on albo ona być może też Cię w tym momencie nie lubi. Nie dlatego, że coś jest z Tobą nie tak. Tak po prostu bywa, gdy się z kimś mieszka. Każdy jest czasem irytujący i niemiły. Zdarza się, że druga osoba wyciska pastę od środka tubki albo zostawia mokry ręcznik na podłodze w łazience, pije mleko prosto z kartonu. No to już szczyt wszystkiego! Czy on/ona w ogóle nie myśli o tych wszystkich zarazkach, czy może jego/jej wiara w pasteryzację jest aż tak silna?
Już to wystarczy, żeby człowieka doprowadzić do szału. W porządku, wiadomo, że Ty nie masz żadnego z tych okropnych nawyków, ale niektórzy mają. I jeśli przyjrzysz się sobie bardzo, ale to bardzo dokładnie, to może nawet w Tobie można dostrzec jakieś niedoskonałości.
Spokojne morze i spiętrzone fale
Chodzi o to, że małżeństwo nie zawsze jest żeglugą po spokojnym morzu i potrzeba naprawdę sporej determinacji, aby sprawić, że będzie funkcjonowało. Satyryk Rich Hall ma w repertuarze przezabawny skecz o swojej dziewczynie, która chcąc zbadać, jak bardzo jest jej oddany, pyta: „Czy wciąż byś mnie kochał, gdybym wpadła pod autobus?”. Co on na to? „Trzymaj się z dala od pasa dla autobusów”. Otóż to, lepiej uważaj na te autobusy. Dobrze jest jednak wiedzieć, że jeśli będziesz miała pecha i trafisz pod koła jakiegoś zbłąkanego autobusu, Twój ukochany będzie przy Tobie, a nie wsiądzie do innego, aby uciec na drugi koniec świata.
Zobacz też: Dlaczego związki się rozpadają?
Fragment pochodzi z książki „I żyli długo i szczęśliwie… Jak zbudować szczęśliwe i trwałe małżeństwo?” Barbary Bartlein (Wydawnictwo Helion, 2009). Publikacja za wiedzą wydawcy.