„Mój facet zniknął 6 lat temu, bo zaszłam w ciążę. A teraz spotkałam go przypadkiem na ślubie własnej siostry”

zmartwiona kobieta fot. Adobe Stock, Africa Studio
„– Tomku, idź teraz do babci. Dostaniesz ciastko – powiedziałam do synka. – Chyba nie powiedziałeś mu, kim dla niego jesteś? – zapytałam gniewnie, patrząc jak Tomek pędzi w stronę kuchni. – Jasne, że nie – powiedział spokojnie Michał. – Nie mam do tego prawa”.
/ 08.01.2024 20:30
zmartwiona kobieta fot. Adobe Stock, Africa Studio

– Co się stało, że brat Jacka nie może pełnić roli drużby? – zapytałam z rozczarowaniem, kiedy Ada, moja siostra, która w przyszłym tygodniu miała wziąć ślub, poinformowała mnie, że zobaczę drużbę jej ukochanego dopiero w przeddzień uroczystości.

– Marek w roli świadka był już na trzech ślubach przyjaciół i żadna z tych par nie przetrwała ze sobą nawet roku. Nie będę ryzykować. Oznajmiłam Jackowi, że albo wybierze kogoś innego na świadka, albo nadal będziemy żyć na kocią łapę.

Nie miałam zamiaru narażać na szwank małżeństwa mojej siostry, jednak... mówiąc szczerze, miałam alergię na mężczyzn. Sama myśl o tym, że będę spędzać wieczór z jakimś nieznajomym sprawiała, że po prostu cierpła mi skóra.  

To wszystko oczywiście wina Michała. Poznałam go po serii nieudanych związków. Z początku sprawiał wrażenie odpowiedzialnego faceta. Mocno zaangażowałam się w ten związek. Niestety, gdy tylko okazało się, że jestem w ciąży, Michał natychmiast zniknął. Po tej miłości pozostał mi jednak ukochany, sześcioletni synek, a także uraz, który sprawia, że reaguję na mężczyzn alergią. 

Siostra wierzyła w znaki

Dzień przed ceremonią moja siostra wyciągnęła mnie do kafejki na deser i spojrzała na mnie z powagą.

– Śniło mi się coś – rzekła niespodziewanie.

Włosy mi się zjeżyły. Ta jej intuicja. Ada była nadzwyczaj przesądna, wszędzie dostrzegała różne znaki. Co tym razem?

– Planujesz przesunąć termin ślubu? – zapytałam nieco niepewnie.

– Skądże znowu – odparła, machając ręką. – Wszystko związane ze ślubem jest w porządku. Koniunkcja Wenus z Jowiszem przynosi dobrą energię.

– Rozumiem – odetchnęłam z ulgą. – W takim razie co ci się przyśniło?

Zamyśliła się na chwilę.

Sen dotyczył ciebie i drużby Jacka.

– Ada! – zagrzmiałam ostrzegawczo.

Siostra złapała moją dłoń.

– Kasiu, wysłuchaj mnie. Wiem, że sceptycznie podchodzisz do moich przeczuć, ale dziś powinnaś mi zaufać. To jest twoja okazja. Nie zmarnuj tego...

– W porządku, rozumiem – przerwałam jej. – Powinnam być dla niego miła, uśmiechać się i nie opuszczać pomieszczenia, kiedy zostaniemy sami...

– Tak, dokładnie! Daj mu szansę, porozmawiaj z nim.

Cóż, w końcu nie poprosiła, abym go poślubiła.

– W porządku. Zrobię to tylko ze względu na ciebie.

Byłam bardzo zaskoczona

Podświadomie – po wszystkich tych zapowiedziach Ady – zdawałam sobie sprawę, co mnie czeka. Niemniej, kiedy następnego ranka zobaczyłam mężczyznę, który rozmawia z moim synkiem, w domu rodziców, aż zaniemówiłam. To był Michał.

