„Były mąż uknuł okrutną intrygę. Syna mogę widywać raz do roku, bo mieszka z ojcem i jego nową miłością, Anniką”

Kobieta, której odebrano dziecko fot. Adobe Stock, auremar
Nawet nie pozwolił mi porozmawiać z synkiem. Nie mogłam wyjaśnić mu, co się stało, i że to nie ja go porzuciłam, lecz jego ojciec stworzył sobie wizję życia, do której nie pasowałam.
/ 31.01.2022 07:22
Kobieta, której odebrano dziecko fot. Adobe Stock, auremar

Życie mojego dziecka od lipca śledzę przez Instagrama i media społecznościowe znajomych. Były mąż zablokował mnie, więc nie mogę komentować zdjęć, na których pozuje wspólnie z Dawidkiem, ani rozmawiać z nim przez powiązane komunikatory.

Nie odbiera moich telefonów, nie odpisuje na wiadomości, udaje, że nie widzi mnie na Skypie, choć wiem, że jest w stałym kontakcie ze swoją rodziną. Czuję się bezradna i zdruzgotana, bo co z tego, że prawo stoi po mojej stronie, skoro eks publicznie śmieje mi się w twarz?

Nawet nie wiem, od czego zacząć moją opowieść. Trudno mi się uspokoić, kiedy zaczynam myśleć o synku. Wyobrażacie sobie, że nagle wasze jedyne dziecko znika? Że ojciec zabiera je na wakacje do Australii, gdzie żyje od lat, a potem przestaje się odzywać?

Od czasu do czasu wysyła lakoniczną wiadomość lub zdjęcie mające świadczyć o tym, że u nich wszystko jest OK. Ale kiedy pytasz o powrót, zmienia temat albo kończy rozmowę. Przepraszam, że opowiadam w trzeciej osobie, ale uwierzcie mi, tak jest łatwiej. Przynajmniej wiem, że się nie rozsypię…

Nie, nie miałam żadnych złych przeczuć, kiedy wylatywali do Australii. Z Sylwkiem rozstaliśmy się pół roku po narodzinach Dawidka. Gdy ja uwijałam się przy małym, Sylwester znalazł sobie młodszy model, któremu od razu zapowiedział, że nie chce mieć więcej dzieci.

Mnie rzucił na odchodne, że w sumie każde z nas ma to, czego pragnęło – ja dziecko, on wolność. Podobno nigdy go nie traktowałam poważnie, bo gdybym go słuchała, wiedziałabym, że chce poznać świat, sprawdzić, kim jest, zanim dojrzeje do stabilizacji.

– Ale ty musiałaś postawić na swoim, to masz. Adios – rzucił po orzeczeniu rozwodu.

Po takim teście odechciało mi się dalszej znajomości z Sylwkiem. Dlatego jego początkowe milczenie było mi nawet na rękę. Tyle że Dawid rósł i coraz częściej zauważałam, jak wodzi wzrokiem za ojcami kolegów z przedszkola czy mężczyznami w naszej rodzinie.

Przylgnął do mojego starszego brata, jednak ten miał własne dzieci i kłopoty, i choć starał się znaleźć czas także dla siostrzeńca, to jednak nie był jego ojcem.

Życie go zmieniło albo może zatęsknił za synem 

Nigdy nie wybaczę sobie, że nalegałam na ich spotkanie. Trzeba było wykorzystać brak zainteresowania ze strony ojca i pozbawić go praw do syna, otrząsnąć się, poszukać nowego partnera i w ten sposób dać synkowi wymarzonego ojca, a nie łatać rodzinę.

Ale ja myślałam tylko o dobru dziecka. Postanowiłam odnaleźć Sylwka po rozmowie z dyrektorką przedszkola. Pamiętam, jak czerwieniąc się, musiałam słuchać o opowieści o moim synku chodzącym krok w krok za woźnym.

– To urocze, ale rozumie pani… W dzisiejszych czasach taka relacja budzi wiele podejrzeń, a Dawidowi z pewnością potrzebny jest ojciec, nie pracownik przedszkola – tłumaczyła, jakbym tego nie rozumiała.

– I co, mam mu go kupić w supermarkecie? – rozpaczliwie próbowałam się nie rozpłakać.

