Gdyby ktoś mnie zapytał dwanaście miesięcy temu, powiedziałbym bez wahania: życie mi sprzyja, mam firmę produkcyjną, gruby portfel i zdrowie dopisuje. Nie jestem już żonaty, więc mogę korzystać z uroków życia według własnego uznania. Z eksmałżonką kontaktu nie utrzymuję. Dzieci odwiedzam sporadycznie, głównie od święta. Nie przepadam za rodzinnymi zgromadzeniami, wolę żyć na własnych zasadach.
Jeżdżę luksusowymi autami, mieszkam w przestronnym apartamencie, a na lato wyjeżdżam do efektownej posiadłości w urokliwym zakątku puszczy. Otaczam się tylko tym, co ekskluzywne, znanych marek i na topie. To mój sposób na przyciąganie płci pięknej – nawet nie muszę zbytnio się starać... Same lgną do mnie jak ćmy do światła!
Młode dziewczyny mają wyjątkowy posmak. Są jednocześnie słodziutkie i kwaskowate. Pod koniec wakacji w mojej puszczy dojrzewają dzikie, czerwone borówki. To właśnie one zostawiają na podniebieniu taki miodowo-gorzki posmak. Od zawsze przepadałem za ich smakiem.
Niedawno razem z Karoliną sączyliśmy szampana na skraju brzozowego zagajnika. Wszystko wyglądało jak w jakiejś hollywoodzkiej produkcji: puchate koce, fotele wyłożone mięciutkimi poduszkami i kieliszki z kryształowego szkła.
Ale Karolina i tak narzekała:
– Wszędzie tu łażą mrówki! Zabierz ode mnie te paskudy! Coś mnie ugryzło w tyłek!
Pośladki Karolci były wprost idealne – krągłe, apetyczne i niezwykle ponętne. Z tego powodu ochoczo poszukiwałem tych mrówek. Na sam koniec to ona znalazła upominek dla siebie samej. Ucieszyła się, gdyż bransoletka wykonana z białego złota kosztowała mnie majątek, a Karolcia doskonale znała się na rzeczach wartościowych.
W moim życiu było wiele pięknych motyli
Każdy z nich był barwny, radosny i uroczy. Z innymi bym nie trzymał, w końcu ma się tylko jedno życie i szkoda go marnować na umartwianie i pokutę. Tak wyglądało moje życiowe credo!
Moja małżonka, Krystyna, dawniej również zachwycała urodą, jednak już po urodzeniu naszej pierwszej pociechy straciła swój urok. Jej biust stracił na jędrności i kształcie, cała sylwetka nabrała masywności, a nawet jej głos jakby stał się niższy...
A po narodzinach drugiego syna sytuacja znacznie się pogorszyła! Mocno przybrała na wadze. Prezentowała się okropnie!
– Od teraz będę prowadził samotne życie – oświadczyłem. – Zagwarantuję tobie i naszym pociechom godziwe warunki, ale potrzebuję niezależności. Zgadzasz się na takie rozwiązanie?
Nie wyraziła zgody. Cóż... Przyznano jej wysokie alimenty, pozostawiłem jej mieszkanie, nie zabrałem z niego niczego poza kilkoma osobistymi drobiazgami. Zacząłem wszystko od początku.
Mam talent do biznesu i farta
W mgnieniu oka stanąłem na nogi i zacząłem brylować w towarzystwie. Czułem się panem świata! Dookoła roiło się od ślicznych dziewczyn. Wszystkie marzą o ciekawej przygodzie, a ja potrafiłem im to zapewnić.
Poznałem mnóstwo sfrustrowanych mężatek, które miały dość rutyny u boku swoich facetów, więc tydzień spędzony ze mną na rajskiej plaży czy w górskim hotelu był dla nich jak powiew świeżego powietrza. Niejedna przyznała, że po takim wypadzie łatwiej znosiła monotonię dnia codziennego i obowiązki domowe.
Nigdy nie składałem nikomu żadnych obietnic... Taka jest moja dewiza życiowa: szczerość przede wszystkim i już na starcie zaznaczam, że to tylko przelotny romans, a nie wielkie uczucie. Pewnie, one zawsze miały nadzieję, że uda im się mnie odmienić, sprawić, bym stracił dla którejś głowę i porzucił swoje przyzwyczajenia, ale szybko przekonywały się, że to nierealne!
