Uzasadnione pretensje - czyli hormony i kłótnie
Czasami tymi hormonami tłumaczymy sobie po prostu za dużo. Każdy gorszy nastrój i emocjonalny wybuch można sobie uzasadniać, zganiając na owe hormony. Mówimy wtedy, że jesteśmy po miesiączce, przed miesiączką, tudzież w jej trakcie, albo że jesteśmy w ciąży.
Jesteśmy zniewolone - czyżby przez hormony?
Seksuolog Monika Łukaszewicz twierdzi, że rządzą naszym życiem w dużym stopniu. Im bardziej zdajemy sobie z tego sprawę, tym bardziej możemy to kontrolować i na pewne rzeczy wpływać, natomiast nie możemy wszystkiego tłumaczyć zespołem przedmiesiączkowym. W Stanach Zjednoczonych odnotowano przypadek, kiedy PMSem tłumaczono morderstwo,
PMS - Premenstrual syndrome
Niezależnie od płci wszyscy wiedzą, że on naprawdę istnieje, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę, kiedy się rozpoczyna i kończy. Przypada na drugą fazę cyklu, po jajeczkowaniu, czyli około 7 dni przed wystąpieniem okresu. Według najświeższych badań cierpi na niego około 13-26% kobiet. Patogeneza tego zespołu nie jest nam znana, jednak stwierdza się, że występują objawy psychiczne i fizyczne.
Zobacz też : Masz zły nastrój? Popraw go!
Na pewno jest trochę większe gromadzenie wody w organizmie, stąd uczucie puchnięcia. Jest wzmożona płaczliwość, drażliwość, towarzyszy nam większe zdenerwowanie w tym czasie. Prawda jest taka, że nie jest to groźne, dużo bardziej niebezpieczny jest zespół dysforyczny, który występuje u niewielkiego procenta kobiet.
W tym przypadku zaburzenia są na tyle poważne, że utrudniają kobietom funkcjonowanie w życiu zawodowym, jak i osobistym. Towarzyszy temu nastrój depresyjny, ciągła płaczliwość oraz bezsenność.
Zobacz też : Czym jest samotność?
Czy hormony można zmienić?
W związku z tym, że patogeneza jest nam bliżej nieznana, nie ma leku na zespół przedmiesiączkowy. Jednak lekarze dosyć zgodnie wyrażają opinię, że pomocna w tym przypadku jest antykoncepcja. Zawiera dawki odpowiednich hormonów, przez co okres jest wyregulowany i przebiega sprawniej, często „bezboleśnie”.
Mężczyźni często tego nie rozumieją i nie chcą z tym się pogodzić, zaostrzając sytuację w związku/domu/rodzinie podczas tych drażliwych dni. Dobrym wyjściem jest definitywnie wyłożyć swojemu mężczyźnie teorię (bo praktyki ma już dosyć), że nam wtedy też nie jest łatwo i w kalendarzu, grubą, czerwoną kreską zaznaczyć dni, w których ma być odrobinkę bardziej wyrozumiały.
Jesteśmy uzależnione od hormonów! Od oksytocyny, bo lubimy się przytulać, od fenylotaminy na początku naszego związku, od estrogenów, bo nam bardziej chce się kochać.