„Związałam się z facetem, który kazał mi się malować nawet w domu. Musiałam być atrakcyjna o każdej porze dnia i nocy"

Kobieta, która maluje się w domu fot. Adobe Stock, korabkova1
Czułam się w jego mieszkaniu jak w muzeum. Nie lubił, gdy cokolwiek odłożyłam nie na swoje miejsce, choć nie był w domu częstym gościem. Nie był zadowolony, gdy chodziłam po domu bez starannego makijażu. Tłumaczył, że to dlatego, że jest estetą.
/ 26.07.2021 14:18
Kobieta, która maluje się w domu fot. Adobe Stock, korabkova1

Spojrzałam w stronę Damiana i Kasi, za wszelką cenę starałam się, by moje oczy nie wyraziły nic poza serdecznością. Nie chciałam, by pojawiły się w nich uczucia, które targały mną w środku – zazdrość, żal, tęsknota. No i świadomość, że sama sobie jestem winna.

Patrzyłam na tę szczęśliwą parę, uśmiechałam się i z całych sił starałam się nie dać po sobie poznać, że chce mi się wyć, bo mężczyzna, którego kocham, należy już do innej kobiety.

Damiana poznałam w pracy

Nie zwróciłam na niego uwagi od razu. Był po prostu kolejnym, przeciętnym kolegą z biura. Nie był szalenie przystojny, chłopak w okularach, o lekko przygarbionej posturze. W dodatku na początku nie sprawiał wrażenia szczególnie elokwentnego. Był zwyczajny – to słowo chyba określało go najbardziej. Nawet nie wiem, kiedy go zauważyłam.

Może przy ekspresie do kawy, kiedy ucinaliśmy sobie krótkie pogawędki. Może kiedy siedzieliśmy razem po godzinach i zajadając się chińszczyzną próbowaliśmy okiełznać mnóstwo rozliczeń. W każdym razie, w pewnym momencie Damian stał się moim kumplem i jednym z ulubionych ludzi w biurze, a wkrótce także i poza nim.

Z czasem dostrzegłam, że jest inteligentny, błyskotliwy a jego poczucie humoru jest ostre jak brzytwa.

Tylko trzeba było mieć szansę to dostrzec, bo odzywał się raczej rzadko

Tylko wtedy, kiedy miał coś do powiedzenia.

– No, kochana, ależ on na ciebie patrzy – powiedziała mi kiedyś Iza, koleżanka z biurka obok.

– Damian? Nie wygłupiaj się, to tylko kolega – machnęłam ręką.

– No nie wiem. Chyba wszyscy prócz ciebie widzą, że on robi do ciebie maślane oczy. – odpowiedziała, ale ja tylko pokręciłam głową z politowaniem.

Wydawało mi się, że gada głupoty. Chociaż dzisiaj wydaje mi się to nieprawdopodobne, że nie umiałam dostrzec jego starań. On po prostu był, na każde zawołanie.

Gotów naprawić mi radio w samochodzie, kiedy się zepsuło, przywieźć zupę, gdy chorowałam, albo odprowadzić do domu, żebym nie wracała sama po zmroku. Przyjmowałam jego troskę jako coś oczywistego.

Myślałam, że obydwoje wiemy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi

Ja ciągle czekałam na swojego księcia z bajki, chciałam, żeby miłość trafiła mnie niczym piorun sycylijski. No i tak się stało. Przynajmniej tak wtedy myślałam.

Adama poznałam na imprezie u koleżanki, na którą zresztą poszłam z Damianem. Adam od razu mi się spodobał. Wysoki, przystojny blondyn o przenikliwym niebieskim spojrzeniu. Cały wieczór robiłam wszystko, żeby zwrócił na mnie uwagę i w końcu mi się udało.

