Był piękny, słoneczny dzień. Niestety, na niebie powoli zaczynały się zbierać ciemne chmury. Wojtuś wraz ze swoją mamusią, tatusiem i siostrzyczką wybierali się na spacer do lasu. Kiedy wszyscy byli już gotowi do wyjścia, tato zawołał:
– No to idziemy, drużyno!
– Zaraz, zaraz! Nie tak prędko! Nie zapomnijcie o rękawiczkach i czapkach! – przypomniała mama. – Przecież mamy październik.
– Mi jest ciepło! Nie chcę rękawiczek! – powiedział Wojtuś i wybiegł z domu.
Po dziesięciu minutach cała rodzina dotarła na skraj lasu. Dzieci rozbiegły się wesoło po lesie. Zbierały szyszki, patyki, budowały małe szałasy. – To dla jeży! – wołały. Obejrzały mrowisko, pomachały wiewiórce.
– Pobawmy się w berka! – zaproponowała dziewczynka. I już po chwili brat z siostrą i ich rodzice wesoło biegali wśród drzew.
– Mamusiu, zimno mi w ręce – skarżył się Wojtuś. Było mu troszkę wstyd, że nie posłuchał mamy w domu.
– Chodź kochanie. Przypominasz mi niesfornego niedźwiadka – powiedziała mama, wyjmując z kieszeni swego płaszcza rękawice synka.
– Opowiedz nam o tym misiu! – prosiły dzieci.
– Dobrze, ale powoli wracajmy do domu, bo robi się zimno. W drodze do domu mama zaczęła swą opowieść.
Polecamy też: Zabawy dla dziecka u lekarza
Daleko w górach, wśród drzew i strumyków, żyła rodzina niedźwiadków. Jak wiadomo, wszystkie niedźwiedzie jesienią szykują się do snu zimowego. Dlatego mama niedźwiedzica zabrała małego misia w góry. Kiedy dotarli do strumienia, powiedziała do swego synka.
– Najedz się ryb. Niedługo położymy się spać. Na całą zimę.
– Nie chcę iść spać! – zawołał niedźwiadek. – Chcę zobaczyć śnieg!
– Ale misie zimą śpią, a nie chodzą po śniegu – tłumaczyła mama. –Chodźmy na polanę. Najemy się jagód.
Niestety, na polanie mały niedźwiadek znów nie chciał nic jeść.
– Dlaczego muszę jeść je teraz?! Zjem, gdy spadnie śnieg! – złościł się miś.
– Wtedy nie będzie już ani jagód, ani grzybów, a woda w strumyku na pewno zamarznie – tłumaczyła mama.
Przez cały dzień niedźwiadek wciąż mówił „nie” i ani myślał przygotowywać się do zimy. Ale zima szybko nadeszła. Zwierzęta ułożyły się na swoim legowisku i zasnęły. Wszystkie? Niestety, jeden mały niesforny miś nie zasnął. Gdy tylko usłyszał chrapanie swojej mamy, po cichutku wymknął się z jaskini. Jakie było zdziwienie niedźwiadka, gdy zobaczył świat cały pokryty śnieżnym puchem! Radości jego nie było końca. Tarzał się po śniegu i porykiwał radośnie! Trwało to kilka dni. Z każdym dniem miś stawał się coraz bardziej głodny, ale nigdzie nie mógł znaleźć ani jagód, ani grzybów, ani ryb. Głodny i zmęczony postanowił wrócić do pieczary. Położył się blisko swojej mamusi i mocno wtulił w jej ciepłe futerko. Na próżno próbował zasnąć. W jego małym brzuszku tak głośno burczało z głodu, że mama niedźwiedzica obudziła się ze swego zimowego snu.
– Jestem bardzo głodny, mamo... – zamruczał cicho niedźwiadek.
Mama małego misia przytuliła go czule i szepnęła, podając mu jagody, suszoną rybę i grzybka. – Proszę, mój niesforny synku. Zjedz i połóż się już spać. Wiosną obudzą cię śpiew ptaków i promienie słońca.
– Mamo – szepnął Wojtuś, gdy skończyła się opowieść – dziękuję za rękawice. Teraz będzie mi ciepło aż do... domu – uśmiechnął się.
Zobacz też: Ćwiczenia logopedyczne - magiczna łąka
Bajka pochodzi z książki „Krótkie bajeczki dla chorej córeczki” autorstwa Joanny Moniki Litwin (Oficyna Wydawnicza „Impuls”, 2011). Publikacja za wiedzą wydawcy.