Cała prawda o polskich pisarzach

Niepowodzenia z nauce /fot. Fotolia
Kłopoty z nauką mieli nawet najwybitniejsi polscy pisarze. Stefan Żeromski, Henryk Sienkiewicz czy Julian Tuwim borykali się z dużymi problemami w szkole. Pomimo ciągłych niepowodzeń udało im się jednak odnieść sukces.
/ 24.01.2012 09:29
Niepowodzenia z nauce /fot. Fotolia

„Nasza oficjalna polonistyka w przesadnej trosce o dostarczanie świetlanych postaci fałszuje i przeinacza naszych wielkich. Tworzy z nich pełne cnót monolity. Ich szkolne losy pełne są przemilczeń. Warto więc choć trochę odkłamać ten tak ciekawy odcinek historii literatury” – pisała w 1970 roku w czasopiśmie „Itd” Joanna Siedlecka w swoim fascynującym artykule „Geniusz w oślej ławce”, artykule, który nie stracił nic ze swojej aktualności. Znajdziemy w nim opis kłopotów szkolnych w nauce różnych przedmiotów naszych wielkich twórców. Przyczyny tych problemów mogły być różne. Mogła to być dysleksja; trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć.

Stefan Żeromski bez matury

W plejadzie „wielkich nieuków” autorka ta wymienia między innymi Stefana Żeromskiego. Przyszły pisarz po piątej klasie gimnazjum miał poprawkę z matematyki. W gimnazjum uczył się aż 12 lat, ponieważ powtarzał trzy klasy: pierwszą (‘Łacina i matematyka wzięły mnie silnie za bary i zasadziły powtórnie do klasy pierwszej’ – „Dzienniki”), drugą i szóstą (znów przez łacinę). Do matury w ogóle nie przystąpił, nie mógł więc podjąć studiów. Rozpoczął natomiast naukę w Szkole Weterynaryjnej, gdyż nie wymagano w niej świadectwa dojrzałości. Wytrwał w tej placówce niecałe dwa lata. Do jej opuszczenia przyczynił się zły stan zdrowia i brak pieniędzy; wpływ miały również problemy z nauką. Studia te nie interesowały Żeromskiego, nic więc dziwnego, że nie zgłosił się na egzamin z anatomii i w końcu opuścił szkołę.

Patrz: Dlaczego dzieci mają trudności w czytaniu?

Niezwykły indywidualista Henryk Sienkiewicz

Podobne problemy miał noblista Henryk Sienkiewicz. Na jego świadectwie maturalnym przeważały oceny dostateczne; stopnie bardzo dobre miał tylko z języka polskiego, historii powszechnej, historii Polski i Rosji oraz geografii powszechnej. Słabe wyniki uzyskał również na egzaminie wstępnym na Wydział Prawa i Administracji Szkoły Głównej Warszawskiej. Z języka polskiego uzyskał już tylko stopień dostateczny; pojawiły się nawet dwie oceny niedostateczne: z języka greckiego oraz historii naturalnej. Mimo to Sienkiewicz na studia został przyjęty. Po miesiącu przeniósł się na Wydział Lekarski, a później na Wydział Filologiczny. Nie ukończył go jednak, gdyż nie przystąpił do egzaminu z języka greckiego. Gdy Henryk Sienkiewicz był już znanym pisarzem, Aleksander Świętochowski pisał: „Był wszakże w szczupłym gronie Wydziału Historyczno-Filozoficznego student, który niczym nie zapowiadał wysokiego talentu i żył poza tym wyborowym kołem. Pamiętam tylko, że idąc z nim razem przez ulicę, zdumiewałem się nad jego biegłością w rozpoznawaniu herbów na arystokratycznych gmachach i karetach oraz nad znacznym zasobem wiedzy z historii rodzin szlacheckich. Była to wszakże jedyna niezwykła w nim cecha. Wątły, chorowity, w audytorium rzadko widziany, w życiu studenckim nieprzyjmujący żadnego udziału, przed egzaminami mocno zakłopotany i na uboczu trzymający się. Zwracał na siebie tak słabo uwagę kolegów, że gdy po skończonym uniwersytecie Kotarbiński zapewniał nas kilku, że Sienkiewicz napisał piękną powieść „Na marne”, roześmieliśmy się serdecznie i zapisali tę wiadomość na rachunek złudzeń powiatowej sympatii jednego Podlasiaka dla drugiego” (Krzyżanowski,1981, s. 22, za: Siedlecka, 1970, s. 4, 7).

Patrz: Jak rozwijać pamięć dziecka?

Bolesław Prus – umysł ścisły

Bolesław Prus (prawdziwe nazwisko pisarza: Aleksander Głowacki) powtarzał klasę drugą, ale do trzeciej zdał już z pochwałą. Nikt nie przypuszczał, że w przyszłości zostanie tak cenionym pisarzem. Sam o sobie pisał w liście do kolegi: „Był to fanatyk matematyki i nauk przyrodniczych. Więc wykładał na prawo i lewo, że wszystko jest głupstwem i kłamstwem, czego nie można wyliczyć i zważyć, a przynajmniej zaobserwować. Ulubionym jego marzeniem było sprowadzić wszystkie nauki do metod i form matematycznych, a cały język – do formuł algebraicznych” (Kulczycka - Saloni, 1975, s. 28, za: Siedlecka, 1970, s. 4). W roku 1866 Aleksander Głowacki ukończył gimnazjum. Analiza jego świadectwa wyraźnie pokazuje, że miał problemy z językami (polskim, rosyjskim, łacińskim, francuskim) oraz przedmiotami, które wymagają zdolności manualnych (kaligrafia, rysunek) – jego umiejętności ocenione zostały na dostateczne. Bardzo dobrze natomiast radził sobie z dziedzinami ścisłymi, z których uzyskał oceny celujące. Studia w Szkole Głównej na Wydziale Matematyczno-Fizycznym Prus porzucił po dwóch latach. Badacze twierdzą, że wpływ na to miało jego niezadowolenie z systemu nauczania, poziom nauki oraz trudna sytuacja materialna. Następnie rozpoczął naukę w Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa w Puławach (Wydział Leśny). Z tej uczelni z kolei został wyrzucony po roku za kłótnię z nauczycielem języka rosyjskiego, który na pierwszej lekcji chciał odpytać Głowackiego z czytania, każąc mu przy tym stać. Przyszły pisarz powiedział, że nie jest w pierwszej klasie, i chciał czytać, siedząc. Nauczyciel zgłosił to dyrektorowi, ten wezwał kuratora i w rezultacie Głowacki opuścił Instytut z opinią „buntowszczika”.