Jeszcze tego samego dnia napisałam do Sylwka, a kiedy się nie odezwał, ustaliłam numer jego telefonu i zadzwoniłam do niego. Ucieszył się, że nie oczekuję alimentów, bo te dawno już płacił za niego Fundusz Alimentacyjny, a mam jedynie nadzieję na spotkanie.

– Dawid tęskni za tobą – powiedziałam.

– Gadasz, pewnie mnie już nie pamięta – zawiesił głos. – Dobra… W przyszłym miesiącu będę w waszej okolicy, to wpadnę.

Swoim zwyczajem nie dotrzymał słowa i przyjechał miesiąc później, w najmniej oczekiwanym momencie. Dawid w pierwszej chwili zawstydził się człowieka, którego znał tylko z fotografii, ale po godzinie wisiał już na ojcu, spijając z jego ust opowieści o dalekich krajach i przygodach godnych licealisty, a nie dorosłego mężczyzny.

Nie chciał puścić Sylwka, wymógł na nim kolejną wizytę, a ja słuchając jego szumnych obietnic, modliłam się, aby tym razem dotrzymał słowa. Szczęśliwie pozytywnie mnie zaskoczył. Przez następne miesiące stawiał się regularnie w ustalonych terminach. Choć mnie samej były mąż grał wciąż na nerwach, to doceniałam jego dobry kontakt z synem.

A potem zamilkł w najmniej oczekiwanym momencie. Oczywiście nie zadzwonił i nie wytłumaczył się ze swojej nieobecności. Musiałam zarzucić go setkami wiadomości, nim napisał, że wyjechał do Norwegii. „Dam znać, jak wrócę” – rzucił swoim zwyczajem.

Powinnam była już wtedy powiedzieć synowi, że jego ojciec to drań, ale mały zaraz dopisał sobie jakąś nieprawdopodobną historię, i w ten sposób wytłumaczył sobie nagłe zniknięcie ojca. Sylwek wrócił po dwóch miesiącach z torbą zabawek i o wiele za dużą kurteczką.

– Wszystko na czarno – rzucił, jakby czytał w moich myślach pytanie o alimenty.

– Mamo, a wiesz, że tata jedzie do Australii? Będzie leciał takim prawdziwym samolotem! – oznajmił mi szczęśliwy Dawid po kolejnym miesiącu spotkań z ojcem.

Zaskoczona spojrzałam na Sylwka, a ten tylko dumnie wypiął pierś. Swoim zwyczajem nie wyjaśnił, na jak długo planuje ponownie zniknąć ani w jaki sposób zamierza wciąż utrzymywać z synem kontakty.
Zbywał każde moje pytanie, a przyciśnięty do muru zagroził, że jeśli wciąż będę zachowywać się napastliwie, to Dawid nigdy więcej go nie zobaczy.

Zamilkłam więc, zastanawiając się, co mam mówić małemu, gdy zacznie tęsknić za ojcem albo gdy ten naprawdę zapomni o swoim dziecku. Tak się jednak nie stało. Sylwek już kilka dni po przylocie zadzwonił do Dawida. Nie utrzymywał z nim może regularnych kontaktów, bo jak twierdził, szukał pracy albo ciężko pracował, ale odpisywał na moje wiadomości.

Osiem miesięcy później przyleciał do Polski rozpromieniony i opalony, wyglądał, jakby odmłodniał o dziesięć lat. Już podczas pierwszej godziny spotkania opowiedział synowi, a przy okazji i mnie, nie tylko o swoim bajecznym życiu na kontynencie, ale i o kobiecie, którą tam poznał.

– Bierzemy ślub, wiesz, mały, Annika bardzo chciałaby cię poznać – rzucił tak lekko.

Szkocja jednak jest dużo bliżej niż Australia…

Poczułam ukłucie zazdrości. Nie dość, że wyglądałam przy nim jak stara, wymęczona baba, to jeszcze jego życie przypominało bajecznie kolorowy film przygodowy. Ale nie mogłam narzekać, przez dwa pobytu miesiące w Polsce zachowywał się jak przykładny ojciec.

Nowy kraj albo kobieta sprawili, że Sylwek dojrzał, dostrzegał sprawy, jakimi wcześniej w ogóle się nie przejmował. Pamiętam, jak patrząc na niego pomyślałam, że za kimś takim tęskniłam, gdy byliśmy razem.

