Na początku związku prawie nie wychodziliśmy z łóżka – mówi 30-letnia Karina z Lubelskiego. – Z Maćkiem poznaliśmy się na imprezie przedświątecznej u znajomych i od razu staliśmy się nierozłączni. Kochaliśmy się już pierwszej nocy. Było nam tak dobrze, że rozstaliśmy się dopiero wieczorem następnego dnia i tylko, dlatego że w poniedziałek szliśmy do pracy.
15 trików z Kamasutry, które wzmocnią wasz orgazm
Lubiliśmy eksperymentować
Dla nas nie było tematów tabu. W tej materii szliśmy za głosem serca i pożądania. Sprawdzaliśmy też pozycje podpatrzone w filmach pornograficznych, które oglądał Maciek. Robiliśmy to, co nas kręciło. Nie zawsze doprowadzaliśmy się do orgazmu. Czasami wystarczała sama bliskość i wzajemne poznawanie ciał. Czasami też orgazm pojawiał się bez penetracji. Tak poznałam orgazm sutkowy.
Opowiadam tylko o seksie, bo to on stanowi nasz problem, ale także na co dzień byliśmy, jak dwie połówki pomarańczy.
Nie umiera, nie ma kochanki
Po trzech latach postanowiliśmy zamieszkać razem. Na początku dobrze się między nami układało. Jakoś poradziliśmy sobie z podziałem obowiązków. Wiedzieliśmy, że dla dobra związku ważny jest zarówno czas spędzany razem, jak i osobno, więc nie zaniedbywaliśmy przyjaciół, wśród których wciąż uchodzimy za parę idealną.
Idealną… No właśnie.
Mniej więcej po siedmiu miesiącach wspólnego życia z naszym związkiem zaczęło dziać się coś dziwnego.
Ja wciąż miałam apetyt na szaleństwa, choć może nie tak często, jak dotychczas, ale nigdy nie sądziłam, że mój facet zacznie się wymawiać od seksu bólem głowy! Potem zrzucał winę na przepracowanie, a kiedy już nabierał ochoty, to robił to szybko w jeden z czterech sposobów – po misjonarsku, na łyżeczkę, na pieska i rozgwiazdę.
No ile można?! Nie byłabym sobą, gdyby jednak nie poszukała wyjścia z sytuacji. Kupiłam komplet bielizny erotycznej, lubrykanty, a gdy to nie wystarczyło sięgnęłam po gadżety do seksu. Wszystko na nic. Maciek widząc mnie w koronkowej, koszulce z maską na twarz, tylko się roześmiał. Gdy pokazałam mu korek doodbytniczy, zdziwił się, że zamierzam coś takiego wsadzić sobie w pupę!
Sprawdzałam - nie wchodzi na strony porno, nie ma kochanki i chyba nie jest też śmiertelnie chory. Więc co jest grane?
Kamasutra też jest zła?
Zrozpaczona kupiłam opracowanie Kamasutry i postanowiłam wesprzeć się literaturą fachową. Nie pytając go o zgodę, w trakcie zbliżenia zaczęłam tak zmieniać ułożenie ciała, byśmy znaleźli się w pozycji galopującego konia. On ze skrzyżowanymi, rozchylonymi nogami odchylał się do tyłu, opierając się jednocześnie na rękach, a ja klęcząc nad nim opuszczałam się i unosiłam nad jego wzwiedzionym penisem. Widziałam, że podobało mu się to, co robiliśmy, ale następnego dnia narzekał na zakwasy i znowu wrócił do starych, nudnych pozycji.
Mam wrażenie, jakby Maciek bał się mojej pomysłowości. Zachowuje się tak, jakby Kamasutra go przeraziła, a dla mnie to ostatnia deska ratunku. Jeśli to nie wypali, chyba odejdę.
Przeczytaj jeszcze:
Poznaj 3 najlepsze pozycje seksualne, przy których zapomnisz o nadwadze
Szukasz miłości? Zapomnij o Tinderze! – twierdzi zawiedziona czytelniczka
Czy to prawda, że… Obalamy mity na temat męskiego orgazmu