Jak być dobrym rodzicem?

Nauka dziecka tolerancji
Bycie rodzicem to jedna z najważniejszych ról życiowych – angażuje cały czas i siły, dając przy tym ogrom satysfakcji. Musimy jednak pamiętać, że naszym podstawowym obowiązkiem jako rodzica jest praca nad przygotowaniem dziecka do dorosłego życia.
/ 16.11.2010 14:16
Nauka dziecka tolerancji

Każdy popełnia błędy w wychowaniu swoich dzieci, każdy nie raz zastanawia się, czy można było inaczej zareagować na zachowanie syna/córki, inaczej odpowiedzieć. Sztuką jest umieć wyciągać wnioski z tych błędów.

Wpajanie błędnych przekonań

Przekazując dziecku stały system wartości i przygotowując je do życia w społeczeństwie, wpajamy mu czasem negatywne i błędne przekonania, co może zaburzać funkcjonowanie dziecka w przyszłości, np.:

  • We wszystkim muszę być dobry. Myślenie takie prowadzi do spadku samooceny – trudno być dobrym w wielu rzeczach. Lepiej jest motywować dziecko do odnalezienia własnej pasji, popierać włożony wysiłek, a nie stopień jego osiągnięć, co szybko przełoży się na wzrost samooceny i samodzielność w podejmowaniu wysiłków.
  • Mężczyźni nie płaczą. Niby dlaczego nie? Mężczyźni też przeżywają trudne chwile i chcą się czasem wypłakać. Pozwólmy więc swoim małym i dużym chłopcom czasem popłakać – to swoiste oczyszczenie, które w przyszłości zaowocuje umiejętnością wyrażania emocji.
  • Wszyscy muszą mnie lubić. Ucząc dzieci, jak żyć z innymi ludźmi i jak podporządkowywać się autorytetom, musimy pamiętać o zachowaniu równowagi między potrzebą przystosowywania się a konfliktem, który jest nieodłącznym elementem stosunków międzyludzkich.
  • Popełnianie błędów lub proszenie o pomoc jest złe.
  • Jestem wart tyle, co moje osiągnięcia.
  • Negatywne uczucia są złe.

Najlepszym sposobem wyrzucenia błędnych przekonań z naszego myślenia jest rozpoznanie ich u siebie i we własnym modelu wychowania.

Nieświadome prowokowanie złego zachowania

Dzieci potrzebują naszej uwagi tak bardzo, że są skłonne walczyć o nią swoim zachowaniem. Najbardziej lubią, gdy je chwalimy, ale jeśli miałyby być ignorowane, wolą już raczej zostać pouczone czy skrzyczane. Nieczęsto chwalimy dziecko, gdy dobrze się zachowuje, ale reagujemy natychmiast, gdy robi coś nie tak. A lepiej byłoby:

• Zauważać dobre zachowania, nie tylko złe.
• Dostrzegać brak złego zachowania.
Chwalić konkretne zachowania, nie stosować ogólnych pochwał (np. Jesteś wielka, tak ładnie posprzątałaś swoje zabawki! A nie: Jesteś super córcia!).
• Nagradzać (nie materialnie) dobre zachowania dziecka, ale rzadko, niesystematycznie i nagrodą mającą znaczenie dla dziecka.
• Chwalić każdy mały kroczek dziecka ku pożądanemu zachowaniu: nie czekać, aż osiągnie cel, ale zauważać kroki ku niemu.

Zobacz też: Jak mówić to, co naprawdę się myśli?

Brak konsekwencji

To jeden z najczęstszych błędów dobrych rodziców. Oznacza nietrzymanie się ustalonych reguł, niedotrzymywanie obietnic. Konsekwencja służy stworzeniu dziecku atmosfery bezpieczeństwa i przewidywalności, dzięki czemu nie musi ono sprawdzać granicy tolerancji i wytrzymałości rodziców swoim zachowaniem.

Na konsekwencje składa się:

  • Konsekwentny rozkład czynności, np. porannych i wieczornych, które często są przyczyną rodzinnych stresów (przy ich ustalaniu bądź kreatywnym rodzicem, pozytywnie nastawionym i dąż do przychylności dzieci).
  • Konsekwentna dyscyplina, w tym kary realistyczne, adekwatne do przewinienia, łatwe i krótkie.

Warto pamiętać, żeby:

  • Nie dyscyplinować dziecka, gdy jesteśmy zdenerwowani.
  • Rodzice mieli jednakowe zdanie – musimy grać do tej samej bramki.

Zobacz też: Jak być konsekwentnym i nie ulegać dziecku?

„Zrobię to za ciebie”

Małe dziecko rodzice uczą, nastolatkowi doradzają, są jego przewodnikiem – ale w żadnym momencie życia dziecka rodzic nie powinien go wyręczać! Błąd ten wynika albo z pośpiechu, w którym żyjemy, albo z podświadomych obaw, że dziecku już nie będziemy potrzebni. Tylko współpraca uczy niezależności i samodzielności, odpowiedzialności oraz ponoszenia naturalnych konsekwencji własnego działania, co zaowocuje, gdy dzieci będą już duże.

Wyjątkiem są, oczywiście, sytuacje zagrażające życiu i bezpieczeństwu!

„Rób to, co mówię, a nie to, co robię”

Dobry przykład działa skuteczniej niż każde słowo. Swoim życiem uczymy dzieci życia, w każdym jego aspekcie. Dziecko naśladuje nas, rodziców – najpierw to, co robimy, potem to, co mówimy, następnie to, co myślimy, a w tym wszystkim, jak reagujemy. Zwróćcie uwagę na to, że wielokrotnie dziecko jest lustrem, w którym może obejrzeć się rodzic.

Hamowanie naturalnej radości życia i ciekawości świata

Gdy małe dzieci zaczynają chodzić, penetrują świat, poznają go wszelkimi zmysłami (łącznie ze smakiem). W pośpiechu, a także obawie o ich zdrowie czy z chęci odpoczynku hamujemy ich dziecięcą kreatywność, zamykamy w sterylnym świecie. Gdy młody człowiek wkracza z kolei w wiek dojrzewania, boimy się, że doświadczy zła tego świata, będzie eksperymentował w różnych sferach życia, a my nie będziemy mieć nad tym kontroli. Nie ma więc sensu hamować tej chęci poznawania świata, lepiej się do niej przyłączyć – w domowych warunkach, przy rodzicach lepiej i bezpieczniej jest eksperymentować niż w lesie z kolegami.

Otwierając świat przed dzieckiem, uczymy je, że świat jest ciekawy, że życie może być zabawne i ekscytujące, co nie oznacza, że mamy być ciągle na wycieczce. Kiedy pokażemy dziecku radość z codzienności, z małych rzeczy, nie będzie czekało na to, co jest za rogiem.

Redakcja poleca

REKLAMA