Mam nieźle prosperującą firmę, duże mieszkanie w nowoczesnym apartamentowcu, dobry samochód. Stać mnie na egzotyczne wakacje i przyjemności. Do tego chyba nieźle wyglądam, bo choć czterdziestka stuknęła mi już jakiś czas temu, dbam o siebie.
Ćwiczę, jeżdżę na rowerze, zdrowo się odżywiam
No i jestem sam, bo była żona zdradzała mnie na lewo i prawo. Na sprawie rozwodowej twierdziła, że to moja wina, bo nigdy nie było mnie w domu. Faktycznie, sporo wtedy pracowałem, ale przecież robiłem to dla nas. Kiedy więc od życzliwych dowiedziałem się, że gdy ja harowałem, ona przyprawiała mi rogi, przegoniłem ją na cztery wiatry. Przez długi czas lizałem rany, bo ożeniłem się z wielkiej miłości. Unikałem związków jak ognia.
Może nie żyłem jak mnich, ale moje spotkania z kobietami ograniczały się do jednej, góra dwóch nocy. Jednak po kilku latach miałem już dość takiego skakania z kwiatka na kwiatek. Zatęskniłem za normalnym domem. Postanowiłem więc poszukać nowej partnerki życiowej na jednym z portali randkowych. Wybrałem płatny, bo liczyłem na poważniejsze propozycje. Nie zamierzałem oszukiwać, niczego ukrywać ani ubarwiać. W informacjach o sobie napisałem szczerą prawdę. Kim jestem, co robię. Wrzuciłem kilka fotek. No i się zaczęło. Gdy po raz pierwszy otworzyłem skrzynkę, to aż się za głowę złapałem!
Dostałem dobrze ponad setkę odpowiedzi! Przez kilka godzin siedziałem przy komputerze, żeby wszystkie przejrzeć i zrobić wstępną selekcję. Nie powiem, mile to połechtało moje męskie ego. Przez następne miesiące pisałem na czacie i spotykałem się z kilkoma kobietami. Ale żadna z nich nie podbiła mojego serca na amen.
Zrobiła to dopiero Beata. Nie przeszkadzało mi, że samotnie wychowuje dziesięcioletniego syna, że jest tylko skromną nauczycielką. Już po pierwszym spotkaniu wiedziałem, że to właśnie ta. Na początku Beata trzymała mnie na dystans. Twierdziła, że chcę się tylko zabawić jej kosztem. Bo pieniądze psują charakter, a każdy bogaty facet to drań bez serca i skrupułów. A ona marzy o związku pełnym miłości, zaufania, zrozumienia, wzajemnego wsparcia…
Na szczęście uwierzyła w szczerość moich uczuć
Może dlatego, że naprawdę starałem się zdobyć jej serce, a może dlatego, że świetnie dogadywałem się z jej synem Kacprem? Któregoś wieczoru skróciła dystans i rzuciła się w moje ramiona. Od tamtej pory czułem, że jest tylko moja! Byłem wniebowzięty! Zamierzałem się jej nawet oświadczyć.
I pewnie dziś nosiłaby już pierścionek zaręczynowy, gdyby nie mój najlepszy kumpel, Marek.
Spotkaliśmy się u mnie dwa miesiące temu. Zwykle nie gadałem z nim o sprawach sercowych, ale wtedy nie wytrzymałem. Musiałem się pochwalić, że jestem zakochany po uszy i zamierzam porzucić kawalerski stan. Byłem pewien, że się ucieszy. Tymczasem on nie wyglądał na zachwyconego.
– Co jest grane? Nawet mi nie pogratulujesz? – mruknąłem zawiedziony.
– Pogratuluję. Mam tylko jedną wątpliwość… – zawiesił głos.
– Jaką, do cholery? – zdenerwowałem się.
– Czy ta Beata nie jest przypadkiem z tobą tylko dla kasy…
– Zwariowałeś? Kasa nie ma dla niej żadnego znaczenia! Długo musiałem ją przekonywać, że pieniądze mnie nie zepsuły, że mimo grubego portfela jestem dobrym, opiekuńczym i czułym facetem!
– Skoro tak mówisz… Ja bym jednak na twoim miejscu ją sprawdził. Baby naprawdę potrafią być fałszywe… Mówią jedno, a myślą drugie…
– A jak mam to niby sprawdzić?
– Ja wiem… Możesz powiedzieć na przykład, że przez pandemię twoja firma zbankrutowała i masz olbrzymie długi. Dlatego musisz sprzedać mieszkanie, samochód i wszystkie cenne rzeczy… Ale to i tak nie wystarczy, by zaspokoić wszystkich wierzycieli…
– To nie przejdzie. Jeszcze całkiem niedawno zapewniałem Beatę, że moje interesy mają się świetnie.
– Bo nie chciałeś jej martwić i myślałeś, że zapobiegniesz katastrofie. Ale teraz już wiesz, że to niemożliwe. Dlatego postanowiłeś wyznać jej prawdę. Gdy to usłyszy, pokaże prawdziwą twarz. I przekonasz się, czy naprawdę jest w tobie zakochana – stwierdził.
W pierwszej chwili nie zamierzałem skorzystać z rady kumpla. Wolałem myśleć, że Beata jest ze mną z miłości. Ale choć bardzo się starałem, nie potrafiłem zapomnieć o tym, co mi powiedział. Może miał rację? Przecież moja była też świetnie udawała zakochaną i wierną. Gdyby nie życzliwi, nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że przyprawia mi rogi. Może więc nowa wybranka też nie jest do końca są szczera?
Tak mnie to męczyło, że po tygodniu stwierdziłem, że zrobię ten test. Dla świętego spokoju. Miałem nadzieję, że Beata zaliczy go śpiewająco. I po miesiącu będę mógł powiedzieć, że jednak zdarzył się cud – uratowałem firmę i wszystkie dobra, które posiadałem. W pierwszej chwili moja ukochana zareagowała tak, jak się spodziewałem. W jej oczach pojawiły się łzy.
– O Boże, naprawdę jest aż tak źle? Nic się nie da zrobić? Uratować? – wykrztusiła.
– Niestety… Jestem bankrutem. Bez grosza przy duszy, pracy. Ale dzięki tobie przetrwam jakoś i pokonam trudności – zawiesiłem głos.
Liczyłem na to, że rzuci mi się na szyję
Powie, że będzie mnie wspierać. Tymczasem ona się skrzywiła.
– Przykro mi, ale ze swoimi problemami będziesz musiał zmierzyć się sam. Nie mam ochoty brać sobie na głowę kolejnego kłopotu. Własne mi wystarczą! – wypaliła.
– Ale jak to? Przecież się kochamy. Sama mówiłaś, że pieniądze się nie liczą…
– Miłością się człowiek nie naje. Szkoda… Myślałam, że dzięki tobie zaczniemy z Kacprem żyć jak ludzie – westchnęła i poszła, nie oglądając się za siebie.
Byłem tak przybity, zrozpaczony i zawiedziony, że nawet nie pomyślałem o tym, by ją zatrzymać. No i znowu jestem sam. Liżę rany… W najbliższym czasie nie zamierzam spotykać się z żadną kobietą. Po co? Żeby znowu mnie okłamała i zraniła?
Czytaj także:
Firma jest na skraju bankructwa, ale moja żona nadal kupuje drogie ciuchy
Po śmierci taty, mama czciła go jak świętego. A on... miał nieślubnego syna
Okradałem dziadka, bo myślałem że mama ma raka. A ona kłamała