Raz się żyje! Zobacz czego na temat oszczędzania powinni nauczyć się Polacy od nastolatków
Wszystko w twoich rękach
Mam 57 lat. Skończone studia. Mąż też. Pracujemy oboje: mąż ma etat w banku. Ja na zleceniu w żłobku jako niania. Wcześniej pracowałam dorywczo, więc gdy rodziły się dzieci (3), to nasz stan finansów gwałtownie spadał. Zawsze żyliśmy oszczędnie. Samochody (mieliśmy raptem 3) sprowadzane z Niemiec, nie jakieś nówki sztuki. Standardowe mieszkanie w bloku. Bez szału jak to mówią moi synowie. Dzieci poszły na studia, zawsze miały to, co chciały, ale w granicach rozsądku. Dziś mieszkamy z mężem sami, bo dzieci się wyprowadziły. Czy wzięłam los w swoje ręce? Taak. Zawsze przecież się starałam z całych sił. Nie korzystałam z zasiłków, pracowałam, nie wydawałam na Bóg wie co. Ale finisz wcale nie jest taki optymistyczny. Mam 57 lat, więc na zawrotną karierę chyba już za późno. Miliarderem też raczej nie zostanę. Z mężem żyjemy skromnie. Z miesiąca na miesiąc. Oszczędności raczej nie mamy za dużo. Raptem jakiś 5 tys. na koncie. Tak na czarną godzinę, w razie, gdyby nam lub dzieciom się coś przytrafiło. Nie mogę powiedzieć, że mi się w życiu nie udało, bo mam rodzinę, a to największy skarb. Ale z drugiej strony czuję pewną złość. Pracowałam przecież przez większą część swojego życia. I co z tego mam? Za 3 lata emerytura minimalna. Jak niby utrzymać się za tysiąc złotych?
- N., 57 lat
Znam dobrze powiedzenie Billa Gatesa. W moim pokoleniu to właśnie on jest synonimem bogactwa i realizacji. Mam 23 lata, więc świat leży mi u stóp. Mogę zrobić ze swoim życiem wszystko. Ale jeśli ktoś mi powie, że ciężka praca i umiejętność oszczędzania to klucz do sukcesu, to nie będę mogła się z nim zgodzić. Nie w tym kraju. Tu zarabia się przecież grosze. Na umowę o pracę nie masz co liczyć, a więc i o emeryturze możesz zapomnieć. Jeśli już trafi ci się jakaś praca, to albo zarabiasz mało, albo harujesz jak wół, a przyjemności z tego nie ma żadnej. O oszczędzani też nią ma co marzyć, bo rachunki i wydatki na jedzenie pochłaniają większość i tak marnej pensji.
- Patrycja, 23 lata
Ta kobieta nie kupowała nic przez cały rok. Kwota, którą zaoszczędziła przyprawia o zawrót głowy
Od pucybuta do...?
A ja ciężko pracowałam, uczyłam się, zdobywałam kontakty i zapracowałam sobie na to, że zarabiam i wydaję na co chcę. Ciuchy ile chcę, kosmetyczka - proszę bardzo, taksówki nie ma sprawy, wakacje - gdzie chcę. Nie mówcie, że to nierealne. Mam mnóstwo znajomych czy współpracowników, którzy żyja na normalnym poziomie i nie stękają. Jak za duzo wydam to mam mozliwośc dorobienia, wezmę dodatkowy projekt do domu i parę tysięcy wpadnie, po prostu wtedy kiedy trzeba uczyłam się i zdobyłam dobry zawód, a potem praca, praca i doświadczenie i teraz po trzydziestce nie jest źle. Nie mogę słuchać wiecznych narzekań. W obecnych czasach życie daje takie mozliwości, że chyba ciężko jest nie zarobic sensownych pieniędzy.
- Zuzia (pisownia oryginalna)