Kluby seniora
Niektóre z klubów seniora coraz częściej wprowadzają do swoich ofert niestandardowe pomysły. Ot, choćby regularny Nordic Walking. Jest to spacer, marsz, podczas którego nie nadwerężamy przeciążonego w okresie działalności zawodowej umysłu. Trzeba jednak zainwestować w zakup odpowiednich kijków ze specjalnymi uchwytami, które powodują odciążenie kręgosłupa i stawów kolanowych. Przyjemność płynąca z takiego marszu zadziwi nawet najbardziej wybrednego emeryta; treningowi bowiem zostaną poddane, oprócz wyżej wymienionych, następujące części ciała: nogi i biodra, ręce, prawy i lewy bark, ramiona, mięśnie klatki piersiowej. W sumie w ten przyjemny wysiłek zaangażowane jest około 90% mięśni ciała. Idąc do przodu, przed siebie, spalamy niepotrzebne kalorie – intensywniej niż podczas biegania – wyłączamy na jakiś czas proces myślenia, patrzymy na sylwetkę naszego rześkiego kolegi i wracamy do domu szczęśliwi. To naprawdę znakomita forma inteligentnej aktywności fizycznej, którą możemy zająć swoje buntujące się ciało – bez względu na wiek i porę roku.
Centra lub kluby seniorów w wielkich ośrodkach miejskich prześcigają się w pomysłach, projektach, innowacjach. Mniejsze ośrodki miejskie lub wiejskie – ze względu na niewielkie fundusze, brak doświadczonej, wykształconej kadry – mają mniejsze możliwości. Jedno jest pewne – prawie w każdym klubie znajdziecie przyjazne dusze, które nie pozwolą, aby samotność lub nuda była nieodzownym warunkiem istnienia emeryta.
Znakomitym tego przykładem jest uchwycony przez reporterkę Zofię Bysiec optymizm jednej z członkiń radomskiego klubu seniora. Prosta, prawdziwa wypowiedź emerytki, której nie trzeba zachęcać do korzystania z życia.
– Hulam, a co?! Tak w ogóle to jestem chora, ale na zabawę od razu zdrowieję – śmieje się pani Wacia, a właściwie Wacława Czubakow, stała bywalczyni klubu seniora. – Koleżanki się ze mnie śmieją, że stara, a jeszcze chcę tańczyć. Ale trzeba się bawić. Emerytury małe, człowiek chory, trzeba to wszystko zapomnieć.
Pani Wacia ma 78 lat, ale zupełnie na tyle nie wygląda. – Mąż o mnie dba, żebym była elegancka. O! Wnuczka mi zawsze robi trwałą – pani Wacia poprawia fryzurkę.
Polecamy: Nowe możliwości leczenia seniorów
Atmosferę w klubie seniora pani Wacia bardzo sobie chwali. – Bardzo sympatyczne towarzystwo. Można sobie porozmawiać przy herbatce, przy słodyczach. Są karty, gry, warcaby. Pani kierowniczka jest bardzo miła. Jest zabawa sylwestrowa, są spotkania wigilijne, cztery razy w roku impreza na dzień solenizanta... – wylicza. – Nasi członkowie jeżdżą na pielgrzymki i wycieczki. Chodzą na koncerty, do kina, do teatru, a nawet wybierają się razem do lasu na grzyby. Są potańcówki i zwykłe rozmowy przy kawie. A atmosfera naprawdę rodzinna: wśród członków klubu zawiązało się już przynajmniej kilkanaście małżeństw.
Dni Seniora
Zachęcając do udziału w działalności klubów seniora, chcielibyśmy również wspomnieć o Dniach Seniora, które na stałe weszły do kalendarza imprez integracyjnych starszego pokolenia. Na początku były to lokalne spotkania, które z czasem przerodziły się w międzynarodową imprezę, na przykład Dni Seniora w Lipsku, organizowane przez Niemieckie Federalne Ministerstwo Rodziny, Seniorów, Kobiet i Młodzieży, w których obchodach uczestniczą delegacje polskie i holenderskie. Podczas takich spotkań rodzą się nowe pomysły, utrwala się więź międzypokoleniowa, dostrzega się problemy innych i jednocześnie korzysta się z możliwości przeniesienia rozwiązań europejskich kolegów na grunt polski.
Czytaj też: Jak leczyć depresję u seniora?
Fragment pochodzi z książki „Jak się nie nudzić na emeryturze? Poradnik dla emerytów i rencistów”, Stanisław Mędak (Oficyna Wydawnicza „Impuls”, 2010). Publikacja za wiedzą wydawcy.