Nie widziałam go prawie siedem lat. Wyraźnie zmężniał. Nie był już tym samym chłopakiem, którego obraz miałam w pamięci. Gdy na mnie spojrzał, od razu wstał z krzesła i zrobił się czerwony na twarzy. Prawidłowo! Na pewno zżerały go wyrzuty sumienia „Ada! – przemknęło mi przez myśl, gdy zacisnęłam na chwilę powieki. – Uduszę cię!”

– Tomku, idź teraz do babci. Dostaniesz ciastko – powiedziałam do synka, który ściskał nowy, zabawkowy wóz strażacki. Prawdopodobnie prezent od wyrodnego tatuśka.

– Chyba nie powiedziałeś mu, kim dla niego jesteś? – zapytałam gniewnie, patrząc jak Tomek pędzi w stronę kuchni.

– Jasne, że nie – powiedział spokojnie Michał. – Nie mam do tego prawa. Wyglądasz zachwycająco...

– No nie, naprawdę?

– Kasiu…

– Chciałabym, abyśmy od razu ustalili pewne sprawy. Jesteś świadkiem Jacka, mimo że nie powinieneś, bo przecież go nie znasz. Rozumiem, że moja siostra coś sobie ubzdurała, ale to nie oznacza, że mamy jej słuchać.

– Kasiu…

– Jeszcze nie skończyłam. Nie zamierzam tu teraz robić scen. Po prostu utrzymajmy nasze stosunki na poziomie oficjalnym. I zgadza się, nie masz praw do Tomka.

Gotowało się we mnie

Opuściłam pomieszczenie, ponieważ gdybym została tam odrobinę dłużej, zaczęłabym płakać, co z pewnością zwróciłoby uwagę innych.
Rodzinna kolacja, w której uczestniczył też Michał, przebiegała w napiętej atmosferze. Podstępna Ada robiła wszystko, by rozmowa przebiegała tak, aby mogła dowiedzieć się jak najwięcej na temat mojego byłego partnera.

Ukończył już studia, założył własną firmę i radzi sobie całkiem nieźle
Jest wolny, bez żony czy narzeczonej. Niedawno podjął decyzję o powrocie do rodzinnego miasta na stałe. Chce założyć rodzinę... Gdy to mówił, spojrzał na mnie, a ja szybko zrozumiałam, co miał na myśli. 

Sprytnie! Uniknął nocnego wstawania, zmieniania pieluch i uroków buntów trzylatka! Pojawił się, kiedy maluch był odchowany. Irytacja rosła we mnie z każdą chwilą. W końcu oznajmiłam, że muszę już wracać do domu, ponieważ nadszedł czas, by położyć Tomka spać.

To było jak spisek

Michał zasugerował, że chętnie odwiezie nas do domu. Wcale nie miałam na to ochoty, jednak rodzice przyglądali mi się ze smutkiem. Poczułam, jakby mnie zdradzono – przecież byli świadomi, że opuścił mnie, gdy byłam w ciąży. Dlaczego więc nie zatrzasnęli mu drzwi przed nosem, tylko zachowywali się tak, jakbym to ja była odpowiedzialna za całą sytuację?

– Człowiek czasem popełnia błędy, kochana – powiedziała mama, żegnając się z nami przed drzwiami domu. – Wyciąga wnioski ze swoich pomyłek. Czasami trzeba dać kolejną szansę.

– Mamo, ty też? – wyszeptałam.

– Ja tylko pragnę twojego szczęścia. Spróbuj spojrzeć w głąb swojego serca, Kasiu. Kiedyś naprawdę go kochałaś. A Tomek... on potrzebuje prawdziwego ojca.

W nocy nie mogłam zmrużyć oka, w mojej głowie kotłowało się milion myśli. Cały czas widziałam radosną minkę mojego synka słuchającego z zaciekawieniem i wielkim entuzjazmem opowieści Michała. Mówił mu o koniach, na których jeździł, a także psach, radośnie biegających po podwórku przed jego domem. Ludzie potrafią się zmienić. Dojrzewają. Czy potrafiłabym tak po prostu odpuścić i zapomnieć o wszystkim?