Gdy poprosił mnie do tańca, myślałam, że wygrałam los na loterii. Był świetnym tancerzem, do końca imprezy nie wypuścił mnie już z objęć. Nawet nie mam pojęcia, kiedy Damian się zmył. Moja znajomość z Adamem nabierała rumieńców w szybkim tempie. Zaczęliśmy się widywać coraz częściej i czułam, że tym razem to może być TO.

Adam mi imponował

Był chirurgiem, nieźle mu się powodziło, miał powodzenie u kobiet. Nie mogłam uwierzyć w to, że zainteresował się mną taki facet! Pewnie dlatego, kiedy tylko wspomniał, że lubi blondynki, poszłam do fryzjera, zaczęłam się też nieco inaczej ubierać, oglądać inne filmy.

Myślałam, że się przy nim rozwijam, że poszerzam horyzonty... Damian miał na ten temat inne zdanie. Uważał, że niepotrzebnie się zmieniam, że udaję kogoś, kim nie jestem. Strasznie mnie to denerwowało. Zresztą on po prostu nie przepadał za Adamem, z wzajemnością.

Nasza relacja się rozluźniła. Nie miałam już dla niego tyle czasu. Wszystko ostatecznie popsuło się po jakiejś firmowej imprezie. Bawiliśmy się świetnie, trochę wypiliśmy a kiedy zbierałam się do domu, Damian starym zwyczajem zaproponował, że mnie odprowadzi. Jakież było moje zdziwienie, gdy pod moim domem chciał mnie pocałować!

– Przestań! Przecież ja jestem z Adamem. – zaprotestowałam gwałtownie.

No jasne. Z gościem, który tak naprawdę cię nie zna, dla którego jesteś kukiełką. – skrzywił się.

– Słucham? A może szlag cię trafia, bo znalazłam kogoś na poziomie. Tobie się jakoś nie udało – odgryzłam się.

A on spojrzał na mnie poważnie i powoli powiedział:

Ja nikogo nie szukałem. Ja wiem, czego chcę. Ciebie. Od dwóch lat cię kocham, taką, jaką jesteś. Kiedy nosisz jeansy i się nie malujesz, kiedy oglądasz komedie romantyczne i kryminały, kiedy jesteś sobą. Ty jednak jesteś ślepa i dostrzegasz mnie tylko wtedy, kiedy jestem ci potrzebny. Za to sama jesteś na skinienie palcem tego bubka!

Zamurowało mnie.

– Damian, przecież my jesteśmy tylko przyjaciółmi...

– Ja nie wiem, czy nadal mogę się z tobą przyjaźnić – odpowiedział cicho, spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach i odszedł.

Czy poczułam się źle? Tak, i to bardziej, niż sądziłam.

Na chwilę zabrakło mi tchu, gdy patrzyłam na jego oddalającą się sylwetkę. Poczułam się zagubiona, bo co to w ogóle miało być? Co on sobie myślał? – zachodziłam w głowę. Od tamtego wieczoru nic już nie było takie samo.

Damian wyraźnie się ode mnie oddalił, miałam wrażenie, że mnie unika. Trochę mnie to ubodło, ale nie na tyle, żeby dotarło do mnie, to co najważniejsze. Wkrótce zmienił pracę i zupełnie zniknął mi z oczu. Ja jednak właśnie wprowadzałam się do Adama i prawie tego nie zauważyłam. Myślałam, że jestem szczęśliwa.

Chyba dopiero, kiedy zamieszkałam z ukochanym, dostrzegłam jego wady. Czułam się w jego mieszkaniu jak w muzeum. Nie lubił, gdy cokolwiek odłożyłam nie na swoje miejsce, choć nie był w domu częstym gościem. Nie był zadowolony, gdy chodziłam po domu bez starannego makijażu, był estetą, więc miałam z tyłu głowy, że muszę być atrakcyjna o każdej porze dnia i nocy.

Po kilku miesiącach dotarło do mnie, że ja w tym związku zaginęłam. Mnie już tam nie było. Patrzyłam na Adama i zastanawiałam się, co mnie właściwie w nim pociągało. Miła dla oka powierzchowność, imponujący zawód, fakt, że wszystkie koleżanki mi go zazdrościły? Chyba wszystko po trochu.