Patrz: Rysowanie - wskaźnik rozwoju dziecka

Problemy ortograficzne Elizy Orzeszkowej

W książce „Miłosne czary i czarty” Krystyna Kolińska (1994) opowiedziała o znajomości Elizy Orzeszkowej – polskiej pisarki okresu pozytywizmu nominowanej do Nagrody Nobla – z krakowskim naukowcem - filozofem Tadeuszem Grabowskim. U schyłku ich nieudanej współpracy nad wspólnym dziełem „Ad Astra” Grabowski wytknął pisarce: „Te pani błędy ortograficzne! Po prostu – zgroza!” (Kolińska, 1994, s. 174).

Kłopoty Tuwima z matematyką

Julian Tuwim z kolei powtarzał szóstą klasę i miał kłopoty z matematyką. Opisał je językiem poetyckim w "Kwiatach polskich": "Idę na hamak – z nienawistną Książką, bodaj ją dunder świsnął, Mistyczną, apokaliptyczną,
z abrakadabrą liter greckich, Szatańskich szyfrów, cięć zdradzieckich: z kabałą trygonometryczną". (Tuwim, 1999, s. 23)
Tuwim był posłuszny woli rodziców, więc rozpoczął studia prawnicze, których jednak nie ukończył; nie traktował ich poważnie i nie potrafił myśleć kategoriami prawniczymi. Poeta tak pisał o swoich szkolnych latach: „W lutym 1911 miałem lat 16 i pół, byłem uczniem klasy szóstej (zostałem w niej potem na drugi rok) i uczyłem się straszliwie źle. Dochodziło do wypadków niewiarygodnych: z piątej klasy do szóstej miałem np. tzw. „dryndę” (poprawkę)... z geografii. Fakt nienotowany w dziejach żadnego gimnazjum. Tępota moja matematyczna była niemal upiorna. Rozwiązywanie klasówek algebraicznych dyktowano mi z tyłu metodą graficzną. „Napisz a..., postaw nad nim, trochę z prawej strony, dwójkę... teraz napisz plus (Ja: „Wyżej niż niżej?”). Pośrodku!... koło plusa postaw duże N (Ja: „N czy M?”)... En! En!... podkreśl to, a pod kreską napisz x” itd. Gdy byłem w pierwszej klasie, uciekłem kiedyś do Sieradza, zadręczony perspektywą jakiejś groźnej klasówki z arytmetyki (och, te fioletowe pałki, „jedinicy”, stawiane przez matematyka T. w moich kajetach!). Zostawiłem w domu kartkę do rodziców, że „niegodny jestem być waszym synem” (choć oni wcale tak nie uważali). Gdy przyjechałem do wujostwa, zacząłem mętnie się im tłumaczyć. Jeszcze tegoż wieczoru odwieziono mnie skruszonego do rodziców. (...) Jedynym przedmiotem, który mnie interesował, była łacina, choć i ona przychodziła mi w klasach poprzednich z wielkim trudem”  (Tuwim, 1958, za: Jurek, 2006, s. 1–2).

Patrz: Rodzice a rozwój dziecka

Samotnik Baczyński

Niezbyt dobrze radził sobie w szkole Krzysztof Kamil Baczyński – wybitny poeta czasów wojny. W liceum im. Stefana Batorego w Warszawie miał opinię skromnego, nieśmiałego, mało towarzyskiego, trzymającego się zawsze z boku, czasem nawet nierozgarniętego. Tylko niektórzy potrafili dostrzec jego poczucie humoru. Uczył się słabo; wiedzę opanowywał tylko w stopniu zapewniającym zaliczenie. Największe problemy miał z matematyką. Z innych przedmiotów również miał oceny dostateczne; nawet z rysunku, choć był uzdolniony w tym kierunku i przez pewien czas chciał zostać grafikiem. Szkoły nigdy nie lubił, krytykował jej regulamin i stawiane uczniom wymagania naukowe i wychowawcze. Napisał nawet o tym opowiadanie utrzymane w konwencji groteski.

Słabości Jerzego Andrzejewskiego

Jerzy Andrzejewski w „Książce dla Marcina” napisał: „W polskich wypracowaniach też nie byłem w swojej klasie najsilniejszy (…). Poza tym literacką formę psułem niestety ułomnościami ortografii – nieraz w moich zeszytach do polskiego widniała obok piątki i kompromitująca dwójka” (Andrzejewski, 1954, s. 81). Oczywiście nie sposób wyrokować, czy te problemy miały charakter dysortografii.

Patrz: Rozwijanie umiejętności emocjonalnych i społecznych dziecka

Fragment pochodzi z książki pt. „Portrety nie tylko sławnych osób z dysleksją” prof. Marty Bogdanowicz. Publikacja za zgodą wydawcy.

Redakcja poleca

REKLAMA