Specjalnie dla nas najsłynniejsza polska pływaczka Otylia Jędrzejczak zgodziła się zdradzić kilka szczegółów ze swojego sportowego życia i w ten sposób zachęcić również młodsze pokolenie, w tym nasze dzieci do aktywności.
Czy wyobraża sobie pani życie bez sportu? Co robiłaby pani zawodowo, gdyby nie została pływaczką?
Przyznam, że po tylu latach treningów na basenie, ciężko jest mi wyobrazić sobie inną drogę niż ta. Po zakończeniu kariery sportowej zaczęłam realizować się w innych rolach — założyłam swoją Fundację, w której realizuję projekty sportowe dla dzieci, młodzieży i dorosłych, prowadzę również wykłady motywacyjne i jestem wykładowcą na AWF Warszawa. Tak więc sport nadal jest i zawsze będzie bliski mojemu sercu, i pozostanie mianownikiem dla moich codziennych obowiązków i pasji. Staram się, by to co robię było zawsze na najwyższym poziomie. Zaufanie, jakim Ministerstwo Sportu i Turystyki obdarzyło moją Fundację i bycie ambasadorką programu Polskie Nadzieje Olimpijskie, jest dla mnie tego najlepszym potwierdzeniem.
Czy kiedykolwiek myślała pani, że przez pływanie straciła pani jakąś część życia, coś ją ominęło? Czy było warto?
Osiągnęłam w sporcie wszystko, o czym marzy sportowiec. Poza tym, ukończyłam trzy kierunki studiów. Sport zawsze był moją pasją, a nie poświęceniem. Oczywiście moje sukcesy zrodziły się z talentu, ale są też efektem ciężkiej pracy, która mnie ukształtowała jako człowieka. Reprezentowanie kraju na Igrzyskach Olimpijskich, radość i duma polskich kibiców – tego nie da się z niczym porównać. A teraz, właśnie dzięki tym sukcesom, mogę angażować się w ważne akcje społeczne takie jak np. program „Polskie Nadzieje Olimpijskie”. Jego celem jest wspieranie młodych zawodników na drodze po medal olimpijski, a także popularyzacja sportu wśród dzieci niepełnosprawnych. Gdyby nie ścieżka, którą obrałam pewnie miałabym mniej możliwości wspierania takich inicjatyw, a ja się cieszę, że mogę być jego ambasadorką. To dla mnie wiele znaczy.
Czy na start przygody ze sportem może być za późno? Czy warto ćwiczyć, jeśli ma się świadomość, że na zawodowstwo nie ma już szans?
Każdy moment jest dobry, żeby zacząć ćwiczyć, nawet jeśli celem nie będą od razu igrzyska olimpijskie. Czas poświęcony na sportowy rozwój to zawsze dobra inwestycja. Mnie, sport, oprócz tego, że przez wiele lat był moim sposobem na życie, nauczył konsekwencji w realizacji celów oraz tego, jak pokonywać przeszkody, rozwiązywać problemy. Jeśli jednego dnia uda nam się pobić jakiś swój własny rekord, który był nieosiągalny wczoraj, to daje motywację i uskrzydla do realizacji kolejnych, większych celów w innych dziedzinach życia.
Jak zachęcić dzieci do odejścia od komputerów i znalezienia frajdy w sporcie?
Myślę, że najlepszym przykładem jesteśmy my sami. Jeśli rodzice chętnie podejmują aktywność fizyczną, a sport traktują jako nieodłączną część życia rodzinnego, wtedy dzieci także znajdują radość w takim spędzaniu czasu. To przekłada się potem na dorosłe życie. Ja sama jestem tego przykładem. Jeśli rodzice wpoją u dzieci miłość i pasję do sportu jeszcze w momencie dojrzewania, to ich dzieci — już jako dorośli — nie będą mogli wyobrazić sobie swojego życia bez sportu. Dzieci zawsze patrzą na rodziców, wzorują się na nich, dlatego mocno zachęcam do tego, by sport był częścią rodzinnych aktywności. Jest nie tylko korzystny dla zdrowia, ale też wzmacnia i cementuje więzi oraz buduje charakter, przygotowuje do życia.
Jak zmotywować się do codziennej aktywności, gdy każdy dzień wydaje się zbyt krótki?
Planować i być konsekwentnym. Warto zaplanować starannie, nawet godzina po godzinie. Z własnego doświadczenia wiem, że im bardziej szczegółowo zaplanuję mój dzień, tym więcej jestem w stanie tego dnia wykonać. Wystarczy nadać sobie pewien rytm. Zaplanować trening i wykonać trening. Dobrą metodą jest również stawianie przed sobą małych i dużych celów. Moment, w którym osiągamy nawet mały sukces, dodaje nam energii i sił do dalszego działania.
Co pani myśli o konieczności wsparcia innych sportowców?
Wspieranie młodych sportowców jest moim zdaniem przywilejem i koniecznością. Nawet największy talent może zostać zaprzepaszczony, jeśli nie będzie wspierany. Zaplecze treningowe, opieka trenera, dobry sprzęt – to tylko przykłady elementów, które mają wpływ na sukces młodego zawodnika. Program „Polskie Nadzieje Olimpijskie”, którego jestem ambasadorką właśnie na tym się skupia. Część zebranych w grudniu b.r. funduszy ze sprzedaży produktów P&G w ramach akcji prowadzonej w sklepach sieci Eurocash i Piotr i Paweł zostanie przekazana w postaci grantów na rzecz wybranych organizacji sportowych, kształcących największe sportowe talenty.
Co młodym sportowcom może dać program Polskie Nadzieje Olimpijskie?
Wsparcie i odpowiednie zaplecze, dostęp do nowocześnie prowadzonych treningów. W ramach otrzymanych grantów organizacje kupują niezbędny sprzęt do treningów, organizują zgrupowania i wyjazdy szkoleniowe, w tym również te zagraniczne. Bez otrzymanych funduszy nie byłoby to możliwe. Jest też druga strona tego Programu, niezwykle dla mnie cenna – popularyzacja sportu wśród dzieci niepełnosprawnych, którym sport pozwala na rehabilitację, nawiązywanie kontaktów społecznych i budowanie pewności siebie. Każdy wysiłek tych dzieci jest na miarę medalu olimpijskiego, a program PNO sprawia, by miały one możliwość podejmowania tych wysiłków.