Doszło do tego, że kiedy nakryłam go na zdradzie, nie byłam szczególnie zaskoczona czy zraniona

Raczej zawiedziona nim i samą sobą. Tak zostałam sama. I nagle dotarło do mnie, jak bardzo brakuje mi Damiana. To jemu chciałam wypłakać się w rękaw, spędzić z nim cały dzień, spacerując po parku, albo właściwie robić cokolwiek, ale z nim.

Całą sobą zatęskniłam za facetem, który kochał mnie, kiedy byłam sobą. Nie wiedziałam, co robić, więc nie zrobiłam nic. Uznałam, że skoro złamałam mu serce, nie mam prawa zawracać mu głowy. Próbowałam iść dalej i prawie mi się to udało. Rzuciłam się w wir pracy i starałam się nie myśleć o tym, że wracam do pustego mieszkania. Z czasem nawet umówiłam się na jakąś randkę, ale to był kompletny niewypał.

A dzisiaj los znów nas zetknął. Kiedy szłam na urodziny chrześniaka, zupełnie nie spodziewałam się, że spotkam tam Damiana.

– Olga? – usłyszałam za plecami i odwróciłam się.

Zaschło mi w gardle.

– Damian… – odpowiedziałam powoli.

– Co tu robisz? – popatrzyłam mu w oczy i poczułam, jak zalewa mnie fala ciepła.

On jednak patrzył na mnie inaczej niż dawniej.

– Przyszliśmy z Olą, koleżanką Karola z klasy. To córka mojej Kasi – dodał, widząc mój pytający wzrok.

W uszach bezlitośnie zadudniły mi słowa: „mojej Kasi”.

– Czyli masz kogoś? – wysiliłam się na uśmiech, choć chciało mi się wyć.

– Tak, poznałem ją w nowej pracy. Jest wspaniała, ciepła, dobra i mądra – mówił z roziskrzonym wzrokiem, a dla mnie każde jego słowo było jak cios w serce. – No i w bonusie mam jeszcze Olę, rezolutną ośmiolatkę, tak się porobiło – dodał z uśmiechem.

– A ty? Co u ciebie i Adama? – zapytał.

– Rozstaliśmy się – powiedziałam, czując wielką gulę w gardle.

– Przykro mi – spoważniał i przez chwilę widziałam w jego oczach żal, albo tylko mi się wydawało.

Po chwili dołączyła do nas Kasia. Urocza, roześmiana dziewczyna wpatrzona w Damiana

Tak, jak na to zasługiwał. Bóg jeden wie, jakie przeżyłam katusze, gdy na nich patrzyłam. Wiem jednak, że gdybym tylko umiała właściwie ocenić Damiana wcześniej, wszystko mogłoby wyglądać inaczej. Teraz nie mogę już nic.

Gołym okiem widać, że znalazł szczęście, nie mogę się wtrącić. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak to przetrwać. Robić dobrą minę do złej gry i udawać, że nie czuję do niego nic, prócz sympatii, nawet gdy serce pęka mi na kawałki. On musiał się tak czuć, gdy widział mnie z Adamem.

Mam nadzieję, że będzie szczęśliwy i że ona będzie umiała docenić, jak dobrym jest człowiekiem. Zasługuje na to. Może z czasem i ja kogoś spotkam i nie popełnię więcej tego samego błędu.

Czytaj także:
„Po rozwodzie wszystkie przyjaciółki się ode mnie odsunęły. Bały się, że... ukradnę im mężów"
„Od 20 lat mam kochanki w całej Europie. Myślałem, że Zosia nic nie wie. Miałem ją za głupią gęś”
„Kiedy tata trafił do domu opieki, mama znalazła sobie kochasia. Byłam na nią wściekła. Przecież to zdrada!"

Redakcja poleca

REKLAMA