„Zwierzyłam się przyjaciółce z małżeńskich problemów w sypialni. Upokorzyła mojego męża przy wszystkich na imprezie”

Moja przyjaciółka upokorzyła mojego męża fot. Adobe Stock, Syda Productions
Samotne kobiety zdolne są do takich zachowań, kiedy widzą kogoś, kto ich zdaniem ma niezasłużenie lepiej niż one. Anka pewnie uważała, że zbyt dużo dostałam od losu.
/ 07.10.2021 03:24
Moja przyjaciółka upokorzyła mojego męża fot. Adobe Stock, Syda Productions

Wydawało mi się, że z Anką nadajemy na tych samych falach. Wierzyłam, że ona mnie rozumie i że mogę jej zaufać. Niestety, bardzo się co do niej pomyliłam.

Poznałam ją podczas jednego ze spacerów, na który co dzień chodziłam z moim synem Antosiem. Ona akurat spacerowała ze swoim cocker spanielem. Mój synek wyciągnął ręce do psa, a ona podeszła bliżej, żeby mógł go pogłaskać.

– Proszę się nie obawiać, Sara jest spokojna jak baranek – zapewniła, a gdy suczka polizała go po ręce, mój syn z radości aż zapiszczał.

Po chwili wyjęłam go z wózka, żeby mógł pobiegać z Sarą, a my usiadłyśmy na ławce, patrząc na tę beztroską dwójkę. Szybko znalazłyśmy wspólny język, choć przecież sporo nas różniło – ja byłam już mężatką i matką, a ona nadal singielką. Mimo to świetnie się rozumiałyśmy.

Byłam z tej niespodziewanej znajomości bardzo zadowolona

Wreszcie mogłam pogadać z kimś dorosłym. Odkąd urodził się Antoś, cały czas poświęcałam synkowi, a takie chwile, które miałam tylko dla siebie, zdarzały się rzadko. Waldek, mój mąż, bardzo się starał, by utrzymać rodzinę i by niczego nam nie brakowało.

W związku z tym był raczej rzadkim gościem w domu. Wpadał, żeby coś zjeść, a potem niemal zasypiał na stojąco ze zmęczenia. Nie miałam mu tego za złe, wiedziałam, jaka odpowiedzialność na nim spoczywa, tylko po prostu czułam się zwyczajnie samotna. Kiedy więc poznałam Ankę, poczułam, czego tak mi brakowało.

Brakowało mi właśnie takich rozmów o niczym. Chyba dlatego tak szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Po jakimś czasie spotykałyśmy się już nie tylko na spacerach, lecz Anka zaczęła odwiedzać mnie również w domu. Kiedy Antek zasypiał, siadałyśmy z kubkami gorącej herbaty i plotkowałyśmy.

Anka zwierzała mi się ze swoich damsko-męskich perypetii i żaliła, że mimo wysiłków ciągle nie może trafić na swoją drugą połówkę. A ja – jak to mężatka z paroletnim stażem – bywało, że narzekałam na męża.

– Waldek w ogóle nie ma dla mnie czasu – powiedziałam, kiedy już czułam, że mogę jej zaufać.

A kiedy zapytała, dlaczego moim zdaniem tak jest, odpowiedziałam wprost, że chyba dlatego, że nie jestem już dla niego tak atrakcyjna jak dawniej.

– Odkąd mamy dziecko, a ja siedzę w domu i zajmuję się głównie postępami Antka: tym, że zaczyna już rozróżniać kolory albo tym, że potrafi samodzielnie się ubierać, Waldek patrzy na mnie jak na istotę z innej planety. Chyba uważa, że niepracująca kobieta to po prostu nudny partner do rozmowy – wypaliłam.

A potem dodałam jeszcze, że w każdej dziedzinie jest między nami nie za wesoło. Także tej... łóżkowej.

To bardzo zainteresowało moją koleżankę, która zaraz zaczęła wypytywać o szczegóły

Trochę mnie speszyła, ale nie chcąc wyjść na jakaś cnotkę, kontynuowałam rozmowę. Anka dawała mi odczuć, że mnie rozumie, dlatego wzięłam to za dobrą monetę i już bez cienia zawstydzenia powiedziałam, że od pewnego czasu moje życie intymne z Waldkiem pozostawia wiele do życzenia:

– Kiedyś wszystko wyglądało inaczej, Waldek dbał o romantyczny nastrój, świece. Teraz seks to dla niego czynność czysto fizjologiczna, którą załatwia tak, jak mycie zębów. I nie myśl, moja droga, że trwa to dłużej niż dbanie o higienę jamy ustnej – powiedziałam, starając się z tego wszystkiego zażartować.

