Mistrz wychowania na drodze do perfekcji

Dążenie do perfekcji w wychowaniu nie może odbywać się kosztem dzieci /fot.Fotolia
Dążenie do perfekcji za wszelką cenę daje zawsze skutek odwrotny do zamierzonego. Nie inaczej jest w przypadku wychowania. Zobacz, jak zostać wychowawcą idealnym, nie będąc perfekcjonistą.
/ 19.01.2012 08:06
Dążenie do perfekcji w wychowaniu nie może odbywać się kosztem dzieci /fot.Fotolia

Wychowawca idealny

Wychowując dzieci, napotykamy również co krok granice w nas samych: ułomności i jednostronność własnej osobowości. Są one często źródłem frustracji i konfliktów, lecz zmuszają także do spojrzenia w siebie i w rezultacie prowadzą do pozytywnych przemian wewnętrznych.Rozwijać się, a więc także rozwijać się i doskonalić jako wychowawca, można tylko poprzez błędy i dzięki błędom. Należy się raczej wystrzegać ludzi twierdzących, że ich nie popełniają. Nieskazitelność, nieomylność i perfekcjonizm są w gruncie rzeczy zaprzeczeniem człowieczeństwa i nie mogą stanowić dobrego fundamentu dla pracy wychowawcy.Właściwa postawa wychowawcza to – moim zdaniem – działanie mające na celu dobro dziecka przy akceptacji niedoskonałości własnej i niedoskonałości innych ludzi, a jednocześnie gotowość do ciągłej pracy nad sobą.

Trudna sztuka „patrzenia w siebie”

Niezwykle ważną umiejętnością jest dla wychowawcy sztuka introspekcji.Zwłaszcza w okresach, gdy pojawiają się problemy czy wręcz poczucie, że zabrnęliśmy w ślepą uliczkę, konieczne staje się dokonanie bilansu swojego wnętrza.Uzyskanie pewnej biegłości w sztuce introspekcji pozwala lepiej omijać pułapki własnego charakteru czy temperamentu i chroni – oczywiście tylko w pewnej mierze – przed popełnianiem wciąż tych samych błędów.Pomocny może tu być poniższy schemat. Jest to wynik wieloletniej pracy z grupami rodziców uczestniczących w kursach pedagogicznych.

Schemat 1. Dwie grupy charakterystycznych cech osobowościowych

 cechy ukierunkowane                         cechy ukierunkowane na cel

  na relacje z ludźmi                  

  • troskliwość                                        zdolność do działania
  • zdolność do empatii                          umiłowanie porządku
  • wewnętrzna ruchliwość                     rozwaga

Zobacz też: Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały?

Dwa typy rodziców

Rodzice oraz inni wychowawcy, u których zdecydowanie przeważają cechy wymienione po lewej stronie, mają często problemy ze strukturą zajęć dnia, z planowaniem i organizacją, kierowanie dziećmi łatwo wymyka im się z rąk. Ci zaś, którzy orientują się przede wszystkim na cel, nierzadko trzymają ster wychowania w dłoniach tak silnie, że trudno jest im się wczuwać w potrzeby dzieci i mogą nieraz przeoczyć wiele wspaniałych możliwości, zrodzonych spontanicznie z nastroju chwili.Częste zadawanie sobie pytania: „Ku jakim cechom i sposobom zachowania mam wrodzoną bądź wyuczoną skłonność?”, pomaga w świadomym rozwijaniu cech przeciwstawnych, a zatem w osiąganiu równowagi.

Sens działań

Gdy z rzeczywistym zainteresowaniem i miłością postrzegamy dziecko i staramy się wczuć w jego istotę, to dokonujemy próby utożsamienia się z nim. Gdy działamy i wyznaczamy granice, dystansujemy się wobec dziecka. Na nieustannym współgraniu obu tych gestów wewnętrznych opierają się właściwie wszystkie procesy wychowawcze.

Bardziej od natłoku zajęć wyczerpują każdego wychowawcę brak wewnętrznej motywacji i poczucie „chodzenia w kieracie”, robienia rzeczy tylko dlatego, że „tak trzeba”. Gdy zaczynamy w jakimś momencie odkrywać sens swoich działań i powiązania pomiędzy wieloma drobnymi zdarzeniami, wówczas czujemy potężny przypływ sił, czujemy, że wyrastają nam skrzydła...

W wychowaniu każdego dziecka uczestniczy zawsze kilka osób. W idealnej sytuacji rodzice, jak również inni wychowawcy wspierają się wzajemnie, dbają o zachowanie wspólnej i konsekwentnej linii postępowania. Rzeczywistość jest niemal zawsze bardziej skomplikowana od ideału rozkwitającego w głowach. Rodzice mają nierzadko zupełnie rozbieżne poglądy na wychowanie i podejmują kolidujące ze sobą decyzje. Jest to temat zbyt trudny i zbyt obszerny, by decydować się na marginesowe poruszanie go przy okazji innych zagadnień, dlatego nie będzie tutaj omawiany.

Po pierwsze - konsekwecja

Warto jednak powiedzieć jedno: jest rzeczą oczywistą, że konsekwentne utrzymywanie wspólnej linii wychowawczej jest dla rozwoju osobowości dziecka rzeczą daleko ważniejszą niż wymuszanie najwłaściwszego nawet, zdaniem jednego z rodziców, lecz konfliktogennego stylu wychowania. Zdecydowanie mniej negatywnych skutków niesie bowiem dla dziecka wychowanie w jakimś sensie jednostronne lub nawet „zupełnie niewłaściwe” niż wychowywanie w jawnym konflikcie czy ustawicznej zmienności postaw rodzicielskich.

Należy ten fakt podkreślić, bo wybór alternatywnego sposobu wychowania może w praktyce bardzo łatwo prowadzić do ostrych konfliktów w rodzinie. Znacznie rozsądniej jest zrezygnować wówczas z niektórych zasad czy celów i wybierać rozwiązania wprawdzie kompromisowe, lecz za to akceptowalne dla wszystkich. To samo można powiedzieć o współpracy z dziadkami, których poglądy na wychowanie są zwykle odmienne od reprezentowanych przez rodziców.

Ukochani dziadkowie

Dziadkowie lubią rozpieszczać, lubią znacznie dalej niż matka czy ojciec wychodzić naprzeciw jawnym i skrytym życzeniom maluchów. Jedyny w swoim rodzaju rodzaj więzi z dziadkami ma jednak nieocenioną wartość dla każdego dziecka, co powinno skłaniać rodziców do wyrozumiałości.

Dziadkowie (a także inni starsi ludzie) potrafią łatwiej i znacznie szybciej przekraczać próg wiodący do pełnego magii i cudowności świata wczesnodziecięcego przeżywania.Jeśli uda się nam dać głębokiego nura we własne wspomnienia z dzieciństwa, takie, które są związane z osobami babci i dziadka, to być może zauważymy, że jest w tych obrazach jakaś dodatkowa „aura”, jakby większa obfitość barw, smaków i woni niż w innych wspomnieniach z tego samego okresu i dlatego przez całe życie chętnie do nich powracamy. Tego rodzaju cudowne wspomnienia są z pewnością warte wychowawczych kompromisów.

Zobacz też: Skolioza – jak z nią walczyć?

Fragment pochodzi z książki: "Mam czas dla dziecka. Pedagogika waldorfska dla najmłodszych. Propozycja alternatywnej kultury wychowania w domu, przedszkolu i w żłobku", Barbara Kowalewska (Wydawnictwo Impuls). Publikacja za zgodą wydawcy.

Redakcja poleca

REKLAMA