Dopiero Karolina zawróciła mi w głowie
Ta mała wiedźma robiła ze mną, co jej się tylko podobało. Nie potrafiłem odmówić jej absolutnie niczego. Jedno spojrzenie i oblizanie języczkiem tych seksownych, ponętnych warg sprawiało, że od razu traciłem głowę. Chodziliśmy ze sobą ledwie cztery miesiące, a ona już zdołała wydusić ze mnie więcej kasy, niż przepuściłem na inne dziewczyny przez wiele lat.
Ale to wciąż jej nie satysfakcjonowało. Karola pragnęła mieć mnie całkowicie dla siebie. Wymyślała najbardziej idiotyczne pomysły i oczekiwała, że zrealizuję je bez mrugnięcia okiem. No a ja, stary głupiec na wszystko jej przytakiwałem! Po tym pechowym biwaku, gdy wypiliśmy butelkę szampana, nagle zachciało jej się prowadzić samochód, mimo że była zalana w trupa. Ale się uparła jak osioł!
– Ja siadam za kółko – piszczała. – Zobaczysz, co potrafię! Jeżdżę jak zawodowy rajdowiec!
Oczywiście, gadała kompletne bzdury, bo kierowca z niej marny. Prawko miała zaledwie od roku, za to nerwowość i brak wyczucia odległości aż w nadmiarze. Należała do tych kobiet, którym nigdy nie powinno się dawać kluczyków do auta. Ale ja straciłem rozum...
Nie powinienem był przystać na to, żeby jechała leśną ścieżką aż do drogi, lecz pocałunki, którymi mnie obdarzyła były tak pełne pasji, a ona sama zapewniała, że ma sytuację pod kontrolą... Ostatecznie zająłem miejsce po stronie pasażera i wyruszyliśmy.
Gdy tylko przez przerzedzone drzewa dostrzegłem pędzące samochody na szosie, poleciłem jej niezwłocznie się zatrzymać. Zignorowała moje słowa...
Wcisnęła pedał gazu
Jadąc na trójce! Samochód wpadł w poślizg. Chwyciłem za kierownicę, próbując coś zrobić, ale bez powodzenia.
Ostatnie, co pamiętam przed utratą przytomności, to głośny huk i przeraźliwy ból w karku. A potem była już tylko ciemność. Później się dowiedziałem, że uderzyliśmy w potężną sosnę, akurat po mojej stronie. Jej praktycznie nic się nie stało. Mogła wyjść z auta, bo drzwi się otworzyły, więc po prostu wyskoczyła i… dała nogę. Spanikowała, że straci prawo jazdy, i po prostu uciekła.
Zostawiła mnie tam samego! Nieprzytomnego, zakrwawionego, potrzebującego natychmiastowej pomocy. Uratowali mnie ludzie z innych samochodów, które przejeżdżały obok. Dużo później zapytałem ją, czemu uciekła.
– Ale z ciebie głupek! – warknęła. – Przecież byłam pijana w sztok! Miałam dać się złapać, żeby zabrali mi prawo jazdy? Ograniczony jesteś, czy co?!
Miałem połamane kości. Uszkodziłem kark. Kuracja i powrót do zdrowia zajęły sporo czasu. Leżałem nieruchomo, nie byłem w stanie wygłupiać się jak dawniej. Sądziłem, że to już początek mojego końca.
Karola wpadła do mnie raptem raz. Rzuciła okiem, powęszyła trochę i stwierdziła, że nic więcej ze mnie nie będzie miała. Porzuciła mnie, nie oglądając się za siebie. W tym stanie niewiele mogłem jej zaoferować.
Za to moja eksżona wpadała regularnie. Muszę przyznać, że początkowo strasznie mnie to irytowało. Tkwiłem w gipsie, opatrzony, unieruchomiony i nawet nie dałem rady sam się wysikać. Denerwowało mnie, że Krystyna pewnie skrycie się cieszy i myśli sobie „należało ci się, łajdaku, za to jak mnie potraktowałeś!”, więc oznajmiłem jej, żeby sobie darowała litość, bo sam sobie poradzę.
– Nikogo tu nie chcę widzieć! Obejdę się bez pomocy…
– Kto tu mówi o pomocy? – odparła z opanowaniem. – Jestem twoją żoną, a ty potrzebujesz wsparcia. To dla mnie jasne jak słońce, że muszę być obok ciebie.