Wyjeżdżając, poprosił mnie o rozmowę i przyznał, że chciałbym zaprosić Dawida do siebie na zbliżające wakacje. Opowiedział ze szczegółami, jak wyglądałby ich wyjazd, gdzie by mieszkali i co by robili. Zaproponował termin, ale zaznaczył, że dostosuje się do moich planów.

Tak mnie zaskoczył swoim zachowaniem, że od razu się zgodziłam. I choć wszyscy straszyli mnie, że popełniam błąd, nie pożałowałam swojej decyzji. Dawid codziennie dzwonił do mnie na Skype i wspólnie z ojcem relacjonował swój pobyt.

Biegając z tabletem po mieszkaniu ojca, pokazywał, co je, jak się ubiera i gdzie spędza czas. Poznałam też Annikę i wydała mi się sympatyczną dziewczyną. Takie były poprzednie wakacje Dawida i to one sprawiły, że pozwoliłam synkowi spędzić z ojcem dwa tygodnie ferii zimowych, podczas jego wizyty w Polsce, a potem bez wahania przystałam na kolejne, miesięczne wakacje w Australii…

– Może za rok polecisz z nami – obiecywał Sylwek, żegnając się ze mną na lotnisku. – Pora, żebyś i ty wyrwała się z tego miejsca. Znalazłabyś tam sobie dobrą pracę i…Kto wie, może jakiegoś przyjemnego Australijczyka. Pomyśl o przyszłości Dawida, co go czeka w tym cholernym kraju? – roztaczał przede mną wizję świetlanej przyszłości.

Wtedy jeszcze sądziłam, że chodzi mu o dobro naszego dziecka, ale kiedy wreszcie raczył się odezwać po tygodniach milczenia, zrozumiałam, że myślał wyłącznie o sobie.

– Dawid zostanie u mnie. Tutaj pójdzie do szkoły – powiedział przez Skype'a.

To było 28 sierpnia, kiedy zaczynałam się niepokoić, czy synek zdąży na rozpoczęcie pierwszego w swoim życiu roku szkolnego.

– Sama wiesz, że tak będzie najlepiej. Annika zadba o niego równie dobrze jak ty. Nie martw się i nie rób głupstw, to jakoś się dogadamy – dodał, nim się rozłączył.

Nawet nie pozwolił mi porozmawiać z synkiem. Nie mogłam wyjaśnić mu, co się stało, i że to nie ja go porzuciłam, lecz jego ojciec stworzył sobie wizję życia, do której nie pasowałam. Gdy Sylwek się rozłączył, poczułam, jak ziemia osuwa mi się spod stóp. Opadłam na kolana przy kuchennym stole, na którym stał laptop.

– To niemożliwe! – powtarzałam, zawodząc.

– Niestety, zdarza się to częściej, niż pani myśli. Z tego co nam wiadomo to syn chce być z ojcem, nie jest tam przetrzymywany na siłę. On nadal ma prawa rodzicielskie. – adwokat, do której poszłam po poradę szybko wyjaśniła mi sytuację.

Za jej namową próbowałam przemówić Sylwkowi do rozsądku, ale nie chciał mnie słuchać. Za to postawił swoje warunki – mogę odwiedzać syna raz do roku, ale muszę mieć pieniądze nie tylko na podróż, lecz także na wyżywienie i pobyt w hotelu, bo on mnie w swoim domu widzieć nie chce.

Musiałabym też z nim współpracować, czyli nie walczyć o dziecko w sądzie, w zamian za co mogłabym godzinę tygodniowo z nim rozmawiać. Nie mogłam słuchać tych bredni, więc złożyłam sprawę do sądu.

– To potrwa i nie wiadomo czym się skończy – uprzedziła mnie prawniczka.

Na razie próbowała ustalić miejsce zamieszkania mojego byłego męża. Na profilu Sylwka pojawiły się zdjęcia z wyprawy do Szkocji. Napisał, że to piękne miejsce na życie. A więc jednak się nie zmienił, mimo iż odebrał mi syna. 

Czytaj także:
„Miałem 50 kochanek, każdą w innym mieście. Jak znudziła mi się żona, to umawiałem się na szybki numerek”
„Mąż wolał karierę i uganianie się z biuściastą blondyną niż rodzinę. To szwagier odbierał mój poród i przebierał syna”
„Po nocach myślałam, jak rozkochać w sobie wykładowcę. Dopięłam swego i zamiast zaliczenia, wyznał mi miłość”

Redakcja poleca

REKLAMA