Tomek potrzebował ojca

Już wczesnym rankiem postanowiłam, że dam Michałowi jeszcze jedną szansę. Tomek faktycznie potrzebował ojca, nie mogłam przecież karać synka za błędy rodziców. W końcu nie musimy brać ślubu czy razem mieszkać. Pozwolę Michałowi sprawdzić się w roli taty Tomka – takiego dochodzącego. Tyle powinno wystarczyć. Oczywiście, musiałam też przestać patrzeć na Michała jak na największego wroga, ale cóż. W końcu, czego się nie robi dla dobra dziecka...

Wydaje się, że to była dobra decyzja. Michał spotykał się z Tomkiem prawie każdego dnia. Zabiera go na przejażdżki konne, na pływalnię, czy też do swojego mieszkania, aby mógł bawić się z jego psami. Tomek szybko pokochał swojego ojca. Zauważyłam też, że Michał jest do niego bardzo przywiązany.

Często zdarzało się, że kiedy układałam do snu Tomka, Michał zostawał u mnie na kolacji. Prowadziliśmy wtedy rozmowy na różne tematy, jednak nigdy nie mówiliśmy o naszej relacji. Byłam pewna, że Michał zdecydował się na odejście, przerażony myślą, że małe dziecko uniemożliwi mu spełnienie marzeń. W planach miał w końcu podróże, rozwój kariery...

Michał zrozumiał, co stracił

Kiedyś powiedział mi, że osiągnął wszystko, o czym marzył, ale nie przyniosło mu to szczęścia. Oznajmił, że potrzebował sporo czasu, by zrozumieć, dlaczego tak się stało i czego mu w życiu rzeczywiście brakuje. Spojrzał na mnie wówczas, ale ja starałam się omijać ten temat. Nie byłam jeszcze gotowa na to, by mu przebaczyć. Z biegiem czasu zaczęłam znowu dobrze czuć się w jego towarzystwie.

Niespodziewanie, po kilku miesiącach, mój syn zadał mi pytanie, dlaczego jego tata z nami nie mieszka. Michał, który siedział obok nas przy stole, rzucił na mnie pytające spojrzenie. Wtedy uświadomiłam sobie, jak podobni są do siebie. Poczułam ukłucie w sercu.

– Dokładnie – odparł Michał. – Dlaczego nie zamieszkaliśmy razem?

– Przecież tatusiowie zawsze mieszkają ze swoimi dziećmi – dodał mój syn.

Nie wiedziałam, co powiedzieć w obecności małego. Stałam i patrzyłam, jak dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu uważnie mi się przygląda, oczekując wyjaśnień.

Uświadomiłam sobie, że wpadłam w pułapkę. Przypomniało mi się, że zwykle porównywałam Michała do buldoga, który, gdy tylko bardzo czegoś pragnie, chwyta i nie zamierza puścić, dopóki nie osiągnie swojego celu. I nagle odkryłam, że... ja również pragnę tego, co Michał!

Być może popełniłam błąd, pozwalając, aby czas wymazał z mojej pamięci i serca wszystkie krzywdy z przeszłości. A może jestem dostatecznie rozsądna, aby pozwolić, by życie napisało całkiem nowy scenariusz? Od niedawna jestem żoną Michała. Głęboko wierzę, że każdy ma prawo otrzymać drugą szansę! Nawet ja!

Czytaj także: „Czułam, że delegacja męża to kłamstwo i chodzi o kobietę. Za wszelką cenę chciałam złapać drania na gorącym uczynku”
„Teściowa nie zaprasza nas na niedzielne obiady, bo nie chcemy z nią iść do kościoła. Nie rozumie, że żyjemy inaczej”
„Sąsiadka posądziła mojego męża, że urządza melinę. Okazało się jednak, że jej ma o wiele więcej za uszami niż mój”

 

Redakcja poleca

REKLAMA