– Mamy już rozwód, jakbyś zapomniała, bo pleciesz od rzeczy.
– A ja ci przypomnę, że braliśmy ślub w kościele, a ja jestem wierząca – odrzekła. – Wciąż jesteśmy po ślubie…
– Dam sobie radę bez twojego wsparcia – wymamrotałem.
– W porządku, ale pozwól mi podać ci wodę, posiedzieć obok i dać coś do jedzenia… Dzieciaki są za granicą, jak przyjadą, to się tobą zajmą.
Poczułem się fatalnie
Była autentyczna, serdeczna, empatyczna oraz emanowała ciepłem… Była inna niż te wszystkie moje dotychczasowe kobiety. Nie zadawała żadnych pytań. Z własnej woli wyznałem jej, że nie zamierzam sypać Karoli. Nie powiem nikomu, że była wtedy ze mną i uciekła z miejsca zdarzenia. Chciałem sprawdzić reakcję Krystyny. Zastanawiałem się, co powie i jak się zachowa? Doniesie na policję? Zemści się na konkurentce?
– To twoja decyzja – jej ramiona uniosły się lekko. – Jeżeli sądzisz, że tak będzie najlepiej...
Gliniarze ostro mnie przepytywali, ale ja ciągle trzymałem się wersji, że jechałem z laską, którą poznałem przypadkiem i nic o niej nie wiem. Ja się napiłem. Ona była trzeźwa, więc siadła za kierownicą. Całą odpowiedzialność wziąłem na siebie.
Ale i tak dokopali się do prawdy. Karola zostawiła w schowku samochodu paragon z salonu odnowy. Miałem go opłacić, jak zawsze. Resztę kasy zgarnęła, chociaż podobno była w dołku!
Na rozprawie, jasna sprawa, zmyśliła całą historię. Zeznała, że byłem totalnie narąbany i kazałem jej kierować, chociaż wiedziałem, że nie ma wprawy i doświadczenia z takimi szybkimi furami. Nie oponowałem.
Odebrali mi prawo jazdy. Tak naprawdę nie jest mi ono szczególnie potrzebne, bo ledwo co się poruszam… I tak nie zasiadłbym za kółkiem. Na fizjoterapię, pływalnię i gdzie tylko potrzeba, podwozi mnie mój młodszy syn. Obserwuję go i dochodzę do wniosku, że to świetny gość. Krystyna dobrze go wychowała. Starszy ma do mnie pretensje. Nie dogadujemy się najlepiej. Jest zły, że ich opuściłem. Mam problem, by do niego dotrzeć, mimo że on, podobnie jak ja, ma smykałkę do biznesu. Chyba go poproszę, aby dopilnował interesu, bo od kiedy mnie tam nie ma, wszystko zaczyna podupadać.
Krystyna odzyskała smukłą sylwetkę i wygląda naprawdę dobrze, mimo że widać po niej upływ czasu. Zastanawiam się, czemu nie używa makijażu. Na pewno prezentowałaby się jeszcze korzystniej... Tak czy inaczej, ma w sobie coś wyjątkowego. W porównaniu do niej, Karola przypomina drapieżną ważkę! Krystyna z kolei jest niczym rzadki i chroniony motyl, niepylak apollo. Jego skrzydła są białe, ozdobione czarnymi i czerwonymi plamkami.
Można go z łatwością schwytać i skrzywdzić. Ale lata na dużych wysokościach. Moja siatka na motyle nie jest w stanie tam dosięgnąć. „Ty stary głupcze – przemyka mi przez myśl. – Miałeś prawdziwy skarb, a skusiłeś się na jarmarczną tandetę. Ona już nigdy do ciebie nie wróci”. Jednak od czasu do czasu, gdy nasze spojrzenia się krzyżują, nie dostrzegam w jej oczach nienawiści. Może jednak nie wszystko stracone?
Czytaj także:
„Przez pieniądze męża koleżanka zrobiła się próżna. Gadała tylko o kasie i czuła się lepsza od innych”
„Przyjaciółka ukradła mi faceta. Chciałam zemsty, ale byłam w szoku, gdy moje złorzeczenia same się spełniły”
„Żyłam wbrew zakazom i regułom. Ze śmiechem doprowadzałam matkę do rozpaczy, aż w końcu dostałam to, na co zasłużyłam”