Anka poradziła, żebym jakoś starała się zaradzić tej sytuacji, w przeciwnym razie mój związek będzie zagrożony. Nie odkryła Ameryki, bo i ja czułam, że do niczego dobrego to nie doprowadzi, dlatego obróciłam wszystko w żart i powiedziałam, że widać los miał dla mnie takiego Pana Minutkę i muszę się z tym pogodzić.

Zapomniałabym o tej rozmowie, gdyby nie to, że pewnego dnia podkusiło mnie, żeby zaprosić Ankę na moje urodziny.

Grono gości było skromne: kuzynka z mężem, dwie koleżanki z biura i mąż

Wiadomo, jak to bywa na takich spotkaniach: jest i dobre jedzenie, i alkohol, i muzyka, przy której można potańczyć. I wszystko byłoby w porządku, bo goście szybko przypadli sobie do gustu i nie brakowało tematów do rozmów, gdyby nie to, że w pewnym momencie, chyba pod wpływem wypitego wina, Anka jakby celowo kierowała wszystkie tematy na pożycie damsko-męskie.

Mój mąż Waldek jest człowiekiem raczej skrytym i nie lubi takich pogaduszek, dlatego starał się skierować rozmowę na inne tory. Bezskutecznie. Przynosiło to wręcz odwrotny skutek, bo im bardziej on starał się odwrócić jej uwagę, tym ona była bardziej natarczywa. Zupełnie nie znałam jej z tej strony i powiem wprost, w pewnym momencie plułam sobie w brodę, że w ogóle ją zaprosiłam.

Pod wpływem alkoholu zmieniła się nie do poznania. Czułam się zażenowana jej zachowaniem.

„Tylko psuje mi imprezę” – myślałam, patrząc na moich gości zdegustowanych obrotem sprawy.

Jednak to co najgorsze miało się dopiero zdarzyć… Anka zupełnie nie zbita z tropu minami towarzystwa zaraz po tym, jak opowiedziała nam pokrótce o swoich ostatnich miłosnych podbojach, nie szczędząc pikantnych szczegółów, zaczęła wypytywać mojego męża o jego seksualne życie. Jakby zupełnie zapomniała, że siedzę obok!

Kiedy dałam jej wyraźny znak, że jej pytania są nie na miejscu, uciszyła mnie zdecydowanym ruchem ręki, mówiąc, że bardzo ciekawa jest jak wygląda łóżkowe życie… Pana Minutki. Właśnie w ten sposób go nazwała!

Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiła!

Tego było za wiele. Pod pretekstem późnej pory i zbliżającej się ku końcowi imprezie, pozbyłam się jej z domu, ale niesmak pozostał. Goście z minorowymi minami pożegnali się i wyszli. Kiedy wszyscy opuścili już nasze mieszkanie, Waldek nie odezwał się do mnie ani słowem.

Na nic zdały się moje przeprosiny. Doskonale wiedział, że zwierzyłam się mojej koleżance ze wszystkiego, w przeciwnym razie przecież nie miałaby pojęcia o tym, jak wyglądają nasze najintymniejsze chwile. Moja nielojalność bardzo go zabolała i zupełnie nie zamierzał tego ukrywać.

– Dlaczego nie powiedziałaś mi tego w oczy?! – zapytał tylko i trzasnąwszy drzwiami, ukrył się w sypialni.

Nie przypuszczałam, że Anka będzie zdolna do czegoś takiego. Najwidoczniej zazdrościła mi, że mam męża i dziecko. Samotne kobiety zdolne są do takich zachowań, kiedy widzą kogoś, kto ich zdaniem ma niezasłużenie lepiej niż one. Anka pewnie uważała, że zbyt dużo dostałam od losu.

„Że też nie zauważyłam, że zwyczajnie mi zazdrości!” – beształam się w myślach zdenerwowana.

I choć od pamiętnej imprezy minęło już kilka dni, między mną a Waldkiem nadal nie jest dobrze

Mój mąż ma do mnie żal, że tak ośmieszyłam go w oczach innej kobiety i całego towarzystwa. Ja z kolei jestem rozgoryczona, że kobieta, którą miałam za swoją przyjaciółkę, posunęła się do czegoś takiego. Wiem jedno: nigdy już nie zaufam tak szybko nikomu.

To dla mnie bardzo bolesna nauczka. Anka próbuje bagatelizować sprawę, mówiąc, że to wszystko zdarzyło się tylko dlatego, że zbyt dużo wypiła. Nadal uważa się za bliską mi osobę, ale wtedy ja pytam ją: czy jej zdaniem tak zachowuje się przyjaciółka? Z Waldkiem krok po kroku odbudowuję to, co było między nami, ale i tak wiem, że zajmie mi to jeszcze bardzo dużo czasu. Zachowałam się strasznie głupio. Gdybym tylko mogła cofnąć czas…

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA