Zamyślona, stojąc przed oświetloną witryną, co rusz przypatrywałam się otoczeniu, aż podszedł do mnie jakiś mężczyzna i z niepewnością w głosie zapytał.
– Czy pani może czeka na mnie?
Zaskoczona spojrzałam na niego. Nie wyglądał na podrywacza.
– Nie... – odparłam.
Grzecznie przeprosił, ale nie odszedł zbyt daleko, tylko stanął parę kroków ode mnie, co jakiś czas spoglądając w moją stronę z zaciekawieniem.
Chyba mnie z kimś pomylił
– Dlaczego on się tak zachowuje? – poczułam się zaniepokojona, ale obecność ludzi dookoła sprawiała, że strach nie był aż tak wielki.
Niespodziewanie doznałam olśnienia! Przecież umówiłam się z moim byłym małżonkiem po odbiór syna. A to miejsce w centrum miasta, na rynku, który jest znanym miejscem randek i spotkań...
Mężczyzna najprawdopodobniej umówił się na spotkanie z jakąś atrakcyjną nieznajomą z serwisu dla singli, a teraz z niecierpliwością na nią czeka. A ponieważ ja tutaj stoję sama i się rozglądam, myślał, że to ja jestem tą kobietą!
– Czy na pewno nie byliśmy umówieni? – ponownie do mnie podszedł.
Miał taką minę, jakby podejrzewał, że odrzuciłam go z jakiegoś powodu.
– Czekam na męża – skłamałam. – I na syna – dopowiedziałam już zgodnie z prawdą. – Ach, już idą, przepraszam i... do zobaczenia! – od dawna nie byłam tak szczęśliwa na widok mojego byłego, który uratował mnie z tej niezręcznej sytuacji.
Kiedy tylko mnie zobaczył, Jasio rzucił się mi na szyję z głośnym okrzykiem „mama!”. Potem odeszliśmy razem jak zgodna, szczęśliwa rodzinna.
Może ominęła mnie szansa
Niespodziewanie, wieczorem przypomniał mi się ten samotny mężczyzna. Wydawał się miły. I całkiem atrakcyjny, uzmysłowiłam sobie, wspominając jego uśmiech. Zastanawiałam się, czy ta kobieta ostatecznie przyszła na spotkanie. Jeżeli nie, to jest ostatnią frajerką.
– A może to ty jesteś frajerką? – zastanawiałam się, patrząc na swoje odbicie w lustrze w łazience. – Czy powinnam była umówić się z tym mężczyzną? Przecież przez pół godziny nie mógł oderwać ode mnie wzroku! A ty, zamiast wykorzystać okazję, schowałaś się za swoim byłym mężem, który teraz ma nową żonę i oczekuje dziecka. Boże, co jest nie tak ze mną...?
Zasługiwałyśmy na szczęście
Na studiach nie stroniłam od mężczyzn. Co więcej, łamałam im serca i byłam obiektem westchnień! Jednak małżeństwo i rozwód nieco stępiły pazury femme fatale.
– Muszę je znów naostrzyć! – zdecydowałam.
Co ciekawe, nawet moja matka mnie w tym poparła.
– Nadal jesteś młoda, a przed tobą cały świat! Do tej pory ubolewam nad tym, że odrzuciłam propozycję pewnego mężczyzny, który chciał zabrać mnie do teatru... – powiedziała, wzdychając.
Zaskoczona, spojrzałam na nią.
– Tak, tak... – przytaknęła. – To było dwa lata po tym, jak zmarł twój tata. Siedziałam na ławce w parku, kiedy niespodziewanie podszedł do mnie pewien energiczny pan i oznajmił, że ma dwa bilety do teatru i chciałby, abym poszła z nim. Odrzuciłam tę propozycję, choć sama nie jestem pewna, dlaczego tak zrobiłam. Chyba popełniłam błąd, bo teraz miałabym kogoś, z kim mogłabym żyć na starość.
– Ach, mamusiu... Wcale nie jesteś taka stara! 62 lata to nie jest starość. Masz jeszcze szansę na spotkanie kogoś – przytuliłam ją. – Obydwie mamy taką szansę!
Potrzebowałam zmiany
– Co napisano w tych wszystkich poradnikach na temat flirtowania? – próbowałam sobie przypomnieć. – Czy to, że kiedy kobieta czuje się atrakcyjna, seksowna i zadbana, inni również ją tak postrzegają? Czas więc obudzić w sobie demona zmysłowości! – postanowiłam.
Zrobiłam mocniejszy makijaż, włożyłam szpilki i bluzkę z dekoltem. Kiedy ujrzałam swój odbicie w lustrze, dostrzegłam kompletnie inną, zmysłową kobietę.
A potem poszłam na bazarek, gdzie przedzierając się w tłumie ludzi, szukałam świeżych owoców. W końcu zatrzymałam się w jednej z kolejek, w obu dłoniach trzymając torby z owocami.
Znów go spotkałam
– Proszę mi je podać, zważę – gdzieś z boku usłyszałam przyjemny męski głos.
„Skąd ja znam tego mężczyznę?” – pomyślałam.
Do licha! To przecież to ten facet z rynku... Teraz, obserwując mnie cały czas, zważył owoce, a następnie wrzucił do torby jeszcze dwie papryki. Na koszt firmy.
– To dla pani syna. I pozdrowienia dla męża – uśmiechnął się.
– Nie jestem już mężatką. To był mój były... – wyszeptałam.
– I dźwiga pani te siatki tak sama? Bez męskiego wsparcia – uśmiechnął się. – Przecież nie mogę pozwolić kobiecie się tak męczyć! Marcin, dasz radę sam przez chwilę? – zwrócił się do drugiego mężczyzny, z którym wspólnie obsługiwał stragan.
Został w moim życiu na dłużej
Robert nie tylko odprowadził mnie aż pod drzwi, ale także zgodził się na propozycję wspólnego wypicia herbaty. To była pierwsza, ale nie ostatnia. Teraz pijemy ją nawet kilka razy dziennie, a jej smak zawsze jest równie zachwycający. Prawdopodobnie dlatego, że zawsze parzymy ją wspólnie.
– Widzisz, jednak myliłaś się tam na rynku. Okazało się, że czekałaś właśnie na mnie – z uśmiechem stwierdził Robert, kiedy zdecydowaliśmy się na wspólne zamieszkanie.
W jego niewielkim domku na obrzeżach miasta, z sadem, który rozciąga się po horyzont, gdzie Jasiek z radością oddaje się swoim dzikim zabawom. A wkrótce dołączy do niego młodszy brat. Nigdy bym nie pomyślała, że ułożę sobie życie na nowo z mężczyzną poznanym na ulicy. A jednak...
Czytaj także: „Mój facet zniknął 6 lat temu, bo zaszłam w ciążę. A teraz spotkałam go przypadkiem na ślubie własnej siostry”
„Rodzina twierdzi, że jako wdowa powinnam cierpieć do końca życia. A ja obiecałam mężowi, że jeszcze będę szczęśliwa”
„Byłem zazdrosny o relacje córki z nowym facetem byłej żony. To ja byłem jej tatusiem, nie tamten fagas”